Edyta Górniak jest jedną z najpopularniejszych wokalistek na polskiej scenie. Zamiłowanie do muzyki oraz talent odziedziczyła po ojcu, który jednak nie brał czynnego udziału w jej życiu. To doprowadziło do konfliktu, którego nie udało im się zażegnać za życia mężczyzny.
Diwa nigdy nie ukrywała, że nie miała łatwego dzieciństwa. Była wychowywana przez matkę Grażynę Jasik oraz ojczyma, który nie najlepiej traktował pasierbicę, stosując wobec niej przemoc psychiczną oraz fizyczną. Edyta obwiniała o to również ojca, który zostawił rodzinę, gdy miała zaledwie kilka lat. Jan Górniak był z pochodzenia Romem. Na co dzień pracował jako murarz, a w wolnych chwilach dorabiał, występując podczas różnego rodzaju imprez okolicznościowych. Śpiewał, grał na perkusji, gitarze i instrumentach klawiszowych. Swego czasu był również członkiem zespołu Don Vasyla, który na łamach "Faktu" ujawnił, że choć Jan Górniak nie miał kontaktu z córką, to darzył ją szacunkiem i śledził jej drogę do kariery. — Tatę Edyty znałem od lat. Graliśmy często razem w moim zespole. On grał pięknie na gitarze. Później słuch o nim zaginął, ale Edyta chciała z nim odnowić kontakt. Pomagałem jej go odnaleźć przed ślubem, ale niestety się nie udało — mówił w wywiadzie. — Jej tata bardzo za nią tęsknił. Mimo że nie mieli kontaktu, on zawsze się ciepło o niej wypowiadał. Oglądał jej występy i był z niej dumny. Pamiętam, jak ją podziwiał i mówił, że widzi w niej siebie. Mnie też ona przypomina Jana — twierdził Don Vasyl.
Do burzliwej relacji z ojcem Edyta Górniak powróciła przy okazji udzielania odpowiedzi na pytania fanów na Instagramie. Jak podaje portal Plotek.pl, jedno z nich dotyczyło tego, jak radzić sobie ze stratą bliskiej osoby. Wokalistka zaczęła dość tajemniczo. Stwierdziła, że świat, który możemy obserwować "gołym okiem" jest tylko niewielkim fragmentem rzeczywistości, a dusze zmarłych przebywają w "innej przestrzeni".
Potrafimy jednak, otwierając serce i percepcję, komunikować się z naszymi bliskimi, którzy są w innej przestrzeni i których dzieli od nas tylko fizyczność. Nie możemy ich dotknąć, lecz możemy poczuć i komunikować się z nimi
Następnie zaskoczyła osobistym wyznaniem, że jej samej udało się nawiązać kontakt z tatą, który w 2007 roku odszedł po długich zmaganiach z chorobą nowotworową. By zobrazować fanom to, co dokładnie ma na myśli, posłużyła się metaforą.
Ja mam kontakt z moim tatą. Jeśli trudno ci teraz to zrozumieć, porównaj to do wiatru. Widzisz go? Nie, lecz czy masz wątpliwość, że istnieje?