Na stypie poznał przyszłą żonę. Lider Skaldów "jako rodzic nie spisał się dobrze"

Gdy w latach 80. Skaldowie wyruszyli w tournée po Stanach Zjednoczonych, Andrzej Zieliński postanowił nie wracać do kraju. Decyzja muzyka doprowadziła do konfliktu z dziećmi, które zostawił pod opieką swojej matki. Z pociechami pojednał się dopiero kilka lat temu, gdy poślubił Martę Chojecką.

"Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokocha" czy "Prześliczna wiolonczelistka" to zaledwie kilka przebojów, którymi Skaldowie podbili serca słuchaczy. Zespół zadebiutował na rynku muzycznym w połowie lat 60., a mimo to wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością i zainteresowaniem. Choć założyciel i lider grupy, Andrzej Zieliński, ma na koncie wiele sukcesów, to jego życie prywatne było pełne zawirowań.

Zobacz wideo Stachursky, Wiśniewski, Kowalska, czyli najpopularniejsze covery polskiej muzyki [MOTP]

Wyjechali w trasę koncertową po USA. Zieliński postanowił nie wracać do ojczyzny

W latach 60. i 70. Skaldowie byli jednym z najpopularniejszych polskich bandów. Z powodzeniem nagrywali płyty, a każdy ich nowy utwór podbijał listy przebojów. Po licznych koncertach w kraju, w końcu zdecydowali się na zagraniczne występy. Przełomem było tournée po USA, które odbyło się w 1981 roku. Gdy występy dobiegły końca, do ojczyzny powrócili wszyscy członkowie grupy, z wyjątkiem Andrzeja Zielińskiego. - Zespół wrócił do kraju, a ja postanowiłem zostać. Uznałem po prostu, że w Polsce co mogłem, to już osiągnąłem - mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Decyzja lidera grupy wywołała ogromne poruszenie, nie tylko dlatego, że Skaldowie byli zmuszeni zawiesić działalność artystyczną. Muzyk zostawił w kraju dwójkę dzieci, 8-letnią Agnieszkę i 5-letniego Bartka, którzy trafili pod opiekę babci. Początkowo regularnie odwiedzał rodzinę, dbał również o ich sytuację finansową. - Przez ten czas wychowywała mnie i moją siostrę Agnieszkę głównie babcia Zosia, czyli mama taty. Bywał u nas często wujek Jacek, brat ojca, i on bardziej kojarzy mi się z typem taty, niż mój tata. Ojciec oczywiście dbał finansowo o nas, lecz jako rodzic niestety się nie spisał zbyt dobrze - wspominał jego syn w "Super Expressie". W międzyczasie Zieliński związał się z kobietą, która nie akceptowała jego częstych wizyt w kraju nad Wisłą. Z tego powodu zaczął coraz rzadziej spotykać się z pociechami. To wywołało konflikt, który trwał przez dekady. 

Po ślubie pojednał się z dziećmi. Relacja Zielińskiego z pociechami to zasługa jego obecnej żony

Życie Andrzeja Zielińskiego zmieniło się w 2012 roku, wówczas lider Skaldów związał się z Martą Chojecką, gimnastyczką klubu Cracovia, dla której zdecydował się wrócić z USA i osiedlić w Krakowie. W 2016 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. Co ciekawe, poznali się wiele lat wcześniej. - Poznaliśmy się w 1997 roku w Piwnicy pod Baranami... na stypie po Piotrze Skrzyneckim - opowiadał w wywiadzie dla magazynu "Retro".

Pierwsza próba dla związku nastąpiła zaledwie trzy miesiące przed ceremonią, gdy muzyk uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu i z licznymi złamaniami trafił do szpitala. Ostatecznie udało mu się powrócić do zdrowia i para mogła sformalizować relację. Na uroczystości pojawiły się również dzieci Zielińskiego. Jego żona nalegała bowiem, by w końcu zadbał o stosunki z pociechami. - Ona na szczęście jest za utrzymaniem kontaktu z nami, czego nie mogę powiedzieć o jego poprzedniej partnerce, która robiła wszystko, aby kontakt był minimalny. Na weselu ojca z Martą wylałem mu wszystkie swoje żale. I wszystko mi wtedy odpuściło. Jesteśmy w stałym kontakcie - mówił Bartłomiej Zieliński na łamach "Super Expressu".

Więcej o: