Mówił, że "dostał od losu więcej, niż się spodziewał". Zbigniew Wodecki marzył o zdobyciu Oscara

W pamięci wielu zapisał się jako wykonawca kultowej piosenki "Pszczółka Maja", ale na swoim koncie miał znacznie więcej przebojów. Zbigniew Wodecki uważany jest za artystę kompletnego. Sam komponował, śpiewał i w dodatku grał na instrumentach. 22 maja 2023 roku mija 6. rocznica jego śmierci.

Choć karierę zaczynał w latach 60., to fanów ma wśród przedstawicieli każdego pokolenia. Zbigniew Wodecki był nie tylko gwiazdą estrady i telewizji, ale przede wszystkim wybitnym multiinstrumentalistą, kompozytorem i piosenkarzem. Wypromował wiele przebojów, które wciąż cieszą się sympatią słuchaczy, a najpopularniejsze to "Zacznij od Bacha", "Lubię wracać tam, gdzie byłem" czy "Z Tobą chcę oglądać świat".

Zobacz wideo Iwona Pavlović wspomina Zbyszka Wodeckiego. "Cały czas nie wierzę, że go nie ma"

Był człowiekiem wielu talentów. Śpiewał, grał i występował na ekranie 

Zbigniew Wodecki przyszedł na świat 6 maja 1950 roku w Krakowie. Jego ojciec był trębaczem orkiestry symfonicznej, a matka sopranistką, dlatego muzyka była obecna w jego życiu już od najmłodszych lat. Najpierw grał na skrzypcach, później zaczął również uczyć się gry na trąbce. Szkołę muzyczną ukończył z wyróżnieniem, a jego mentorem był Juliusz Weber. Na scenie debiutował jako 16-latek w big beatowym zespole Czarne Perły, a rok później po raz pierwszy wystąpił na scenie kabaretu Piwnica pod Baranami. Rok 1968 był przełomowy. Wówczas wraz z Markiem Grechutą i zespołem Anawa wystąpił podczas 6. Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu, dając się poznać szerszej publiczności. Wtedy też rozpoczął owocną współpracę z Ewą Demarczyk.

Swój wokalny talent ujawnił dopiero w 1972 roku. Śpiewał w duecie m.in. z Ireną Santor, Krystyną Prońko, Andrzejem Rybińskim czy Zdzisławą Sośnicką. Choć skomponował wiele przebojów, to jednym z największych okazała się "Pszczółka Maja" stworzona na potrzeby animowanej bajki. — Nie będę się przecież na świat obrażał za to, że dla wielu jestem facetem od animowanej pszczoły — mówił. W dyskografii Wodeckiego jest aż siedem znakomitych albumów. Z powodzeniem występował również na ekranie. Widzowie mogą pamiętać jego epizodyczne role z takich seriali jak "Miodowe lata", "Klan" czy "Świat według Kiepskich". W telewizji pojawiał się również jako prowadzący program "Droga do gwiazd", czy w roli jurora w "Tańcu z gwiazdami".

Żartował, że tylko Oscar może być zwieńczeniem jego pracy. Zmarł nie spełniwszy marzenia

Zbigniew Wodecki był nie tylko znakomitym artystą, ale i dobrym człowiekiem. Chętnie udzielał się charytatywnie, wspierając różnego rodzaju akcje społeczne. W swoje działania angażował również żonę, Krystynę, którą poślubił w 1971 roku. — Na pewno dostałem od losu więcej, niż się spodziewałem — mówił z dumą, przyznając, że za jeden z największych sukcesów uważa rodzinę. Wokalista miał bowiem trójkę dzieci. Uważał, że wszystkie osiągnięcia zawodowe to efekt wytrwałej i konsekwentnej pracy. — Nieustannie gdzieś pędzę — mówił o swoim pracoholizmie. I choć był spełniony, to żartował, że "do pełni szczęścia przydałby się jeszcze Oscar za muzykę filmową". — Pracuję nad tym — dodawał ze śmiechem. 

5 maja 2017 roku artysta przeszedł operację wszczepienia bypassów. Choć zabieg był poważny, to czuł się dobrze i nie narzekał na żadnej dolegliwości. Gdy następnego dnia doznał rozległego udaru mózgu, lekarze byli w szoku. Najlepsi specjaliści przez ponad dwa tygodnie walczyli o jego życie, lecz zmiany okazały się nieodwracalne. Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku w wieku 67 lat.

Więcej o: