Zespół Rammstein zaczął 22 maja 2023 roku w Wilnie swoją kolejną europejską trasę koncertową. Jedną z uczestniczek imprezy była 24-letnia Irlandka Shelby Lynn, która założyła konto na Twitterze, by zrelacjonować niepokojące wydarzenia, których miała być uczestniczką. Została wytypowana do udziału w "preparty" przed koncertem, podczas którego wypiła dwa drinki (wódkę i prosecco), a potem shota tequili z butelki, którą przyniósł ze sobą wokalista. Z tej samej butelki zgodnie z jej relacją wypiły wszystkie osoby w pokoju, łącznie z Lindemannem. Shelby relacjonuje, że w okolicach godz. 20 zaczęła szwankować jej pamięć, a na nagraniach, które ma telefonie widać, że jest pod wpływem jakiejś substancji. Zaznacza też, że w żadnym ze swoich wpisów nie twierdzi, że wokalista Till Lindemann ją zgwałcił lub pobił.
Shelby Lynn opisuje, że w czasie imprezy została poproszona na bok przez Joe Letza, który zaproponował jej krótkie spotkanie z Lindemannem. Miała od razu zaznaczyć, że nie chce podejmować żadnej aktywności seksualnej, na co miała usłyszeć, że to nie tego typu zaproszenie i że wokalista jest absolutnym dżentelmenem. Po tym wydarzeniu inna z uczestniczek miała jej powiedzieć, że zakradła się na imprezę dzięki opasce z soboty (tamtego dnia odbywała się próba generalna przed trasą) i wyraźnie ostrzegła ją, że wokalista oczekuje tego typu zbliżenia.
Shelby relacjonuje, że została zaproszona do spotkania z wokalistą podczas koncertu, kiedy trwała krótka przerwa muzyczna. Wtedy też miała powiedzieć osobiście, że nie chce żadnych kontaktów intymnych, co Lindemann przyjął do wiadomości - miał być poirytowany, ale niczego nie wymuszał. Zgodnie z jej relacją na Twitterze, później miało jej się zrobić naprawdę niedobrze, co skończyło się nudnościami. Na terenie imprezy zgubiła bilet i kartę wejściową do hotelu i inni uczestnicy imprezy mieli jej pomóc wrócić do pokoju. Opisuje, że następnego dnia miała objawy takie jak: dreszcze, zimne poty, biegunka, wymioty. Dziewczyna, która miała jej pomóc w czasie "afterparty" utrzymuje, że ona i jej koleżanki miały podobne objawy.
Do pokoju Lynn miała przyjechać też karetka, ale nie przeprowadzono testu na obecność narkotyków, bo takowego miało nie być na wyposażeniu ambulansu. Shelby utrzymuje, że wykonała test dostępny w aptece (nic nie wykazał), a policja miała nie przyjąć jej zgłoszenia. Lynn opublikowała nagrania z samego koncertu i zdjęcia dużych siniaków. Wskazuje, że część z nich to ślady czyichś palców.
Wiadomości od ofiar fot. via shelbys69666 / Instagram
Shelby w jednym z wpisów przekazała, że odzywają się do niej dziewczęta, które nawiązały intymne relacje z Lindemanemm i ich opowieści są szokujące. Podkreśla, że to jednak nie jej historie i nie będzie ich publikować bez odpowiedniej zgody. Pokazała także nagranie z postu zamieszczonego na Reddicie: jego autorka wskazuje, że sama była na dwóch afterparty Rammsteina i na pierwszym z nich dosłownie "urwał jej się film" przez co miała do siebie pretensje. I choć nie pamięta za dużo z samej imprezy, to wie, że spędziła ją na całowaniu się z innymi uczestnikami zabawy.
W związku z wydarzeniami w Wilnie zespół opublikował 28 maja krótkie oświadczenie:
W odniesieniu do krążących w sieci zarzutów o wydarzeniach w Wilnie, możemy wykluczyć, że do rzekomego zdarzenia doszło w naszym otoczeniu. Nic nie wiemy o żadnych oficjalnych dochodzeniach w tej sprawie.
Nie ma co się oszukiwać, Rammstein to dobrze prosperujące przedsiębiorstwo rozrywkowe, a trasy koncertowe to przedsięwzięcia zaplanowane z dosłownie niemiecką precyzją. Dokładnie rozplanowane są nie tylko koncert, setlista i efekty pirotechniczne, ale też "afterparty" z dziewczynami, które podczas koncertów stoją przed barierkami po bokach sceny - to tak zwany "rząd zero".
Z opisów uczestniczek takich imprez publikowanych w liczbach idących już pewnie w tysiące wyłania się sprawnie rozpisany schemat działania. Alena Makeeva zajmuje się ustalaniem listy uczestniczek lub uczestników "vipowskich" wejść na koncerty. Grupą na miejscu poza nią opiekuje się (tudzież nadzoruje) były członek zespołu Combichrist, perkusista Joe Letz. Niegdyś jego zespół supportował trasy Rammsteina w USA i Europie, on zaprzyjaźnił się z członkami zespołu na tyle, że bierze udział w trasie solowego projektu Lindemanna i pracuje z muzykami podczas ich europejskich tournee właśnie jako DJ na imprezach pokoncertowych.
Procedura jest niewątpliwie przećwiczona, w 2019 roku na koncercie w Pradze widziałam wręcz miejsca zbiórki na "afterparty" oznaczone dobrze widocznymi kartkami. Wejść nie mógł nikt, kto nie był na liście albo nie miał odpowiedniej opaski - wiem, bo pytałam. Co się dzieje na takich imprezach, to oczywiście w dużej mierze dla osób niedopuszczonych do tego kręgu jest już kwestią domysłów i ewentualnych poszukiwań opisów opublikowanych w sieci przez uczestników i uczestniczki. Biorąc pod uwagę jak agresywnie i ogniście wyglądają koncerty i muzyka Rammsteina, wszyscy spodziewają się dantejskich scen.
Na profilu Shelby na Instagramie pada zarzut, którego nie sposób zweryfikować - Makeeva ma zaprawiać alkohol narkotykami, proponować zażywanie kokainy i zachęcać fanki do kontaktów seksualnych z wokalistą lub odurzać je wbrew ich woli.
Alena Makeeva na swoim profilu na Instagramie też publikuje relacje fanek. Oczywiście pozytywne. Wskazuje, że jest nazywana "dobrą wróżką". "Kilka lat temu byłam z przyjaciółką na takim afterparty. Nie czułyśmy zagrożenia, a wręcz przeciwnie. Obsługa bardzo jasno opisała zasady: alkohol jest dostępny, ale bez nadużywania, nie róbcie zdjęć. Atmosfera była niesamowita - wszyscy byli bardzo troskliwi, przyjaźni i dowcipni" - czytamy w jednej z relacji.
Byłam w rzędzie zero i nigdy nie widziałam, by tak dbano o fanów. Dostałyśmy swoich ochraniarzy, upewniali się, czy nie jesteśmy zbyt pijane i pijemy odpowiednio dużo wody. Zespół zaprasza nie tylko dziewczyny - pojawiają się też przyjaciele, znajomi i rodzina.
Jedna z uczestniczek koncertu i imprezy w Wilnie relacjonuje całe zajście ze swojej perspektywy (i nie ukrywa, że jej znajomi są w bliskich relacjach z Makeevą). Jej konto proua.emo zawiera osiem postów, z czego najstarszy ma 18 tygodni. Ma też 133 obserwujących i 170 obserwowanych i odsyłacze do dwóch innych profili - z tatuażami i grafikami 20-latki z Estonii. Zaznacza, że nie pije alkoholu i imprezę pamięta bardzo dokładnie. Opisuje, że w trakcie afterparty drinki nalewał barman, a szklanki były obrócone denkami do góry. Każdy mógł sam sobie nalać czego chce. Wspomina, że siedziała naprzeciwko Shelby, która zdawała się dobrze bawić i do tego cały czas wszystko nagrywała i robiła zdjęcia czemu i komu chciała. Dodaje, że faktycznie były dwa pokoje, z czego w jednym nie można było mieć przy sobie telefonów, ale tych pilnowali ochroniarze. Do mniejszego pokoju, w którym siedzieli członkowie zespołu, można było wejść z własnej woli, nikt do niczego nie zmuszał.
proua.emo
Przyznam, że sama na takich afterparty po koncercie Rammsteina również byłam - w 2011 (Gdańsk), 2013 (Warszawa) i 2016 roku (Wrocław). Wtedy faktycznie po koncercie krążyli panowie ochroniarze lub techniczni z opaskami, podchodzili do wybranych osób i pytali, czy chcą przyjść na imprezę z zespołem. Jeśli zagadywali pojedynczą dziewczynę, to jak się poprosiło, pozwalali też zabrać ze sobą koleżanki. Dla fana lub fanki zespołu jest to propozycja z gatunku nie do odrzucenia.
Przebieg takiego spotkania co do zasady był rozczarowująco wręcz normalny. Ludzi zapraszano do specjalnie wydzielonego pokoju, oznaczonego też odpowiednią kartką. Wejść mogli tylko osobnicy z opaskami do tego uprawniającymi, a wstęp do innych pomieszczeń, takich jak garderoby, był zakazany. Przejść pilnowali ochroniarze.
Na miejscu dostępne były różne napoje - bezalkoholowe i alkoholowe. Każdy mógł brać, co chce. Leciała muzyka, ludzie tańczyli i rozmawiali - ze sobą, z członkami ekipy lub z muzykami, jeśli ci postanowili danego dnia na takiej imprezie się zjawić. Zazwyczaj do każdego z nich ustawiał się ogonek chętnych po autografy i krótką pogawędkę. Panowała też twarda zasada - żadnych zdjęć na imprezie ani z zespołem. Z jej przestrzeganiem oczywiście wychodziło w kratkę - niektórzy nie robili i nie prosili, inni te zdjęcia mają. Ja miałam tylko autografy i ciągle liczę na to, że kiedyś uda mi się upolować zdjęcie.
W ciągu kilku ostatnich lat te "procedury" się zmieniły. I choć na oficjalnej stronie zespołu nie ma zakładki z informacją, jak na "afterparty" się dostać, to aktywni uczestnicy mediów społecznościowych, Reddita i członkowie fanklubów, "know-howem" się wymieniają. Nie musiałam bardzo intensywnie szukać, żeby doczytać w komentarzach polskiego fanclubu, że zaproszenia na "afterparty" i "rząd zero" jeszcze w 2022 rozdawała właśnie Alena Makeeva. Na miejscu uczestniczki są pilotowane przez nią, Joe Letza i pilnowane przez ochroniarzy. Relacje z przebiegu najróżniejszych koncertów z ostatnich lat świadczą o tym, że wręcz rozszerzono procedury bezpieczeństwa: drinki rozdają tylko barmani, imprezy pilnuje jeszcze więcej ochroniarzy, uczestniczki mogą mieć przy sobie telefony, a jeśli wchodzą do pomieszczeń, w których telefonów używać nie wolno, te leżą na widoku - także pilnowane przez ochroniarzy. Ale to może być tylko ta "oficjalna" i niewinna część. Bo z drugiej strony opisy tych "prywatnych" spotkań są tak niepokojące, że trudno zachować obojętność. I im więcej ich się pojawia, tym więcej wątpliwości się rodzi.
fot. via shelbys69666
Moje doświadczenia na pewno nie mogą być traktowane jako dowód na to, że zawsze przestrzegana jest zasada, że podczas "preparty" nikt nie upaja uczestniczek zaprawionym narkotykami alkoholem ani tym bardziej, że nie dochodzi do żadnych orgii, w których nie wszyscy biorą udział na równych prawach. Tutaj jako dowody mamy tylko spisane relacje poszczególnych osób - to słowo przeciwko słowu. Z grubsza łatwo oszacować, że jeśli po każdym z koncertów na trasie Rammsteina udział w afterparty bierze kilkanaście-kilkadziesiąt dziewcząt, do tej pory przez lata takich osób były już tysiące. Statystycznie niemożliwym jest, żeby wszyscy uczestnicy utrzymali tajemnicę i nie opowiadali o przebiegu takich imprez. Naprawdę trudno potwierdzić wiarygodność takich twierdzeń - niezależnie od ich treści.
Publikowane w tysiącach relacje z bezpiecznych i niewinnych spotkań za kulisami koncertów Rammsteina świadczą o tym, że akurat te osoby mają pozytywne doświadczenia, ale nie wykluczają tego, że innym stała się krzywda. Ani tego, że czasem ekstremalne zachowania, na które niektórzy się zgadzają, będą akceptowane przez innych. Tam gdzie pieniądze, sława, alkohol, narkotyki i duże przyzwolenie na niestandardowe praktyki, tam istnieje realne ryzyko nadużyć. W przypadku przemocy tysiące nie poiwnny zagłuszać głosu najsłabszej ofiary - naszym zadaniem jest jej pomóc. Bo w sytuacji, kiedy nastolatka spotyka 60-letniego idola, nie ma mowy o równowadze sił.
Kilka rzeczy jest tu pewnych: nikt nie powinien być zmuszany do robienia czegoś, z czym nie czuje się bezpiecznie, nikt też nie powinien kłamać na temat tak poważny, bo w ten sposób szkodzi prawdziwym ofiarom. Trudno wyjść przed szereg i oskarżać idola setek tysięcy ludzi, jeszcze trudniej o to, kiedy samemu było się fanem. Taka osoba może zostać publicznie zlinczowana i najczęściej do tego dochodzi - przeciw Shelby świadczy więcej wielbicieli, a grupa potencjalnych ofiar na pewno będzie statystycznie mniejsza niż cała populacja wielbicieli kontrowersyjnego muzyka. Póki co czytam w sieci, że zespół odwołał pre- i afterparty przed koncertami na tegorocznej trasie.
Przemoc seksualna to każdy niechciany kontakt seksualny. Z danych UNICEF wynika, że na całym świecie tego rodzaju przemocy doświadczyło około 15 milionów nastolatek między 15. a 19. rokiem życia, ale tylko 1 procent nastolatek zwraca się z prośbą o pomoc do profesjonalisty. Badania wskazują, że u 80 proc. ofiar gwałtu rozwija się zespół stresu pourazowego (PTSD).
Jeżeli jesteś ofiarą przemocy seksualnej, pomoc możesz uzyskać, dzwoniąc np. do Poradni Telefonicznej "Niebieska Linia" - 22 668 70 00 (7 dni w tygodniu, w godzinach 8-20) lub na całodobowy telefon interwencyjny Centrum Praw Kobiet - 600 070 717.