"Proszę mnie zaliczyć do grona agentów zagranicznych mojego ukochanego kraju" - napisała w niedzielę Pugaczowa, zwracając się do Ministerstwa Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej. W oświadczeniu zamieszczonym na Instagramie artystka, która jest uważana za ikonę rosyjskiej muzyki i największą gwiazdę estrady w byłym Związku Radzieckim, podkreśliła, że solidaryzuje się ze swoim mężem, Maksimem Gałkinem.
"Solidaryzuję się z moim mężem, uczciwym, przyzwoitym i szczerym człowiekiem, prawdziwym i nieprzekupnym patriotą Rosji, który życzy swojej ojczyźnie dobrobytu, spokojnego życia, wolności słowa i zakończenia zabijania naszych сhłopaków dla iluzorycznych celów, które czynią nasz kraj wyrzutkiem i sprawiają, że życie naszych obywateli jest cięższe. Ałła Pugaczowa"- napisała Pugaczowa. Słowa jej oświadczenia przetłumaczyła Masza Makarowa.
W piątek Gałkin - znany rosyjski satyryk, a prywatnie mąż Pugaczowej - został uznany przez rosyjskie władze za zagranicznego agenta. Wcześniej kilkukrotnie krytykował rosyjskie władze za inwazję Ukrainy. Ministerstwo Sprawiedliwości Rosji argumentowało, że Gałkin "prowadzi działalność polityczną" i "szerzy fałszywe informacje", oskarżyło go także o pozyskiwanie funduszy z Ukrainy.
Sama Pugaczowa dotychczas nie zabierała głosu ws. wojny w Ukrainie, ale w 2014 r. potępiła aneksję Krymu. Po inwazji Rosji na Ukrainę wyjechała do Izraela, ale pod koniec sierpnia wróciła do kraju. Jej mąż pozostaje za granicą.
Za czasów swojej świetności Pugaczowa kilkukrotnie spotykała się z Putinem - przypomina BBC, dodając, że w ostatnim czasie wypowiedzi męża piosenkarki komentował nawet rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow. - Nasze drogi wyraźnie się rozeszły, on wygłaszał bardzo złe wypowiedzi - powiedział Pieskowa, gdy Gałkin wytknął Kremlowi okrucieństwo rosyjskich wojsk i dodał, że
Rosyjskie władze nazywają "zagranicznymi agentami" różne organizacje, grupy wyborcze oraz osoby otwarcie krytykujące politykę Kremla - przypomina BBC.