Sia Furler początkowo skupiała się na współpracy z innymi artystami. W 2014 roku ogromną sławę zyskała dzięki albumowi "1000 Forms of Fear" i singlowi "Chandelier". Długo uchodziła za najbardziej tajemniczą artystkę w show-biznesie. Występowała w peruce zasłaniającej twarz, skrzętnie skrywała swój wizerunek. Wiele razy przyznawała, że ogromna rozpoznawalność ją męczy, a jej samej nie zależy na sławie. Stara się żyć z dala od blasku fleszy i rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Kilka razy podzieliła się jednak szczerym wyznaniem w wywiadach.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Sia zjawiła się w podcaście Roba Cesternino, by porozmawiać o finale reality show "Survivor". Jego uczestnicy trafiają w odosobnione miejsce i przez kilka tygodni walczą między sobą o przetrwanie i główną nagrodę. W Polsce emitowano oparte na tym samym formacie wersje "Wyprawa Robinson" i "Wyspę przetrwania". Piosenkarka jest wielką fanką programu, z czym specjalnie się nie kryje. Gościem w podcaście "Rob Has a Podcast" była również zwyciężczyni show, Carolyn Wiger, która w reality-show otwarcie opowiadała o uzależnieniu, terapii i życiu w trzeźwości. W trakcie rozmowy Sia zdobyła się na szczere wyznanie. – Jestem w spektrum, jestem w terapii i, cóż, dużo się dzieje – przyznała wokalistka i dodała, że życie we wstydzie i z tajemnicami sprawia, że nikt tak naprawdę nie może cię poznać. Zdradziła też, że terapia bardzo jej pomogła. Nie wyjawiła, kiedy dokładnie otrzymała diagnozę.
Z jej wypowiedzi można jednak wywnioskować, że miało to miejsce dwa lata temu. – Przez 45 lat czułam, że muszę nakładać swój ludzki strój. Dopiero dwa lata temu stałam się naprawdę sobą – powiedziała w podcaście. Sia przyznała też szczerze, że dzięki diagnozie i terapii w końcu poczuła, że może zaakceptować siebie. Podobnie czują się inne osoby, które zdecydowały się na taki krok. – Po raz pierwszy w życiu nie czujemy się jak śmieci i pierwszy raz widzimy siebie takimi, jakimi jesteśmy.
Dwa lata temu na Się spadła fala krytyki po zrealizowanym przez nią filmie "Music". Przyczyną był sposób, w jaki w produkcji przedstawiono postać dziewczynki w spektrum autyzmu, a przede wszystkim to, że w tej roli zdecydowała się obsadzić neurotypową (a więc poza spektrum) Maddie Ziegler. Artystka przeprosiła fanów i widzów za pośrednictwem Twittera i obiecała, że przed filmem będzie wyświetlana plansza z ostrzeżeniem.