Po listach otwartych skierowanych do Oleny Zełeńskiej, Joe Bidena i radnego Krakowa Łukasza Wantucha były muzyk Pink Floyd, Roger Waters, zdecydował się napisać oświadczenie skierowane do polskich fanów. Nawiązuje w nim do sytuacji z września, gdy w wyniku bojkotu części fanów i - zdaniem artysty - lokalnych władz został uznany za persona non grata, a jego koncerty w ramach trasy "This Is Not A Drill", celebrującej złotą erę Floydów zostały odwołane. Waters jest zdania, że pominięto głos tych, którzy niezależnie od różnic światopoglądowych chcieli usłyszeć jego repertuar na żywo.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Współzałożyciel jednego z najważniejszych zespołów w historii rocka progresywnego nie traci nadziei, że w Polsce wciąż są osoby, które cenią jego twórczość. - Drodzy polscy fani - zaczął list otwarty opublikowany 7 listopada 2022 na oficjalnym profilu na Facebooku, a zakończył go stwierdzeniem, że wciąż chce odwiedzić nasz kraj z pokojowym przesłaniem. Poinformował też, że mimo kontrowersji (o odwołanie występów Watersa apelowały też niemieckie władze i do tamtejszych fanów muzyk również się zwrócił), jego koncerty nadal cieszą się zainteresowaniem. Jako przykład podał wyprzedany koncert w Pradze. Ponownie odniósł się także do lokalnych władz Krakowa.
Ostatnio martwiłem się, że nie przeciwstawiłem się wystarczająco mocno zbirom w polskim rządzie. Odwołali moje występy w Krakowie, nie rozmawiając ze mną, a co ważniejsze, nie pytając was, POLSKICH FANÓW, czy chcecie je zobaczyć, czy nie. Powiedzieli, że zabronili mi koncertować w Polsce, ponieważ pisałem listy, próbując przekonać przywódców zachodnich, rosyjskich i ukraińskich do znalezienia dyplomatycznego rozwiązania strasznej wojny w Ukrainie.
- tłumaczy Waters. Muzyk już wcześniej zaprzeczał, że odwołał występ w Krakowie. - Wasze gazety mylą się, twierdząc, że ja lub mój management odwołaliśmy moje nadchodzące koncerty w Krakowie, nie zrobiliśmy tego - oświadczył we wrześniu. Z listu skierowanego do polskich fanów wynika też, że nie zamierza przepraszać za swoje opinie o rosyjsko-ukraińskim konflikcie.
Napisałem te listy, za to nie przeproszę. Zawsze będę robić to, co uznam za właściwe i walczyć o prawa człowieka i pokój.
- podkreślił.
Waters napisał również, że nie tylko konflikt między nim a jego przeciwnikami jest wciąż aktualny. Wojna w Ukrainie nadal jest realnym problemem i zdaniem muzyka świat nadal nie reaguje we właściwy sposób, co odbija się między innymi także na naszym kraju. Krytykował głównie działania Amerykanów, podtrzymując stanowisko wyrażone w liście do Bidena.
Rzeź ciągnie się dalej i wydaje się, że się nasila, gdy dolewamy oliwy do ognia. Sankcje, które USA nałożyły na Federację Rosyjską w lutym, przyniosły odwrotny skutek, ponieważ Rosja odpowiedziała odcięciem dostaw gazu do Europy, co wywołało chaos. Zamiast zadać Rosji zamierzony nokautujący cios, sprowadza się nieszczęście na narody Europy, w tym Polskę. Obywatele Europy są ofiarami reżimu w Waszyngtonie, zdeterminowanego, by realizować własne hegemoniczne marzenie o dominacji nad światem kosztem Europejczyków.
- czytamy. Wcześniej jako "dolewanie oliwy do ognia" Waters określał działania NATO i mobilizację w organizowaniu broni dla ukraińskich żołnierzy. W liście do Zełeńskiej obwinił też radykalnych ukraińskich nacjonalistów, nazywając Ukrainę "krajem skrajnie nacjonalistycznym".
Waters podkreśla, że zależy mu na pokojowym rozwiązaniu konfliktu, które dla wszystkich powinno być priorytetem. Taki wydźwięk ma również zakończenie jego listu kierowanego do polskich fanów.
Nie piszę do Was, żeby wygłaszać przemówienia polityczne. Chcę tylko, żebyście coś wiedzieli. Wciąż chcę przyjechać do Polski z przesłaniem pełnym pokoju i miłości. Jeśli ktoś twierdzi: 'Ale on jest antysemitą i miłośnikiem Putina' powiedzcie im, żeby sp****alali, bo mylą się w obu przypadkach. Kocham Was.
- napisał artysta, stanowczo zaprzeczając oskarżeniom zarówno o antysemityzm, jak i sympatyzowanie z Putinem. Taki zarzut usłyszał ze względu na nazwanie przekazywanych przez media informacji na temat rosyjskich zbrodni wojennych zachodnią propagandą. Pod postem głos zabrali głos adresaci - polscy fani. Niektórzy nazywają go "megalomanem, który próbuje objaśniać im świat", inni przekonują, że wciąż jest w Polsce mile widziany. Nie ma jeszcze oficjalnej odpowiedzi przedstawicieli krakowskich władz.