Pogoda podczas OFF Festivalu była kapryśna, a w kolejce po wodę pierwszego dnia festiwalowicze czekali co najmniej kilkanaście minut. Jednak drobne niedogodności szybko przestały mieć znaczenie, kiedy na scenach pojawili się młodzi artyści z Polski i zza granicy oraz prawdziwe legendy z Iggym Popem na czele.
Pierwszego dnia festiwalu żar lał się z nieba, a atmosfera pod sceną była niezwykle gorąca. Jako jeden z pierwszych publikę rozgrzał rapowy kolektyw Ćpaj Staji, który wystąpił na scenie eksperymentalnej. Na OFF Festivalu pojawił się także Jakub Skorupa, który zadebiutował zaledwie kilka miesięcy temu albumem "Zeszyt pierwszy". Razem z zespołem wykonał melancholijne utwory, które poruszyły publiczność m.in. "Pociągi towarowe" czy "Barbórkę", ale nie tylko. Nie zabrakło energetycznego "Pamiętnika z okresu dojrzewania".
Pierwszy dzień festiwalu bez wątpienia należał do brytyjskiego składu Squid grającego post-punk. Przez godzinę formacja z Brighton pokazała jak zelektryzować publiczność. Fani zespołu szaleli razem z muzykami przez cały występ i to nie tylko pod namiotem. Festiwalowiczów było tak wielu, że hipnotyzujący występ Squid oglądali, stojąc kilkanaście metrów od wejścia do namiotu.
W piątek brytyjski zespół shoegaze'owa Ride zagrał w całości swój debiutancki album "Nowhere", który pokochali zarówno fani, jak i krytycy. Ci drudzy uznali "Nowhere" za jedną z najlepszych płyt lat 90. oraz druga najważniejszą nurtu shoegaze po "Loveless" My Bloody Valentine.
Dziewczyny z Bikini Kill podczas pierwszego dnia festiwalu po raz pierwszy wystąpiły w Polsce. Fani, którzy czekali na koncert legendarnego żeńskiego zespołu punkowego nie zawiedli się. Grupie udało się zjednoczyć całą publiczność i udowodnić, że utwory, które napisały trzy dekady temu, nadal są aktualne. A rzesze dziewczyn wciąż muszą buntować się przeciw patriarchatowi, przemocy i walczą o prawa kobiet.
Białoruski zespół Molchat Doma zadebiutował pięć lat temu, jednak błyskawicznie zdobył rzesze fanów, którzy licznie zgromadzili się w sobotę pod Sceną Leśną. Trio zza wschodniej granicy urządziło festiwalowiczom mroczną, post-punkową, taneczną imprezę. A charyzmatyczny wokalista grupy - Jahor Szkutko hipnotyzował publiczność demonicznym i energetycznym ruchem scenicznym.
Występ Iggy’ego Popa był z pewnością najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem podczas całego OFF Festivalu. Legendzie rocka udało się zawładnąć publicznością, która tańczyła i śpiewała razem z nim. Pop wykonał zarówno swoje solowe utwory "Lust for Life" czy "The Passenger", jak i kawałki, które stworzył ze swoim zespołem The Stooges. Zapowiadając jeden nich, "Death trip" powiedział: - Wiem, że niedługo umrę, ale zanim to nastąpi, chcę się cholernie dobrze bawić. Oglądając jednak Iggy’ego Popa na scenie (oczywiście bez koszulki), ciężko uwierzyć, że ta dobra zabawa kiedykolwiek się skończy.
Powiedzieć, że Asthma dał świetny koncert, to nie powiedzieć nic. W przeciwieństwie do młodych artystów sceny hiphopowiec nie rapuje o pieniądzach i dziewczynach tylko o polityce i sprawach społecznych, co jak można było zauważyć podczas koncertu, zjednało mu grono oddanych fanów. Na Scenie Eksperymentalnej znajdującej się pod namiotem już po kilku kawałkach zrobiło się tak gorąco, że raper musiał zdjąć swój kombinezon, a resztę koncertu zagrał w bieliźnie. Zarówno festiwalowicze, którzy tłumnie przybyli na występ artysty, jak i on sam i jego zespół sprawili, że było to jedno z najbardziej zaskakujących i niezapomnianych wydarzeń podczas całego festiwalu.
Na koncercie Bedoesa na Scenie Głównej zrobiło się naprawdę gorąco i to dosłownie, bo razem z artystą na scenę weszła obstawa uzbrojona w miotacze ognia. Na tym jednak nie koniec niespodzianek, które raper przygotował dla swoich fanów. Muzyk postanowił podczas jednego z utworów wykonać tatuaż. Nie tylko zaskakujące pomysły artysty na urozmaicenie koncertu były warte uwagi. Relacja rapera z publicznością oraz emocjonalne utwory i osobiste wyznania Bedoesa sprawiły, że koncert ten był jednym z lepszych podczas 15. edycji festiwalu.
Na OFF Festivalu wystąpiła nie tylko światowa legenda rocka - Iggy Pop, ale też rodzimy kultowy już zespół Papa Dance, który wykonał utwory z płyty "Poniżej krytyki". Polskiemu synthpopowemu zespołowi udało się rozruszać nie tylko fanów sprzed lat, ale też najmłodszych uczestników festiwalu, którzy utworów Papa Dance słuchali w samochodach rodziców. Wokalista zespołu, Paweł Stasiak, swoją charyzmą porwał stojące pod sceną tłumy i sprawił, że kilka tysięcy festiwalowiczów skakało i śpiewało do niezapomnianych utworów sprzed blisko czterech dekad. Jednym z ostatnich koncertów podczas 15. edycji festiwalu był koncert elektropopowej grupy Metronomy. Zespół wykonał swoje największe przeboje m.in. "The Bay", "Love Letter" czy "The Look".