Steczkowska już wcześniej sięgała po repertuar Ewy Demarczyk. Utwór "Grande Valse Brillante" wykonała choćby podczas 58. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Teraz promuje trasę, podczas której zaśpiewa kompozycje artystki m.in. w Olsztynie, Lublinie, Gdańsku, Krakowie, Rzeszowie i Bielsku-Białej.
Ceny biletów zaczynają się od 99 złotych (III kategoria - na balkonie i bocznej części sali) i sięgają nawet 499 złotych za pakiet VIP. Według informacji z oficjalnej strony systemu sprzedaży Royal Concert, są osoby, które zdecydowały się na taki wydatek. Zdaniem wielu jest to jednak zdecydowanie zawyżona kwota.
Za darmo bym nie poszedł, Demarczyk była niepowtarzalna. Lata temu wejście na koncert Geppert na warszawskiej Starówce obciążało kwotą 20 PLN.
Byłem lata temu na koncercie E. Demarczyk, dwa razy i to nie były tak wysokie ceny, nawet jak te najniższe na Steczkowską.
- piszą internauci, zwracając uwagę, że za koncert z coverami należy zapłacić więcej, niż w przeszłości za koncert artystki, która oryginalnie wykonywała prezentowane utwory.
Tę opinię podziela również partner zmarłej Ewy Demarczyk, Paweł Rynkiewicz. W rozmowie z Plejadą zabrał głos w sprawie.
Jeśli obecnie cena za bilet dochodzi nawet do 500 zł, dla wielu taki bilet staje się nieosiągalny. W dwie osoby to już jest 1000 zł, potem jakaś kawa czy kolacja i robi się ogromna kwota. Dzisiaj ludzi na to nie stać.
- powiedział. Dodał również, że tak wysokie ceny biletów nie są zgodne z wolą Demarczyk, której zależało, by nie przekraczały one możliwości finansowych przeciętnego widza. Nie byłaby więc ucieszona widząc kwoty, z jakimi należy się liczyć, by móc usłyszeć jej repertuar w wykonaniu innej wokalistki. Wcześniej opublikował też na Facebooku wpis, w którym zwraca uwagę na to, że polscy artyści coraz częściej ruszają w trasy koncertowe z coverami. Jego zdaniem wynika to z faktu, że "większość z nich nie potrafi dorobić się własnego repertuaru".
Steczkowska odniosła się do słów Rynkiewicza, twierdząc, że kąśliwa uwaga nie była wymierzona w jej stronę, ponieważ od kilkudziesięciu lat występuje z własnym repertuarem z siedemnastu studyjnych płyt. Sięganie po utwory innych artystów nie jest jej głównym źródłem dochodu, a jeśli się na to decyduje - dba o oryginalne aranżacje.
Miałam okazję rozmawiać z panem Pawłem Rynkiewiczem i rozumiem jego emocje związane z tym, co napisał. Ma w tym wiele racji, niemniej jednak nie czuję, żeby to dotyczyło mnie osobiście, ponieważ jestem artystą, który od 30 lat posiada swój własny repertuar.
- powiedziała. Stanęła też w obronie wysokich cen, wyjaśniając, co gwarantuje bilet VIP, który jest tylko jedną z wielu opcji, by wysłuchać utworów Demarczyk w jej wykonaniu.
Co się kryje za biletem VIP? To, co zwykle u wszystkich artystów, którzy proponują takie bilety swoim fanom. Osobiste spotkanie z artystą, rozmowy, zdjęcia i prezenty w postaci zdjęć promocyjnych trasy z autografem. Po prostu miły czas spędzony z publicznością po koncercie
- powiedziała.