Fani bojkotują film o Amy Winehouse przez groteskową scenę. "Oburzające". Ojciec nie widzi problemu

Fabularyzowany film "Back to Black" poświęcony życiu Amy Winehouse ogłoszono stosunkowo niedawno, jednak już zdążył podzielić potencjalnych odbiorców. Choć za produkcję odpowiadają jej bliscy, fani mają wątpliwości, czy na pewno tego chciałaby zmarła w 2010 roku z powodu zatrucia alkoholowego wokalistka.

Choć argumentem przeciwników filmów biograficznych jest często fakt, że za produkcję odpowiadają osoby, które nigdy nie były wystarczająco blisko związane z portretowanymi bohaterami, w przypadku filmu o Winehouse można oddalić ten zarzut. Za reżyserię odpowiada przyjaciółka wokalistki, Sam Taylor-Johnson, nominowana do nagrody BAFTA za produkcję poświęconą Johnowi Lennonowi "Chłopak znikąd". Scenariusz napisał wówczas autor chwalonego "Control" o frontmanie Joy Division, Ianie Curtisie, Matt Greenhalgh, który teraz jest też odpowiedzialny za "Back to Black". Mimo docenienia twórczości obojga filmowców, pojawiły się też głosy krytyki. To dlatego, że reżyserka nakręciła również kontrowersyjne "50 Twarzy Grey'a", ekranizację powieści erotycznej. Fani Amy Winehouse stawiają jej jednak inne zarzuty.

Nie tylko zdjęcia. Fanów oburzyła konkretna scena

W zeszłym tygodniu upubliczniono zdjęcia z planu. Internauci zwrócili uwagę, że choć wcielająca się w twórczynię "Back to Black" Marisa Abela została charakterystycznie uczesana, na tym podobieństwo się kończy. Filmowcom zarzucono, że aktorka wygląda, jakby parodiowała artystkę lub pomyliła plany filmowe - ich zdaniem pasuje bardziej do "Strasznego Filmu".

Zobacz też: najgorętsze modowe trendy na Avanti24.pl

Ostatnio do sieci trafiły kolejne fragmenty, tym razem ze sceny aresztowania męża Winehouse, Blake'a. Widać na nich zapłakaną, powstrzymywaną przez funkcjonariuszy policji wokalistkę, która zrozpaczona krzyczy: "Chcę iść z nim. Kocham cię. Kochanie, nic mi nie będzie". Zdaniem fanów sytuacja została przedstawiona zbyt groteskowo.

To jest cholernie odrażające.
Czy możemy się zgodzić z tym, że ten film należy całkowicie zignorować, gdy tylko się pojawi?
Proszę, nie wspierajcie filmu o Amy Winehouse. To obrzydliwa próba zgarnięcia pieniędzy przez tych samych ludzi, którzy poniżali ją w przeszłości. Jej ojciec ją porzucił, następnie przylgnął do jej sławy, a teraz buduje filmem swój fałszywy wizerunek.

- piszą w komentarzach. Kontrowersje wzbudza również sam fakt pojawienia się sceny aresztowania w scenariuszu. Przez pewien czas zatrzymany w 2007 roku Blake próbował zatuszować ten fakt, jednak dziś jest powszechnie wiadome, że został pojmany za napaść na personel jednego z barów. Według raportów aresztowanie miało jednak miejsce w londyńskim mieszkaniu pary, a nie na oczach paparazzi i tłumu przechodniów.

Zobacz wideo Popkultura odc. 138

Film wspiera ojciec wokalistki, w przeciwieństwie do poprzednika

Produkcja, w odróżnieniu od oscarowego dokumentu "Amy" Asifa Kapadii z 2015 roku, wspiera Mitch Winehouse, ojciec artystki. Wcześniejszej produkcji zarzucił nie tylko przedstawianie jego córki w złym świetle, ale też sportretowanie go jako nieobecnego ojca, co jego zdaniem nie jest zgodne z prawdą. Mężczyzna groził podjęciem kroków prawnych, by uniemożliwić dystrybucję filmu w kinach w Wielkiej Brytanii. Mitcha oburzył fragment, w którym mówi przed kamerami, że jego zdaniem Amy nie powinna iść na odwyk. Twórcy potraktowali tę kwestię wybiórczo, bo to właśnie on namawiał ją później do szukania profesjonalnej pomocy, a po śmierci współzałożył Fundację Amy Winehouse zajmującą się edukowaniem młodzieży w temacie niebezpieczeństw związanych z alkoholem i narkotykami. Wielokrotnie prosił filmowców o edycję budzących wątpliwości fragmentów, jednak produkcja postanowiła je zignorować.

Gdy oglądałem to pierwszy raz, było mi niedobrze. Amy byłaby wściekła. Nie tego by chciała.

- wyznał magazynowi "The Sun". Inaczej ma być w przypadku "Back to Black". Reżyserka Sam Taylor-Johnson podkreśla, że jej film ma pełne poparcie ojca wokalistki. Mitch faktycznie promuje go w social mediach, m.in. udostępniając na Instagramie zdjęcie inspirowanej sobą postaci, granej przez Eddy'ego Marsana.

 
Więcej o: