Janusz Laskowski zadebiutował na scenie muzycznej w latach 60. XX wieku, a największym sukcesem w jego dyskografii jest miłosny utwór "Beata z Albatrosa", który pochodzi z tego okresu. Mimo niewątpliwego talentu, wokalista nigdy nie zrobił zawrotnej kariery. Choć jego piosenki porywały tłumy, to nie doceniali go ani krytycy, ani znajomi po fachu. Dziś artysta ma 77 lat i wciąż nie przestaje śpiewać.
Już od najmłodszych lat Janusz Laskowski przejawiał zamiłowanie do muzyki, co nie było obojętne jego rodzicom. Matka przyszłego piosenkarza postanowiła wspierać pasję syna i kupiła mu pierwszą gitarę. Choć wiedziała, że młodzieniec ma nieprzeciętne zdolności wokalne, to przestrzegała go, by nie stawiał wszystkiego na jedną kartę. Jednak on czuł, że scena to jego miejsce i był zdeterminowany w dążeniu do celu.
Jako wokalista Janusz Laskowski debiutował w zespole Ananasy w Białymstoku. Po zakończeniu współpracy założył własną grupę muzyczną Dacyty. Utwory, których był autorem, sprzedawano w milionach egzemplarzy na tzw. pocztówkach muzycznych, czyli odmianie płyt gramofonowych. Piosenkarz jest autorem takich hitów jak "Żółty jesienny liść", "Świat nie wierzy łzom" czy "Kolorowe jarmarki", które porywały serca tłumów. Ten ostatni został doceniony w 1977 roku podczas 15. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Laskowski otrzymał wówczas Nagrodę Dziennikarzy oraz Publiczności, choć jurorzy plebiscytu byli temu przeciwni.
Co ciekawe, kilka miesięcy później, tę samą piosenkę zaśpiewała Maryla Rodowicz, choć w nieco zmienionej wersji, a jej wykonanie przypadło sopockiej publiczności do gustu.
Trochę mnie tylko raziła zbytnia prostota tekstu. Zadzwoniłam do Jonasza Kofty. Dopisał jedną zwrotkę, a ja nakłamałam autorom, że to ja. Specjalnie się nie denerwowali, bo zwrotka była piękna
— wspominała gwiazda estrady w książce autobiograficznej.
Mimo iż utworów Lasowskiego nie puszczały rozgłośnie radiowe, to muzyk zyskał popularność i przychylność słuchaczy, co uważał za swój niewątpliwy sukces i podkreślał ten fakt w wywiadach. Wielokrotnie mówił, że na drodze jego kariery zabrakło kogoś doświadczonego, kto mógłby go poprowadzić przez tę zawiłą ścieżkę. Z uwagi na swoje niedopatrzenia, artysta nigdy nie otrzymywał wynagrodzeń z tytułu tantiemów. — Nic z tego nie miałem, bo nie zastrzegłem w porę praw autorskich. Gdybym wtedy za każdą sprzedaną pocztówkę z "Beatą" dostał pięćdziesiąt groszy, miałbym... miliony — mówił w rozmowie z Pomponikiem.
Największym przebojem w karierze muzyka była piosenka "Beata z Albatrosa". Do powstania najpopularniejszego utworu w dyskografii Janusza Laskowskiego przyczyniła się wakacyjna miłość wokalisty. Muzyk skomponował piosenkę latem 1965 roku na pokładzie statku w Augustowie. Adresatką miłosnego wyznania była 17-letnia kelnerka, Beata, która pracowała w restauracji o nazwie "Albatros". Wówczas 20-letni piosenkarz spędzał tam długie godziny, podczas gdy jego towarzysze grali w brydża. Nastolatka szybko wpadła mu w oko i zauroczony jej wdziękiem stworzył utwór, który stał się wielkim przebojem.
Artysta nigdy nie wyjawił dokładnych personaliów młodej kobiety, o której śpiewa w swojej najpopularniejszej piosence. Wielu spekulowało, że być może tytułowa Beata pochodziła z wpływowej rodziny, a romans z niezbyt popularnym muzykiem mógłby wpłynąć negatywnie na jej dobre imię. Janusz Laskowski nigdy nie potwierdził ani nie zdementował tych plotek, a historia piosenki pewnie już na zawsze pozostanie tajemnicą.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.