Pracownicy Jennifer Lopez ujawnili, jak traktuje ludzi. "To by było na tyle z Jenny z blokowisk"

Jennifer Lopez uchodzi za jedną z niewielu gwiazd, której sława nie zawróciła w głowie. Okazuje się, że to tylko pozory. Byli współpracownicy piosenkarki zabrali głos, burząc jej dotychczas nienaganny wizerunek w mediach.

Jennifer Lopez od lat figuruje w mediach jako jedna z największych hollywoodzkich gwiazd. Mimo tego piosenkarka i aktorka przekonuje, że wciąż jest "Jenny from the Block", czyli tą samą dziewczyną, którą była, stawiając swoje pierwsze kroki w show-biznesie. Wygląda jednak na to, że jest w tym przekonaniu odosobniona. Byli współpracownicy artystki przedstawiają jej obraz zgoła inaczej.

Nieuprzejma Lopez na pokładzie samolotu. Steward relacjonował jej zachowanie

Już od kilku lat w sieci można napotkać wiele historii osób, które miały styczność z J.Lo. Jedną z historii, która wywołała medialny szum, była relacja stewarda z linii lotniczych United Airlines. Mężczyzna w 2012 roku pracował na pokładzie samolotu, którego gwiazda była pasażerką. Jak wynika z opisu zdarzenia opublikowanego przez magazyn "Star", zachowanie piosenkarki względem obsługi było dalekie od kulturalnego. — Jennifer nawet na mnie nie spojrzała. Odwróciła się i powiedziała do osobistego asystenta: "Powiedz mu, że chcę colę diet z limonką". Jakbym w ogóle nie istniał — opowiadał mężczyzna.

Jennifer Lopez, Ben Affleck, Jennifer Garner Ben Affleck oświadczył się trzy razy. Z jedną ma dzieci, z drugą ślub

Byli współpracownicy opisują zachowanie J.Lo. Wokalistka nie życzy sobie kontaktu wzrokowego

Podobne doświadczenia mają osoby, które zetknęły się z Lopez podczas pracy. Wokalistka wielokrotnie nie wywiązywała się należycie z zawartych kontaktów reklamowych, a gdy już decydowała się pojawić na planie, to jak na prawdziwą gwiazdę przystało, jej asystenci wręczali obsłudze listę wymagań.

 

Wśród wielu oczekiwań J.Lo zaznaczała, że nie życzy sobie, by ktokolwiek próbował z nią rozmawiać czy nawiązywać kontakt wzrokowy. Ponadto wszyscy współpracownicy musieli być dyspozycyjni i gotowi wykonywać jej polecenia przez całą dobę. — Ona uważa się za chodzący ideał. Zaczęła się wydzierać na mężczyznę przytrzymującego jej drzwi tylko dlatego, że śmiał na nią spojrzeć. A kiedy odburknął "To by było na tyle z Jenny z blokowisk", doprowadziła do jego zwolnienia. Boże broń, by wasz plebejski wzrok skalał jej istnienie — mówiła w rozmowie z serwisem "Quora" osoba, która była zaangażowana w pracę przy jednym z koncertów Lopez.

 

Agnieszka Osiecka Osiecka nigdy nie odnalazła się w roli matki. "Byłam odtrącona"

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: