Wokół "Klubu 27" od lat krążą legendy. Wyznawcy tej teorii twierdzą, że to klątwa, która czyha nad młodymi i utalentowanymi muzykami. Znacznie mniej osób uważa, że to nie fatum, a zwyczajny zbieg okoliczności, w którym wielu na próżno upatruje się spisku.
Pierwsze wzmianki o "Klubie 27" pojawiły się już pod koniec lat 60. Wówczas zorientowano się o nietypowym zbiegu okoliczności łączącym wielu wybitnych młodych muzyków. Okazało się, że tacy artyści jak Brian Jones, Janis Joplin czy Jim Morrison zmarli między 1969 a 1971 rokiem. Wszystkich łączyło jedno - w chwili śmierci mieli zaledwie 27 lat. A to kilka osób z całkiem długiej listy. Choć temat wzbudził w mediach spore kontrowersje, to na jakiś czas zaprzestano spekulacji. Do zagadkowej sprawy powrócono, dopiero gdy świat obiegła informacja o śmierci wokalisty i gitarzysty zespołu Nirvana, Kurta Cobaina. — Już go nie ma i dołączył do tego głupiego klubu. Mówiłam mu, żeby do niego nie dołączał — mówiła w "The Daily World" matka gwiazdora. Poza wymienionymi artystami, na liście znaleźli się także m.in. Robert Johnson, Alan Wilson, Jacob Miller, Sean Patrick McCabe, Amy Winehouse czy Fredo Santana.
Nie da się ukryć, że na przestrzeni lat "Klub 27" obrósł w wiele legend i mitów, a po śmierci każdego artysty, który "dołączał" do tego grona, pojawiały się kolejne spekulacje. Powstało mnóstwo teorii mających być wytłumaczeniem, dlaczego tak wielu muzyków zmarło, będąc u szczytu popularności. Wielu zwracało uwagę na fakt, że artyści z listy, to przede wszystkim wykonawcy rocka. Ten gatunek muzyczny uznawany jest często za "muzykę szatana", co oznaczałoby, że śmierć miała być karą za sprzymierzanie się ze złem. Z kolei inni twierdzili, że twórcy w zamian za sławę i popularność zawierali pakt z diabłem, a dług mieli spłacić w wieku 27 lat.
Trzeba jednak zauważyć, że wielu artystów, którzy zmarli w wieku 27 lat, to osoby, które prowadziły dość nierozważny i hulaszczy tryb życia. Nie stronili od imprez zakrapianych alkoholem. Wielu było także uzależnionych od narkotyków czy silnych leków. Nie ukrywali, że żyją chwilą i nie myślą o przyszłości. Liczne wyjazdy w trasy koncertowe sprzyjały pogłębiającym się nałogom. Okoliczności śmierci największych legend muzyki, nie budziły wątpliwości. W większości przypadków przyczyną zgonu było przedawkowanie środków odurzających, wypadek lub przewlekłe choroby.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.