Wtargnął do domu George'a Harrisona i zadał mu ponad 40 ran nożem. "Słyszał głosy w swojej głowie"

George Harrison przez lata był członkiem zespołu The Beatles. Mimo rozpoznawalności, uchodził za raczej skromnego i nieśmiałego mężczyznę. Sława go krępowała, a obsesyjni fani budzili niepokój. Jego największy koszmar spełnił się w grudniu 1999 roku, gdy do jego posiadłości wtargnął włamywacz.

George Harrison od początku kariery obsesyjnie dbał o bezpieczeństwo swoje i najbliższych. Zabójstwo Johna Lennona uświadomiło mu jak wielkie niebezpieczeństwo ze strony stalkerów, zagraża gwiazdom. Jego lęki nasiliła seria gróźb, które otrzymał, a czarę goryczy przelało wtargnięcie na jego posesję psychofana, który planował spalić dom muzyka.

W swojej posiadłości czuł się bezpieczny. Na każdym rogu były kamery

Ostoją Harrisona i jego żony, Olivii, była posiadłość Friar Park w Hnley-on-Thames. Cały teren ogrodzony był drutem żyletkowym, a bramy były elektrycznie sterowane przez muzyka i upoważnione przez niego osoby. By wzmocnić bezpieczeństwo, całą posiadłość wyposażono w światła i monitoring, który nagrywał każdy fragment domu i ogrodu.

 

Tragiczna grudniowa noc w domu Harrisonów. Do posiadłości wtargnął włamywacz

Zastosowane środki bezpieczeństwa niestety nie uchroniły rodziny Harrisonów od sytuacji, która miała miejsce 30 grudnia 1999 roku. Nad ranem żona muzyka usłyszała dźwięk rozbijanego szkła. Obudziła George’a i wspólnie opuścili sypialnię, by sprawdzić, co się stało. Okazało się, że do ich domu wtargnął uzbrojony w kuchenny nóż włamywacz. Okazał się nim 33-letni Michael Abram pochodzący z Liverpoolu. Twierdził, że głosy kazały mu przyjechać do posiadłości i zabić Harrisona. Muzyk próbował odwrócić uwagę napastnika, ale młody mężczyzna okazał się zwinniejszy. Ogłuszył Olivię, a następnie zaatakował Georgre’a dźgając go wielokrotnie nożem w klatkę piersiową. — Czułem, jak siły ze mnie wyciekają. Żywo pamiętam celowe pchnięcie w klatkę piersiową. Słyszałem, jak moje płuca zapadają się, miałem krew w ustach. Wierzyłem, że zostałem śmiertelnie ugodzony — wspominał Harrison po napaści.

 

Gdy żona muzyka się ocknęła, obezwładniła przestępcę pogrzebaczem i lampą, a następnie wezwała policję. Harrison został ponad 40 razy dźgnięty nożem, a jedno z pchnięć przebiło jego płuco. By ratować jego życie, lekarze zdecydowali się usunąć część organu.

Śledztwo ujawniło zaskakujące fakty. Włamywacz miał obsesję na punkcie muzyka

Matka Michaela Abrama próbowała tłumaczyć tragiczne w skutkach zachowanie syna. — Michael jest chory psychicznie, słyszy głosy w swojej głowie, widzi dziwne istoty wyłaniające się ze ścian — powiedziała w rozmowie z The Liverpool Echo.

Śledczy udowodnili, że Michael Abram do napaści przygotowywał się od kilku tygodni, obserwując posiadłość Harrisonów. Podczas rozprawy, która odbyła się w listopadzie 2000 roku, sąd uznał, kierując się opinią trzech psychiatrów, że Abram w chwili popełnienia przestępstwa był niepoczytalny. Zdaniem specjalistów mężczyzna cierpi na schizofrenię paranoidalną. Decyzją sądu został skierowany do szpitala psychiatrycznego, który opuścił w lipcu 2002 roku. W mediach przekonywał o poczuciu winy i wyrażał skruchę.

Zobacz wideo The Beatles - dlaczego drogi zespołu się rozeszły?

Niespełna pół roku po wyroku media obiegła informacja, że u Harrisona zdiagnozowano nowotwór płuc, a kilka miesięcy później wykryto przerzuty w mózgu. George Harrison zmarł w listopadzie 2001 roku wieku 58 lat.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: