Muzyczne zderzenia dwóch różnych światów nie budzą już dzisiaj takiego zdziwienia. Jednak inaczej było niemal trzy dekady temu, kiedy Kazik Staszewski do współpracy zaprosił legendarną Violettę Villas. Dzisiaj można powiedzieć, że to oni przetarli pewne szlaki w polskiej muzyce rozrywkowej, a historia powstania ich duetu jest równie oryginalna, co sama artystka.
Więcej ciekawych artykułów ze świata muzyki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
On był już wtedy postrzegany jako wieszcz polskiego rocka, który znany był ze swoich celnych tekstów opisujących rzeczywistość. A ona była diwą polskiej piosenki, która wciąż budziła duży zachwyt i była znana ze swojego ekstrawaganckiego sposobu bycia.
Na pomysł współpracy z Violettą Villas wpadł gitarzysta Kultu, Piotr Morawiec. Muzycy chcieli, aby wykonała partię rewiową w interpretacji międzywojennego przeboju "Kochaj mnie, a będę twoją" Henryka Warsa i Andrzeja Własta. Patetyczna i egzaltowana maniera, z której znana była wokalistka według nich idealnie pasowała do tego utworu. W jednym z wywiadów, który cytuje "Rzeczpospolita", Kazik Staszewski wspominał o nietypowych początkach współpracy z diwą:
Pojechałem do jej domu w Magdalence i przetrzymała mnie przy furtce około 40 minut. W końcu wyszła – w białym futrze. Zazwyczaj jestem dość bezpośredni w kontaktach z ludźmi z branży muzycznej, również wobec starszych nie odczuwam tremy, wtedy jednak było inaczej: zrozumiałem, co to znaczy legenda gwiazdy. Również dlatego, że pani Violetta była bardzo przekonana o swoim gwiazdorstwie. Po prostu cały czas czułem się jak uczniak.
Podobno Villas zapytała także Staszewskiego, czy jest tym samym Kazikiem, który śpiewał "Wszystkie artystki to prostytutki". Oczywiście pomyliła tytuł, który w rzeczywistości brzmi "Wszyscy artyści to prostytutki". Finalnie zgodziła się na ten duet i wykonała partię portowej dziwki. Podobno bardzo dobrze jej poszło za pierwszym razem, ale gdy opuściła studio, stwierdziła, że jednak coś jest nie tak.
"Nie było wtedy jeszcze komputerów, więc nieakceptowaną przez nią wersję trzeba było skasować i nagrać na nowo na jedyny ślad, który nam został na taśmie. Dopiero 13. próbę uznała za poprawną. Kompletnie nie wiedziałem, o co chodzi, bo wszystkie uważałem za wspaniałe" – opowiadał po latach Kazik.
I taka wersja znalazła się na albumie "Tata Kazika 2", który był drugą płytą Kultu, na której zespół zagrał piosenki Stanisława Staszewskiego. Piosenka do dzisiaj uchodzi za jedną z popularniejszych kapeli i chętnie grają ją podczas koncertów. Przenikanie się stylów i gatunków muzycznych dzisiaj jest spotykane na porządku dziennym. Zazwyczaj o wiele chętniej do takich współprac podchodzą młodzi artyści, ale również i uznawane od dekad gwiazdy estrady są zainteresowane takimi kolaboracjami.
W 2020 roku Beata Kozidrak postanowiła zaeksperymentować z rapem i wykonała własną interpretację utworu "Bez ciśnień" hip-hopowej grupy Zipera. W Radiowej Czwórce mówiła wówczas o tym, że nie boi się przekraczania granic. Jednak inne zdanie miała 20 lat wcześniej, gdy w rozmowie z "Machiną" niepochlebnie wypowiadała się o polskim środowisku hip-hopwym.
Sytuacja opisana powyżej idealnie odwzoruje nastroje, jakie panowały w tamtych czasach pomiędzy artystami tworzącymi w różnych stylach. Dlatego to, czego dokonali Kazik Staszewski i Violetta Villas w 1996 roku mogło szokować i jednocześnie budzić podziw w środowisku muzycznym.