Słodko-gorzki TikTok Sandry Rugały komentujący obecną sytuację polskich kobiet, które odkładają w czasie decyzję o macierzyństwie lub też w ogóle go nie planują obejrzały miliony internautów. Piosenka doczekała się wersji studyjnej, którą można przesłuchać m.in. w serwisie Spotify.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kilka dni temu ogólnopolskie oburzenie wywołały słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który skomentował spadek liczby urodzeń i rosnącą niechęć Polek do macierzyństwa. Jego zdaniem przyczyną takiego stanu rzeczy jest nadużywanie alkoholu.
Jeżeli utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie. Ja nie jestem zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, no bo kobieta też musi dojrzeć do tego, aby być dobrą matką, ale jak do 25. roku daje sobie w szyję...
- powiedział Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Ełku. Tej opinii sprzeciwiły się miliony kobiet, a jedna z nich postanowiła nagrać specyficzny manifest. W odpowiedzi na słowa prezesa napisała krótki utwór, w którym wyjaśnia, że istnieje wiele ważniejszych powodów, dla których Polki rezygnują z posiadania potomstwa. Wyliczyła między innymi rosnącą inflację, zbyt wysokie ceny wynajmu, brak wsparcia dzieci niepełnosprawnych, zaostrzone prawo aborcyjne i fatalny stan psychiatrii dziecięcej. - Mam 25 lat, a dzieci tylko w Simsach. Na życiu się nie znam, prezes mnie przejrzał - zaczyna piosenkę Sandra Rugała. Na TikToku zdobyła ponad 4,5 mln wyświetleń.
Sandra Rugała to była uczestniczka piątej edycji "Idola", która aktywnie prowadzi swój muzyczny kanał na YouTube i komponuje autorski materiał. Coverowała utwory z repertuaru Beyonce, Adele i Eda Sheerana, a obecnie pracuje nad debiutancką płytą. Studiowała też filologię polską i udzielała korepetycji wokalnych.
Dlaczego stworzyłam ten utwór? Ponieważ mam dosyć ciągłego ośmieszania Polek, wiecznego ujmowania naszej ciężkiej pracy i deptaniu naszej wartości przez osoby, które mają reprezentować nasz kraj i nas.
- powiedziała wokalistka o motywach napisania piosenki. Przyznała, że choć spotkała się z krytyką, najważniejszy jest dla niej fakt zbudowania sporej społeczności, która dzieli się podobnymi doświadczeniami.
Wiele osób sądzi, że to piosenka naburmuszonej i pyskatej dziewuchy, której wiecznie źle. Proszę zatem zajrzeć w komentarze, zobaczyć ilość udostępnień i polubień. Te liczby nie są wykupione, a historie, którymi dzielą się ludzie, nie są wyssane z palca. Wierzę, że wspólnie możemy zrobić ogromny krok, by zmienić przyszłość naszą i naszych dzieci, których dzisiaj tak mało tylko dlatego, że cały czas dajemy sobie w szyję.
- ironizuje Rugała w poście na Instagramie.
"Daję sobie w szyję" nie jest pierwszym utworem artystki zaangażowanym społecznie i politycznie. W 2019 roku wydała singiel "Dobrze nam się śpi" przy okazji Strajku Kobiet. To ostatni TikTok sprawił jednak, że stała się rozpoznawalna. Kompozycją zainteresowało się także Sony Music.
Ironiczny, prześmiewczy utwór kryje za sobą mocny społeczny przekaz i w ciągu kilku dni stał się spontanicznym głosem młodego pokolenia, a także wszystkich osób, które nie zgadzają się z podważaniem praw kobiet w Polsce
- napisała firma w informacji prasowej. Wywiad z wokalistką przeprowadzili również dziennikarze RMF FM.
Liczba udostępnień piosenki wciąż rośnie i odbiorcy zaczęli domagać się jej rozszerzonej wersji. Rugała wyszła naprzeciw oczekiwaniom fanów i nagrała "Daję sobie w szyję" w wersji studyjnej. Utwór jest już dostępny na platformach streamingowych. Można go odsłuchać na Spotify.