"Jeszcze się tam żagiel bieli" to jeden z największych przebojów Alicji Majewskiej. Skomponowany przez Włodzimierza Korcza i ze słowami Wojciecha Młynarskiego utwór wciąż podbija serca, choć nie da się ukryć, że był też przedmiotem wielu parodii kabaretowych. Niektórzy zarzucali mu banał i sztampowość, ale kobiety w całej Polsce słały wokalistce listy z podziękowaniami. Jak powstał ten przebój?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wszystko zaczęło się w 1980 roku, gdy Alicja Majewska została wybrana przez komisję do reprezentowania Polski na corocznym festiwalu "Człowiek i morze" w niemieckim Rostocku. Wokalistka, co nie zdziwiło nikogo, do współpracy zaprosiła Włodzimierza Korcza. Duet miał już na koncie wielkie przebojów. – Ala poprosiła, żebym napisał jej piosenkę, a ja chętnie się zgodziłem. Usiadłem i zacząłem się zastanawiać – wspominał kompozytor.
Z gotową już muzyką udał się do Wojciecha Młynarskiego. Uznał bowiem, że nikt inny nie napisze lepszego tekstu na festiwal poświęcony takiej tematyce. Poeta kochał morze, co roku wakacje spędzał w Jastarni, a do tego potrafił tworzyć niebanalne utwory. Zwykle to Korcz komponował do tekstu poety, tym razem było odwrotnie. – No tak, typowa korczówa – miał powiedzieć Młynarski po usłyszeniu muzyki. Słowa piosenki okazały się wyjątkowe. – Niby jest o morzu, a właściwie każda kobieta, która tego słucha, myśli "to jest o mnie" – zauważył kompozytor.
Za "Jeszcze się tam żagiel bieli" Alicja Majewska otrzymała Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu w Rostocku. Wcześniej zajęła też drugie miejsce podczas Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, podczas którego postanowiono "przetestować" utwór. Jednak to nie nagrody były najważniejsze.
Jak wspominała Majewska, utwór uderzył we właściwe struny i we właściwym czasie. Żony marynarzy, ale nie tylko, pisały do artystki listy, w których wyznawały, że utwór nagrywają po kilka lub kilkanaście razy na kasecie i odtwarzają ją bez przerwy, by jakoś znieść długie i często bolesne rozstanie. – To moja najważniejsza piosenka. Powstała w specyficznym czasie, rok 1980, Solidarność, potem stan wojenny, emigracja, rozłąki. Pisały do mnie kobiety, które latami musiały czekać na powrót swoich mężczyzn i dla których pocieszeniem były słowa Młynarskiego o tym, że męska rzecz to być daleko, a kobieca wiernie czekać – przyznała otwarcie Alicja Majewska.