Europejskie święto muzyki zostało oficjalnie zainagurowane. Za nami pierwszy półfinał konkursu, który odbył się 9 maja 2023 roku na hali Liverpool Arena. Na scenie zaprezentowało się 15. tegorocznych kandydatów, a pozostali wystąpią w drugiej części wydarzenia już 11 maja. Natomiast dwa dni później nastąpi oficjalne rozstrzygnięcie, podczas którego zostanie wyłoniony tegoroczny zwycięzca Eurowizji.
Måns Zelmerlöw to pochodzący ze Szwecji wokalista. W 2015 roku reprezentował kraj podczas 60. Konkursu Piosenki Eurowizji we Wiedniu. Na scenie wystąpił z piosenką "Heroes" i z miejsca zyskał uznanie jury. Przewaga punktowa oraz liczne głosy widzów sprawiły, że to właśnie on został laureatem. Jako były uczestnik i zwycięzca, artysta miał wziąć udział w tegorocznym wydarzeniu, by wraz z Edwardem af Sillénem poprowadzić transmisję w szwedzkiej telewizji. Tak się jednak nie stało.
Zgodnie z obowiązującym regulaminem, wokalista ubiegał się o akredytację, jednak jakie było jego zdziwienie, gdy otrzymał odmowną decyzję. Wiadomość od organizatorów była dla niego ogromnym szokiem. Oburzony postawą producentów opublikował jej treść w sieci, dzieląc się z fanami swoim rozgoryczeniem.
Drogi Mansie, z przykrością informujemy, że Państwa wniosek o akredytację na Konkursie Piosenki Eurowizji 2023 został ODRZUCONY. Rozumiemy, że może być pan niezadowolony z takiego obrotu sprawy
— napisano. Zelmerlöw nie omieszkał również uszczypliwie skomentować treści maila.
Jakie miłe przywitanie. Osiem lat później
— podsumował z goryczą wiadomość.
Okazuje się jednak, że jego reakcja nie była słuszna, doszło bowiem do pomyłki. Wokalista udzielił w tej sprawie komentarza dla portalu Expressen.se, w którym sprostował całe niefortunne zajście. — Mam już akredytację dla SVT, dlatego moja aplikacja do BBC, która też była w systemie, została odrzucona — przekazał Zelmeröw, który w roli komentatora wystąpi podczas finałowych występów.