Renata Przemyk nie przyjmie Nagrody Mediów Publicznych. "Nie chciałabym, żeby pozostał choćby cień wątpliwości"

Wokaliskta Renata Przemyk została nominowana do Nagrody Mediów Publicznych w kategorii Muzyka. Jednak artystka w niedzielę wieczorem napisała post na portalu społecznościowym, w którym oświadczyła, że odmówi przyjęcia nagrody. "Ja bym w oczy sobie spojrzeć nie mogła przyjmując dziś nagrodę od instytucji tak obcej im ideologicznie" - podkreśliła.

Nagrody Mediów Publicznych to konkurs, który został przywrócony w 2019 roku z inicjatywy Krzysztofa Czabańskiego, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych. Nagrodę w kategorii muzyki przyznaje Polskie Radio, a o wyborze nominacji zadecydowało jury, w którego skład wchodzą: Piotr Beczała, Józef Skrzek, Krzysztof Herdzin, Katarzyna Moś i Krzysztof Ścierański. Parę dni temu ogłoszono, że o nagrodę powalczą dyrygent Łukasz Borowicz, kompozytor Marcin Pospieszalski i wokalistka Renata Przemyk. 

Więcej ciekawych informacji ze świata muzyki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Zobacz wideo Popkultura odc. 133

Renata Przemyk nie chce Nagrody Mediów Publicznych

W niedzielę wieczorem piosenkarka w poście na Facebooku ogłosiła, że nie ma zamiaru przyjąć Nagrody Mediów Publicznych. - Linia programowa mediów publicznych rozmija się z moją linią światopoglądową. Różne też mamy spojrzenia na prawa kobiet, tolerancję, sztukę i wolność słowa – stwierdziła artystka.

Wyznała także, iż "ciągle rozpacza po dawnej Trójce, która uczyła myśleć samodzielnie i ironicznie", a wychowywała się na audycjach prowadzonych przez Marka Niedźwieckiego i Piotra Kaczkowskiego. Podsumowała to bardzo dosadnie, pisząc na koniec akapitu: 

Ja bym w oczy sobie spojrzeć nie mogła przyjmując dziś nagrodę od instytucji tak obcej im ideologicznie

W następnej części postu stwierdziła, że zdecydowała się na ten krok dzień przed rozdaniem nagród, ponieważ w wypadku, gdyby nagrody nie otrzymała i skończyło się tylko na nominacji, to jej wypowiedź nie miałaby tak dużego wydźwięku. - (...) moje oczekiwanie mogłoby być potraktowane jako nadzieja na otrzymanie a nie chciałabym, żeby pozostał choćby cień wątpliwości – podsumowała.

Post po 15. godzinach od publikacji zebrał niemal 5000 reakcji oraz 900 komentarzy. Jeden z nich napisał Janusz Kowalski, polityk z ramienia Solidarnej Polski, który obecnie jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zarzucił artystce m.in., że Marek Niedźwiecki, pracując w okresie PRL-u w Polskim Radiu nie mógł uczyć "myślenia samodzielnego oraz ironicznego", ponieważ "pracował u komunistów" oraz stwierdził, że wokalistka "w tej nienawiści do mediów publicznych, by przypodobać się liberalnej warszawce pogubiła się totalnie". Komentarz zebrał głównie negatywne reakcje, a większość odpowiedzi potępia słowa, które napisał polityk.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: