Mocna odpowiedź Rojka na oskarżenia Minty. "Spotkamy się w sądzie"

W zeszłym tygodniu Łukasz Minta opublikował emocjonalny wpis, w którym oskarżył Artura Rojka i jego żonę o złą współpracę przy festiwalu muzycznym Great September. Znany muzyk kolejny raz odpowiedział na zarzuty, zaczynając od słów: "Nie jestem przyzwyczajony do prowadzenia dyskusji w sposób, w jaki zainicjował ją Łukasz Minta. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i dalej uważam, że taka dyskusja nie powinna odbywać się publicznie, ale pytacie o konkrety". W dalszej części wpisu bezpośrednio zwraca się do Minty i mówi: "Ale to Ty zrezygnowałeś".

Great September to festiwal muzyczny, którego pierwsza edycja odbyła się w tym roku w Łodzi. Początkowo miał się odbyć we wrześniu, ale wydarzenie (wbrew nazwie) odbyło się z opóźnieniem, bo w październiku. W środowisku branżowym zaczęto wtedy mówić o złej współpracy pomiędzy głównymi organizatorami festiwalu, czyli Arturem Rojkiem i Łukaszem Mintą, który wcześniej odpowiedzialny był za poznański festiwal Spring Break.

Więcej ciekawych informacji ze świata muzyki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Zobacz wideo Popkultura odc. 133

Łukasz Minta oskarżył Artura Rojka i jego żonę. "Zostaliśmy z długami"

Minta w środę 30 listopada zdecydował się umieścić w sieci post, w którym opisał swoją wersję tego, jak wyglądała nieudana współpraca z Rojkiem i jego żoną przy festiwalu Great September. Zarzucał artyście i jego żonie m.in. zwodzenie w kwestii płatności, odwlekanie podpisania umowy, napisanie oczerniającej wiadomości e-mail do łódzkiego magistratu, a ostatecznie zerwanie współpracy. 

Według Minty komplikacje pojawiły się, kiedy do pracy nad nowym festiwalem muzycznym włączyła się żona Rojka. To przez jej fundację miały przechodzić dotacje i wpływy od sponsorów. W swoim wpisie napisał m.in., że "Artur okazał się osobą mało decyzyjną, a jego Żona delikatnie mówiąc nie pomagała".

Minta jest zdania, że nie mógł wyprosić od partnerów umowy. "Niestety do podpisania umowy nigdy nie doszło, za to Artur napisał do Miasta [Łodzi – przyp. red.] donos. Zostałem w nim opisany jako osoba skrajnie nieodpowiedzialna, niezbyt ceniona w branży, z poważnymi problemami emocjonalnymi" - możemy przeczytać w poście opublikowanym przez Mintę.

Anna Rojek - Prezes Zarządu Fundacji Independent 1 grudnia wydała oświadczenie w tej sprawie za pośrednictwem strony Great September na Facebooku. "Jako organizatorzy wielu wydarzeń muzycznych zawsze za cel stawiamy sobie przygotowanie ich na najwyższym poziomie merytorycznym i logistycznym. Tymczasem w konsekwencji zaniechań Łukasza, jako producenta wykonawczego festiwalu, nie mogliśmy zrealizować wydarzenia w pierwotnie uzgodnionym z miastem Łódź terminie. Łukasz Minta przyznał to osobiście podczas weryfikacji stanu przygotowań do imprezy, przeprowadzonej w obecności przedstawicieli Łódzkiego Centrum Wydarzeń na trzy tygodnie przed pierwotnym terminem wydarzenia".

Artur Rojek chce spotkać się w sądzie z Łukaszem Mintą

Natomiast we wtorek 6 grudnia Artur Rojek podzielił się w mediach społecznościowych kolejną odpowiedzią na zarzuty Minty. Na samym wstępie podkreślił, że nie jest miłośnikiem załatwiania spraw w taki sposób, czuje się wywołany do dyskusji i chce podzielić się ze wszystkimi swoim punktem widzenia. Później możemy przeczytać: "Wpis Łukasza wydaje się z pozoru konkretny, ale czy taki jest? Napisany zapewne wspólnie z prawnikami tak, aby przypadkiem nie dało się go wprost zaskarżyć. Emocjonalnie, ale właśnie bez konkretów, które wyjaśniałyby pełen obraz sytuacji".

Podzielił się m.in. informacją, że Minta przypadkowo przesłał im nowy kosztorys. "W ostatnich dniach Łukasz przygotował nowy kosztorys. Dostaliśmy go przypadkiem mejlem 3 grudnia w korespondencji kierowanej nie do nas, a do jego kancelarii. Jest inny niż wszystkie, które widzieliśmy wcześniej. I wciąż nie jest udokumentowany fakturami czy potwierdzeniami przelewów". Później potwierdził, że pomiędzy Fundacją Independent a Mintą nie było żadnej umowy. Napisał, że do samego końca nie byli zgodni co do wszystkich zapisów kontraktu, a poza tym działanie na początku projektu bez kontraktów "było decyzją obu stron, wynikającą z wzajemnego zaufania".

Rojek w końcowej części swojej wiadomości zwrócił się bezpośrednio do dawnego współpracownika. "Łukasz, naprawdę chciałem zrobić tę imprezę z Tobą. Długo walczyłem o to, by nam obydwu się udało. Rozumiem, że może być przykre to, że wydarzenie, które było także Twoim pomysłem udało się bez ciebie. Nie dogadaliśmy się. Mamy inne temperamenty, sposoby działania. Ok. To się zdarza. Ale to Ty zrezygnowałeś z tej współpracy. To Ty wielokrotnie pisałeś, że nie chcesz jej kontynuować. Mogłeś rozliczyć się z nami z zaliczki i z pracy jaką wykonałeś – proponowaliśmy Ci to wielokrotnie. Mogliśmy pójść w swoją stronę. Teraz spotkamy się w sądzie. Nie być może, ale na pewno. Tam ostatecznie wyjaśnimy wszystkie sporne kwestie" - podsumował.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: