Swego czasu zespół Wanda i Banda był jednym z najpopularniejszych na polskiej scenie pop-rockowej. Jego założycielka Wanda Kwietniewska wypromowała wiele przebojów, w tym m.in. "Podróż w nieznane", "Hi-fi" czy "Zwykłe życie". Wcześniej jednak występowała wraz z grupą Lombard, dzięki której zyskała rozpoznawalność wśród słuchaczy. Jak zakończyła się jej współpraca z muzykami?
Początki Lombardu sięgają 1979 roku, gdy została powołana do życia grupa wokalna Visit, w której skład wchodzili m.in. Wanda Kwietniewska, Małgorzata Ostrowska, Grzegorz Stróżniak. Początkowo wokaliści śpiewali w chórkach takich artystów jak Krzysztof Krawczyk czy Irena Jarocka. Po debiucie podczas 17. Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu przyjęli nową nazwę Skandal, lecz ostatecznie pierwszy album "Śmierć dyskotece" wydali jako zespół Lombard. Ich karierą zarządzał Piotr Niewiarowski, który od początku miał swoich ulubieńców, a Kwietniewska zdecydowanie nie należała do tego grona. Gdy zaproponowała, by jej piosenka "Chcę zapomnieć", którą stworzyła, trafiła na płytę, nie zgodził się.
— My, jako młodzi muzycy i wokaliści, nie mieliśmy wiele do powiedzenia. A on miał swoje sympatie i antypatie. Małgorzata była przez niego ewidentnie faworyzowana. W pewnym momencie zarówno ja, jak i Grzegorz zaczęliśmy to mocno odczuwać — wspominała w wywiadzie dla Plejady. Ostatecznie padła propozycja, by Ostrowska skupiła się na solowej karierze, zaś Kwietniewska i Stróżniak mieli dalej współtworzyć Lombard. Choć pomysł wszystkim przypadł do gustu, to ustalenia niespodziewanie uległy zmianie.
— Wszystko to wydarzyło się w dość dramatycznych okolicznościach. — przyznała po latach. Przed koncertem w Kaliszu, który był ostatnim w ramach trasy zespołu, piosenkarka poważnie zachorowała i konieczna była hospitalizacja. W trakcie pobytu w szpitalu, wizytę złożył jej menedżer, lecz spotkanie nie odbyło się w miłej atmosferze. — Leżałam na szpitalnym łóżku, nie mogłam mówić i usłyszałam, że nie będę już śpiewać w Lombardzie. Wycharczałam tylko: "Ja ci jeszcze pokażę!". Oczywiście, byłam totalnie zdruzgotana i załamana. Myślałam, że zdechnę w tym szpitalu — wspominała moment, w którym dowiedziała się o wyrzuceniu z grupy. — Z dnia na dzień mnie skreślili i przestałam dla nich istnieć — mówiła z goryczą.
Ostatecznie kilka miesięcy później Kwietniewska założyła własny zespół Wanda i Banda, wraz z którym szybko zaczęła odnosić sukcesu. Mimo to były menedżer kilkukrotnie jeszcze rzucał jej kłody pod nogi, m.in. blokując jej występ podczas Festiwalu w Opolu. Wyjaśniła jednak, że nie ma żalu do kolegów z Lombardu, nie mieli oni bowiem na to żadnego wpływu. — Cieszę się z tego, że mam czyste sumienie i mogę spojrzeć w twarz każdemu muzykowi, z którym kiedykolwiek pracowałam — skwitowała artystka.