Bruce Springsteen zaliczył kolejny wypadek na trasie. Wcześniej nie posłuchał próśb oburzonych fanów

Bruce Springsteen wraz z zespołem E Street Band koncertuje właśnie w ramach międzynarodowej trasy. Aktualnie muzyk gra dla fanów w Europie, wkrótce odwiedzi Szwajcarię, Belgię i Niemcy, a jeden z ostatnich przystanków tournée gwiazdora zatrzymał się w Amsterdamie. Wokalista wystąpił w Johan Cruijff Arena, gdzie doszło do niebezpiecznego incydentu.

Fragment koncertu Bruce'a Springsteena trafił na Twittera Consequence, serwisu zajmującego się muzyką, filmami, serialami i popkulturą. Na nagraniu widzimy wokalistę, który wchodzi z gitarą po schodach na scenie. Niestety w pewnym momencie potyka się i upada na ziemię. W kolejnych sekundach możemy obserwować, jak muzyk obraca się na plecy i próbuje wstać, w czym pomagają mu koledzy z zespołu oraz ochrona. Kiedy Springsteen runął na schody, publiczność wydała z siebie jęk niepokoju. Nic dziwnego, z pozoru niegroźny wypadek, mógł skończyć się znacznie gorzej.

Bruce Springsteen upadł na scenie. Wstać pomogła mu ochrona i koledzy z zespołu

Na szczęście Springsteen wyszedł z sytuacji bez szwanku - nie licząc małej zadyszki wywołanej stresującą sytuacją i dodatkowym wysiłkiem. Artysta bez problemu dokończył występ ku zadowoleniu publiczności, która zamarła, gdy upadł.

To nie pierwszy niebezpieczny incydent z udziałem Springsteena podczas jego trwającej trasy. Na początku 2023 roku gwiazdor wystąpił w Atlancie, gdzie rzucił w kierunku technika swoją gitarę. Instrument uderzył Kevina Buella w głowę. Gitary elektryczne ważą około pięciu kilogramów, co oznacza, że nieprzemyślany ruch również mógł skończyć się bardzo źle. Na szczęście techniczny gwiazdora nie doznał żadnych poważnych obrażeń.

Wypadki na scenie to nadal niejedyny problem, z jakim spotkał się Springsteen podczas trwającej trasy koncertowej. Jak podaje The Guardian, muzyk został skrytykowany za występ w Ferrarze we Włoszech tuż po powodziach, które dotknęły północną część państwa. Fani apelowali do artysty, żeby przełożył występ nie tylko ze względu na szacunek dla ofiar tragedii, ale również, aby ograniczyć ruch w obszarze, gdzie nadal trwały akcje ratunkowe. Burmistrz Ferrary, Alan Fabbi tłumaczył, że ze względu na złożoność wydarzenia, nie mogło zostać odwołane. Inaczej stało się z Grand Prix F1 w Imoli planowanym na trzy dni po koncercie Sprinsteena, impreza ostatecznie się nie odbyła.

Więcej o: