Violetta Villas nie miała szczęścia do mężczyzn. Gdy po dwóch nieudanych małżeństwach poznała Tadeusza "Teda" Kowalczyka wierzyła, że to będzie miłość do końca życia. Jednak po zaledwie kilku miesiącach od ślubu, rozwiedli się w atmosferze skandalu.
Była jesień 1987 roku. Violetta Villas poleciała do Stanów Zjednoczonych, gdzie wraz z Teatrem Syrena miała zaplanowane tournée. Po występie w jednym z klubów w Chicago, podszedł do niej właściciel restauracji "Orbit", Tadeusz "Ted" Kowalczyk. Dla amerykańskiego przedsiębiorcy polskiego pochodzenia od razu straciła głowę, zresztą ze wzajemnością. Między nimi szybko pojawiło się gorące uczucie. Po zakończeniu występów, artystka zdecydowała się przedłużyć pobyt za oceanem, by spędzić kilka tygodni dłużej u boku ukochanego.
Tuż przed nieuchronnie zbliżającym się powrotem Villas do Polski, Kowalczyk poprosił ją o rękę. — Kupił mi pierścionek i powiedział "nie pojedziesz do Polski bez pierścionka". To było romantyczne! Gdy się oświadczał, kupił kwiaty i padł na kolana — wspominała artystka w 2007 roku w rozmowie z "Faktem". Po kilku miesiącach, śpiewaczka ponownie wyjechała do USA, by 6 stycznia 1988 roku poślubić ukochanego. Podczas hucznego wesela, Kowalczyk wręczył jej kosztowny upominek, na który składały się: suknie, futro z białych norek i czarny cadillac.
Sielanka zakończyła się wraz z powrotem z miesiąca miodowego. Kowalczyk był chorobliwie zazdrosny o Villas i nieustannie ją kontrolował, czego ona nie była w stanie zaakceptować. — Byłam takim ptaszkiem zamkniętym w złotej klatce — mówiła rozżalona. On w sprawie ich małżeńskich konfliktów miał nieco inne zdanie. Twierdził, że żona uczyniła z ich sypialni kapliczkę, w której pełno było figurek świętych, do których godzinami modliła się na klęczkach. — Bardzo ją kochałem, ale nie mogłem znieść, że mnie odpycha, że nigdy nie ma ochoty na bliskość — wspominał, nazywając ją dewotką.
Oliwy do ognia dolał fakt, że restaurator nie był kawalerem, a rozwodnikiem i w dodatku miał za sobą ślub kościelny. Artystka planowała, że to właśnie z nim pójdzie do ołtarza, dlatego ta informacja zupełnie ją załamała. — Dla mnie ten sakrament był bardzo ważny i to sprawiło, że miłość ode mnie odeszła. Ted Kowalczyk zlekceważył moje pragnienie — mówiła wiele lat później Villas. Po burzliwej kłótni, artystka spakowała walizki i zaplanowała lot do Polski.
Już w październiku 1988 roku Ted Kowalczyk wniósł do sądu pozew o rozwód. Gdy oficjalnie małżeństwo zostało rozwiązane, nie omieszkał krytykować byłej żony w mediach. W licznych wywiadach skarżył się na trudne życie u boku artystki i jej niepohamowaną miłość do zwierząt, która, jego zdaniem, przysłaniała jej cały świat. — Życie z Violettą było jak granie w filmie sensacyjnym. Cały czas akcja! Żaden facet czegoś takiego nie przeżył. Nie wiem, cholera jasna, za jaki grzech Bóg mnie pokarał Violettą?! — mówił z goryczą w "Super Expressie". Również Villas czuła, że odnosiła porażkę. Po rozwodzie nie związała się z żadnym innym mężczyzną. — Od czasu rozwoju z Kowalczykiem żyję w czystości — deklarowała gwiazda.