Gdy zadebiutowała na scenie w Opolu, mówiono, że jest poważną konkurencją dla Beaty Kozidrak. Jolanta Arnal miała na swoim koncie kilka wielkich hitów, które zapewniły jej mocną pozycję w branży muzycznej. Dobrą passę przerwał tragiczny wypadek, któremu uległa w drodze powrotnej z koncertu.
Zanim muzyka stała się jej pomysłem na życie, Jolanta Arnal występowała podczas licznych amatorskich przeglądów piosenki. W branży zaistniała, dopiero gdy wraz z zespołem Ikersi wystąpiła podczas X. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, zdobywając nagrodę w kategorii debiuty. Kariera nie była jednak tak ważna, jak solidna edukacja. Po rozpoczęciu filologii polskiej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie na pewien czas wycofała się z branży. Gdy z powodzeniem obroniła tytuł magistra, postanowiła zawojować scenę.
Okres szczytowej kariery Jolanty Arnal przypada na lata 80. Nie tylko śpiewała, ale również pisała wszystkie teksty swoich piosenek. W 1985 roku zadebiutowała na rynku fonograficznym albumem "Jola Arnal", robiąc wśród słuchaczy ogromną furorę. Wylansowała takie przeboje jak "Metamorfoza trwa", "Bez pilnych dat" czy "Nie będę cicho", a piosenkę "Smerfetko, Smerfetko", którą nagrała wraz z córką, pokochały niemal wszystkie dzieci w Polsce. Na jej koncerty przychodziły tłumy. To właśnie podczas powrotu z jednego z nich uległa wypadkowi, który przekreślił jej szanse na sukces.
Piosenkarka wracała z koncertu, gdy doszło do czołowego zderzenia jej samochodu z innym pojazdem. Arnal w ciężkim stanie trafiła do szpitala, a lekarze nie dawali zbyt wielu szans na jej powrót do sprawności. W wywiadzie dla "Kuriera Lubelskiego" wyznała, że tylko wiara trzymała ją przy życiu. — Byłam połamana od pasa do kolan. Przeżyłam koszmar. Nikt nie przypuszczał, że będę chodzić. Tylko ja w to mocno wierzyłam, a wiara, jak wiadomo, czyni cuda — wspominała. Po wielomiesięcznej rehabilitacji wokalistka w końcu mogła powrócić na scenę. By przypomnieć o sobie słuchaczom, występowała z zespołami Quo Vadis oraz Krater. Niestety, długa nieobecność w branży sprawiła, że jej nazwisko straciło pozycję, a na koncertach pojawiała się zaledwie garstka najwierniejszych fanów.
Ostatecznie Arnal postanowiła wycofać się z branży. Wówczas skupiła się na rodzinie i całkowicie poświęciła się opiece nad córką, Natalią, która poszła w jej ślady. Jak donoszą media, wokalistka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i wciąż rozważa powrót na scenę. Planuje nawet nagrać płytę wraz z córką oraz 12-letnim wnukiem, Brunem, który także działa w branży artystycznej.