Postawili Villas pomnik za 100 tys. Syn nie przyszedł na odsłonięcie, a Doda wbija szpilę

Aktywiści z rodzinnego miasta Violetty Villas uzbierali dokładnie 96 tysięcy zł na pamiątkowy pomnik artystki, który został odsłonięty 10 czerwca - tego dnia obchodziłaby 85. urodziny. Jej syn nie zjawił się ceremonii. "Nie może być tak, że powstaje pomnik mojej matki, a ja nie mam nic do powiedzenia" - skomentował Gospodarek. Tymczasem Doda komentuje pomysł na pomnik: "Niesamowite odznaczenia po śmierci nikogo nie obchodzą" - stwierdziła.

Violetta Villas formalnie nazywała się Czesława Gospodarek, a jej panieńskie nazwisko to Cieślak. Urodziła się 10 czerwca 1938 roku w Belgii - na chrzcie nadano jej imiona Violetta Élisa, a w urzędzie została zarejestrowana jako Czesława Maria. Razem z rodziną sprowadziła się do Polski 10 lat później. Zamieszkali w Lewinie Kłodzkim, gdzie wokalistka zaczęła się muzycznie kształcić - później warsztat szlifowała we Wrocławiu, Szczecinie i w Warszawie u Eugenii Falkowskiej. W Lewinie Kłodzkim gwiazda mieszkała do końca życia i właśnie tam odsłonięty został jej pomnik. Ceremonię zorganizowano w 85. rocznicę jej urodzin.

Zobacz wideo Violetta Villas swoim głosem zachwycała widownie w Las Vegas i Paryżu, ale Polska ją zniszczyła

Odsłonili pomnik Villas za 100 tys. Syn artystki się nie pojawił

Działające w Lewinie Kłodzkim obywatelskie stowarzyszenie "Kulturalny Zakątek" postanowiło zebrać środki, by upamiętnić Violletę Villas w jej rodzinnym mieście. "To było duże wyzwanie, bo wbrew pozorom nie było wielu chętnych, by wesprzeć nas finansowo. Fani Violetty jednak nie zawiedli. W sumie pomnik kosztował 96 tys. zł, bo podczas realizacji cena brązu wzrosła o 6 tys. zł. Do końca była walka o każdy grosz, ale się udało" - opowiadała "Faktowi" prezeska stowarzyszenia.

W ramach inicjatywy rozpisano konkurs, by wyłonić wykonawców - projektem zajęli się Piotr Makała z Wytwórni Rzeźby i Brygida Bijata z pracowni Artshopa w Kłodzku. Pomnik tworzyli przez trzy miesiące. Postument wykonano z brązu - mierzy około 170 cm i waży mniej więcej ćwierć tony.

 

Pomnik stanął w niemal centrum Lewina - znajduje się na skwerze przy ulicy Obrońców Warszawy. 10 czerwca zorganizowano ceremonię odsłonięcia rzeźby, na którą specjalnie z USA przyleciała m.in. przyjaciółka Villas, Barbara Szymańska. Obecni byli przedstawiciele lokalnych władz, proboszcz i dziennikarze. Na miejscu nie pojawił się za to jedyny syn Violetty Villas, Krzysztof Gospodarek. "Faktowi" kilka miesięcy przed uroczystością powiedział:

Są ludzie, którzy uważają, że mają większe prawa ode mnie w decydowaniu o jej spuściźnie i o pamięci o mojej matce. Kultura wymaga, by choć ze mną to konsultować. Każdy może powiedzieć, że chce wyrzeźbić Violettę Villas, ale nie może być tak, że powstaje pomnik mojej matki, a ja nie mam nic do powiedzenia.

Podkreślił, że projektu z nim nie konsultowano, a sama rzeźba nie jest wysokiej jakości. Zarzuca, że wizerunek nawet nie przypomina Violetty Villas i co gorsza, nikt nie wziął pod uwagę tego, że róże nie były ulubionymi kwiatami wokalistki - a ten kwiat właśnie umieszczono w projekcie pomnika. 

Pomnik Violetty Villas. Doda ostro krytykuje

Głos w sprawie zabrała także Dorota Rabczewska. Doda nagrała specjalne InstaStory, w którym zaznaczyła, że niezależnie od tego, jak pomnik nie byłby piękny, drogi czy udany, to jej zdaniem jego postawienie jest pustym gestem:

Muszę wam powiedzieć jedną ważną rzecz. Żadne pomniki, żadne nazwane ulice, żadne niesamowite odznaczenia po śmierci nikogo nie obchodzą, naprawdę. Artyści pragną być docenieni za życia. Zwłaszcza w takim przypadku Violetty Villas, kiedy kompletnie nikt nie zainterweniował, a w ostatnich latach jej życia każdy wiedział, w jaki tragicznej sytuacji się znajduje.

- To tym pomnikiem chyba tylko wyrzuty sumienia żyjących można wyciszyć. Naprawdę, doceniajmy ludzi za życia, pomagajmy artystom za życia, bo martwy nie wie, że jest martwy. Tak samo jak głupi nie wie, że jest głupi - skwitowała.

fot. dodaqueen / instagram

Violetta Villas. Talent unikalny w skali światowej i smutna śmierć

Violetta Villas była jedną z najbardziej charyzmatycznych wokalistek polskiej estrady. Obdarzona słuchem absolutnym i niezwykle silnym głosem - w szczytowym momencie jej skala przekraczała cztery i pół oktawy, co jest zjawiskiem nader rzadkim nawet wśród śpiewaczek operowych - miała także barwny wizerunek. Dzięki bujnej burzy długich blond loków i zamiłowaniu do pełnych przepychu kreacji zapisała się w annałach jako prawdziwa diwa. Niezwykle muzykalna artystka grała też na fortepianie, skrzypcach i puzonie, a do tego śpiewała w 10 językach: po polsku, angielsku, francusku, niemiecku, włosku, hiszpańsku, rosyjsku, portugalsku, neapolitańsku oraz w łacinie.

Pod koniec życia artystka oddała się działalności charytatywnej i ze szczególnym oddaniem zajmowała się opieką nad porzuconymi zwierzętami. W 2006 roku Villas rozpoczęła leczenie psychiatryczne, a później na swoich opiekunów wybrała mecenasa Zbigniewa i nowego menadżera, Andrzeja Sikorę. Jeszcze w 2007 roku wybuchł skandal, kiedy "Superwizjer" pokazał materiał "Zarobić na gwieździe", w którym zasugerowano, że prawnik i menadżer finansowo wykorzystują artystkę, którą ukryli przed mediami. Mieli też nie przeprowadzić obiecanych remontów jej rodzinnego domu, za to żądać pieniędzy za możliwość skontaktowania się z Villas. W 2008 roku Villas wróciła do Lewina Kłodzkiego. W następnych latach donoszono, że jej nowa opiekunka, dotychczasowa gosposia, izoluje gwiazdę od świata. W wyniku późniejszego dochodzenia wskazywano, że opiekunka znęcała się psychicznie nad wokalistką i postawiono jej zarzut nieudzielenia pomocy.

Violetta Villas zmarła niestety zdana na łaskę nieuczciwej opiekunki. Przez lata nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że wokalistka żyła w zaniedbaniu, a jej śmierć była bardzo bolesna. W 2019 roku prasa relacjonowała wyniki sekcji zwłok. Jeden z lekarzy pogotowia przekazał "Gazecie Wyborczej": "W pomieszczeniu było zimno i brudno, czuć było zapach moczu. Zmarła leżała w pozycji nienaturalnej na baczność. Była brudna". Sekcja zwłok wykazała obecność krwiaków, odleżyn i niedożywienie. Lekarze przekazali, że nim piosenkarka zmarła, przez kilkanaście godzin leżała bezradna w agonii.

"Od śmierci Violetty Villas minęło 12 lat i nikt nigdzie jej nie upamiętnił. Najwyższy czas, by to zrobić, bo na to zasłużyła. Tak naprawdę nasza 'Izba pamięci Violetty Villas' w Lewinie i ten pomnik to jedyne miejsca, które upamiętniają tę wielką artystkę. My nie robimy tego w celach zarobkowych, chcemy po prostu ją uhonorować" - powiedziała w rozmowie z "Faktem" prezeska stowarzyszenia "Kulturalny Zakątek"

Więcej o: