On zrobił gigantyczną karierę, choć piosenka była jej. Nie tak miało być

Dwadzieścia lat to sporo czasu. Również w muzyce. Chociaż 2003 rok nie zapisał się w historii jako przełomowy, to warto przypomnieć, czego wtedy chętnie słuchaliśmy. To era, kiedy powstawało mnóstwo piosenek, które do dzisiaj często włączamy na imprezach. A w chłodne dni mogą przenieść nas myślami w upalne lato. I tak jest właśnie w przypadku utworu "Breathe" od Blu Cantrell i Seana Paula, który teraz rozłożymy na czynniki pierwsze.

To jedna z tych piosenek, która pomimo upływu lat wciąż sprawia, że zaczynamy się kołysać, a uśmiech od razu pojawia się na naszych twarzach. Wielu z nas, którzy w tamtych czasach sporo oglądali MTV lub VIVĘ, od razu rozpozna utrzymany w niebieskiej tonacji teledysk. Ale niewiele osób wie, że w pierwotnej wersji "Breathe", która znalazła się na drugiej płycie artystki "Bittersweet" zabrakło głosu Seana Paula. Wersję z jego udziałem wypuszczono jako singiel w lutym 2003 roku i to ona stała się wielkim przebojem. 

Więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Na przykładzie tego kawałka można śmiało stwierdzić, że korzystanie z dobrodziejstw tego, co już powstało wcześniej nie jest domeną współczesności. Było także obecne 20 lat temu i wcześniej. Otóż to, w utworze wykorzystano nieco zmieniony podkład z piosenki Dr. Dre "What’s The Difference?" z gościnnym udziałem Xzbita i Eminema. A ten z kolei obracał się wokół sampla z jazzowej piosenki Charlesa Aznavoura "Parce Que Tu Crois", która pochodzi z 1966 roku. 

 

W grudniu 2003 roku Cantrell została zapytana przez "Metro" o to, jak jej się pracowało z legendarnym Dr. Dre. Jej odpowiedź rozwiała wtedy wszelkie wątpliwości: "To był remix, więc nigdy właściwie nie miałam okazji go poznać. To były jego bity, ale tak naprawdę wyprodukowała je inna dziewczyna, Andrea Martin razem z Ivanem Matiasem. A jeśli miałabym wybierać, to zdecydowanie wolę remiks od oryginału". 

I chociaż Sean Paul pojawił się w tym kawałku gościnnie, to już na samym początku przejmuje inicjatywę i dominuje w nim do samego końca. Zdominował go na tyle, że wykonawcy toczą tutaj bardziej pojedynek wokalny, niż tworzą duet. Słucha się tego dobrze i koreluje z tekstem utworu, który opowiada o nieszczęśliwej relacji, ale Cantrell musiała włożyć sporo wysiłku, aby dotrzymać tempa nawijce Seana Paula. Piosenkarce nie pomogło też to, że podkład muzyczny również jest po stronie Jamajczyka. Po prostu bardziej pasuje do reprezentowanego przez niego stylu.

Zobacz wideo Cenzura w MTV zaczęła się od Queen. Jakie teledyski wzbudziły największe kontrowersje?

Piosenka stała się wielkim przebojem, ale głównie w Europie. W Wielkiej Brytanii dotarła do pierwszego miejsca najpopularniejszych singli, podczas gdy w rodzimych dla artystki Stanach Zjednoczonych utwór uplasował się jedynie na 70. miejscu na liście Billboard Hot 100. Utworu nie widać w żadnym z notowań trzydziestu najpopularniejszych singli w Polsce w 2003 roku, ale i w naszym kraju był to duży hit. Piosenka znalazła się na 23. miejscu w Gorącej 100 Radia Eska, która jest listą podsumowującą cały rok.

Ale ten sukces dla Blu Cantrell był dwojaki. Artystka zapowiadała się na nową gwiazdę muzyki R&B, ale jej płyta "Bittersweet" nie została ciepło przyjęta w USA. Jedyny jej wielki sukces za oceanem to wydany w 2001 roku zadziorny utwór "Hit 'Em up Style (Oops!)", który pochodzi z jej debiutanckiej płyty "So Blu". To odbiło się na jej dalszej karierze, która zaczęła się kończyć wraz ze spadaniem "Breathe" z list przebojów. Później wydała tylko jeden singiel i coraz rzadziej pojawiała się w mediach. Co kilka lat informowała, że pracuje nad nową płytą, ale ale do dziś nie ujrzała ona światła dziennego.

 

Co innego w przypadku pochodzącego z Jamajki Seana Paula. On również miał za sobą już jeden duży sukces, a mianowicie singiel "Get Busy" w 2002 roku, którym wbił się do mainstreamu, ale po sukcesie "Breathe" jego kariera nabrała jeszcze większego rozpędu. Zagraniczni krytycy mówią, że zainteresowanie jamajską muzyką w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zawsze przychodziło falami, a on idealnie wkomponował jamajskie akcenty do muzyki, która była wówczas bardzo popularna. 

Niektórzy nawet mówią, że historia Seana Paula jest bardzo podobna do legendarnego Boba Marleya. Oczywiście nie ze względów duchowych czy politycznych, bo dla Paula jedyną pobudką było dostarczanie rozrywki za pomocą swojej muzyki. Ale tak samo, jak Marleyowi udało mu się przemycić rodzime innowacje na międzynarodowy rynek i nie miał problemu z tym, żeby bardziej je zbagatelizować, kiedy wymagała tego sytuacja. Chociaż niektórzy przez to właśnie nie przepadają za muzyką Seana Paula i określają ją mianem podróbki reggae.

 

Dwadzieścia lat minęło, a piosenka nadal podbija niejeden parkiet taneczny i chętnie jest przypominana przez liczne stacje radiowe. Jeden z komentarzy pod teledyskiem w serwisie YouTube, który został polubiony niemal 2000 razy brzmi: "Szkoda, że nikt już nie tworzy takiej muzyki". Lata dwutysięczne rządziły się swoimi prawami i nie zostawiły za sobą zbyt wielu przełomowych kompozycji, ale na pewno zostaną zapamiętane jako źródło ponadczasowych imprezowych piosenek, które cały czas brzmią dobrze, a ludzie mają do nich sentyment. 

Utwory z tej dekady przeżywają teraz drugą młodość i bardzo często ich sample są wykorzystywane w piosenkach współczesnych artystów, a zwłaszcza raperów. Przyczynił się do tego też na pewno sukces aplikacji TikTok, dzięki któremu wiele piosenek z dawnych lat zyskuje teraz drugie życie. Do tej pory "Breathe" nie pojawiło się ponownie na listach przebojów, ani nie jest z nim związany żaden trend w tym serwisie społecznościowym, ale w 2014 roku popularny zespół Years & Years wykonał cover tej piosenki. Znalazł się na ich EP-ce „Take Shelter", którą wydali w tym samym roku. Ta wersja jest o wiele spokojniejsza i emocjonalna, a utrzymana jest w klimatach synthpopu.

 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: