Maryla Rodowicz od blisko 60 lat zachwyca nie tylko swoim głosem, ale i charyzmatyczną osobowością. Artystka słynie z wymyślnych kreacji, ogromnego dystansu do siebie i szczerych wypowiedzi. Po niedawnym rozwodzie z wieloletnim partnerem, gwiazda wyznała, że boryka się z problemami finansowymi.
Już na początku pandemii koronawirusa, Rodowicz mówiła w "Fakcie" o swoich problemach finansowych i chęci szybkiego powrotu na scenę. Mówiła wówczas, że nie otrzymuje tantiem autorskich, bo jej przeboje napisali inni twórcy. — Tyle zarobię, ile sobie wyśpiewam gardłem — podkreślała. Rodowicz wyliczała w mediach stałe opłaty, które generują duży ubytek w jej finansach i deklarowała rezygnację z dotychczas praktykowanych luksusowych zakupów, by więcej zaoszczędzić.
Choć kryzys związany z pandemią został zażegnany i artystka mogła wrócić na scenę, to szalejąca inflacja odcisnęła piętno również na jej budżecie. — Odczuwam inflację i wzrost rachunków. Przecież ja mam samochód w leasingu. Miesięczna opłata wzrosła o jakieś 40 proc.! (...) Mam ogrzewanie na gaz, a ceny gazu wzrosły. Prądu też — mówiła rozgoryczona Rodowicz.
Artystka wyznała, że mimo zapełnionego kalendarza i licznych występów, jej stałe wydatki są tak duże, że z zarobionych pieniędzy nie stać jej nawet na zagraniczny wyjazd. Rodowicz opowiedziała o kosztach, które musiałaby pokryć, by wyjechać na wakacje. — Luksus kosztuje. (...) A ja chętnie wzięłabym ze sobą dzieci. To już cztery bilety, które musiałabym kupić. Ja musiałabym lecieć w biznesklasie, już nie mam zdrowia studenckiego. A przecież nie posadzę dzieci w ekonomiku. Musiałyby lecieć w tej samej klasie, co ja. Do tego hotel dla tylu osób. To jest bardzo duży koszt — mówiła w "Super Expressie". Gwiazda nie ukrywa też, że mocno na jej budżecie odbił się burzliwy rozwód z Andrzejem Dużyńskim — No cóż, muszę pracować do końca życia — stwierdziła w "Fakcie".
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.