Łukasz Mróz debiutował na rynku fonograficznym w 2009 roku pod pseudonimem Mrozu i od tamtej pory cieszy się niesłabnącą popularnością wśród słuchaczy. Na swoim koncie ma liczne sukcesy i wiele prestiżowych nagród. Fryderyki 2023 także należały do niego, otrzymał bowiem aż pięć statuetek, w tym m.in. dla artysty i autora roku. Okazuje się, że początkowo wcale nie planował związać przyszłości z muzyką.
Mrozu udzielił wywiadu Szymonowi Majewskiemu w ramach audycji "Nie mam pytań" na antenie Radia ZET. Wokalista zdradził, że w okresie nastoletnim jego największą pasja była piłka nożna, grał nawet w klubie sportowym. — Nawet dobrze mi szło, zdobyłem ze dwa puchary za najlepszego bramkarza — wspominał. Gdy zdał egzamin dojrzałości, zapragnął rozpocząć studia w szkole teatralnej. Nie wiedział jednak, że uzyskanie indeksu wiąże się z przejściem trzyetapowego egzaminu. Na przesłuchania poszedł, nie znając żadnego z wymaganych tekstów i ostatecznie porzucił plan bycia aktorem.
Po nieudanej próbie, zaczął skupiać się na muzyce, lecz nie od razu wiedział, że będzie to dla niego sposób na życie. W pewnym momencie postanowił, że pójdzie na studia, by zdobyć odpowiednie wykształcenie. Kierunkiem, który wybrał, była fizjoterapia. — Później już coś mi odpaliło z muzyką, trochę działałem we wrocławskim undergroundzie i pomyślałem "a dobra, pójdę na fizjoterapię" — opowiadał. — Jako że sport był mi bliski, a tata trochę chorował i ja widywałem te szpitalne zaplecza, widziałem, jak ta rehabilitacja jest potrzebna — tłumaczył tę decyzję. Mrozu jest więc absolwentem Wyższej Szkoły Fizjoterapii we Wrocławiu i choć nie pracuje w zawodzie, to zdobytą wiedzę potrafi wykorzystać, udzielając porad innym. — Nie prowadzę swojej praktyki jako fizjoterapeuta, ale potrafię doradzić — mówił w "Kulisach Sławy" magazynu "Uwaga!" na antenie stacji TVN.