Pozwał rapera kiedyś znanego jako Kanye West. Naraził uczniów z absurdalnych powodów, co jeden to gorszy

Nauczyciel, który pracował w dwóch chrześcijańskich szkołach ufundowanych przez rapera Ye (wcześniej Kanye West), pozywa artystę i rzeczone placówki edukacyjne. Pozew do sądu trafił w czwartek, a powód argumentuje, że w szkołach panowały fatalne warunki sanitarne, instalacje elektryczne były wadliwe, zaś w oknach i lufcikach nie było szyb, bo... artysta nie lubi szkła.

Isaiah Meadows jest byłym asystentem dyrektora Yeezy Christian Academy (później Donda Academy) i twierdzi, że został najpierw zawieszony, a potem zwolniony, bo narzekał na złe warunki panujące w placówkach ufundowanych przez Ye. Do Sądu Najwyższego w Los Angeles w czwartek wpłynął pozew przeciwko raperowi i temu, co na stronie szkoły zostało określone jako "misja polegająca na wykrzesaniu w młodzieży pasji, poczucia celu i duchowych fundamentów, których potrzebują, by rozkwitać w świecie jutra".

Zobacz wideo Bedoes w top pięć polskich raperów. Tak go oceniły inne gwiazdy [Gwiazdy o gwiazdach]

Były nauczyciel pozwał rapera Ye. Zarzuca mu, że szkołach nie było szyb

Poza tym wpłynął osobny pozew od dwóch byłych nauczycieli, którzy Kanye Westa i władze Donda Academy oskarżają o niesprawiedliwe zwolnienia. Przy okazji przedstawiają bardzo niepokojący obraz tego, co dzieje się w szkołach. Zgodnie z ich relacjami, w placówkach nie ma żadnych woźnych czy osób odpowiedzialnych za utrzymywanie czystości, a co gorsza, brak tam opieki zdrowotnej. Dodają, że uczniowie są nękani, a regulamin szkolny zabrania im m.in. używania widelców i noszenia ubrań innych niż czarne lub zaprojektowane przez Ye - relaconuje Yahoo.com.

"To absolutnie oburzające, co dzieje się w tych szkołach" - komentuje reprezentujący powodów prawnik Ron Zambrano. "Niezgodne z prawem i odwetowe zachowanie pana Westa, a także dyrektorów szkół zostało dokładnie udokumentowane na podstawie relacji byłych pracowników, którzy nie mieli ze sobą nigdy wcześniej styczności. ALe wszyscy doświadczyli tego samego okropnego traktowania i byli świadkami tych samych problemów z warunkami sanitarnymi, bezpieczeństwem, poziomem nauczania, który stanowi pogwałcenie standardów edukacyjnych. Do tego wszystkich potraktowano w ten sam sposób - bezprawnie ich zwolniono. Planujemy doprowadzić do tego, że sprawcy odpowiedzą za swoje czyny" - opisuje sytuację adwokat. Zambrano przekazał treść pozwów telewizji NBC News.

Meadows oskarża Ye także o to, że pomimo złożonej obietnicy, ani raper, ani władze Yeezy Christian Academy nie przekazywały mu pieniędzy na czynsz, co zmusiło nauczyciela do uiszczania opłąt w wysokości kilkudziesięciu tysięcy dolarów za wynajęty dom w Calabasas. Nauczyciel pracował w placówkach firmowanych przez Ye od 2020 roku i w pozwie zaznacza, że budynki szkolne nie miały ciepłej wody, a w oknach nie było szyb (raper niegdyś jako Kanye West miał tak zdecydować, bo nie lubi szkła). Do tego szambo było tak źle skonstruowane, że regularnie się przelewało, zaś instalacje elektryczne wykonano w niebezpiecznie niskim standardzie - pewnego dnia miało dojść z tego powodu do pożaru instalacji w szkolnej stołówce.

Meadows przekazuje, że od sierpnia 2021 roku pracował jako asystent i uczył takich przedmiotów jak wiara i wychowanie fizyczne. Podkreśla, że po tym, jak szkoła przeniosła się w nowe miejsce w Simi Valley, przez kilka pierwszych miesięcy jej działalności w budynkach nie było wcale prącu. W tym czasie placówka używała zasilanych generatorem terenowych lamp. Tam też nie zamontowano szyb w oknach, ale po czasie pojawiły się w nich zasłony z siatek. Podobnie jak w przypadku poprzedniej lokalizacji, szambo znowu się często przepełniało i wylewało. Meadows uważa, że został przedwcześnie i bezpodstawnie zwolniony, bo w rozmowach z przełożonym poruszył kwestię standardów szkolnych i wynagrodzenia.

Reprezentujący Ye prawnik, Gregory Suhr, stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom i przekazuje, że opisywanie Donda Academy jako "dystopijnej instytucji stworzonej, by zaspokoić idiosynkrazje Ye" jest niezgodne z prawdą. "Żadne z tych oskarżeń nie jest prawdziwe, a do tego tak bardzo krzywdzą obecnych pracowników szkół, uczniów i rodziców, którzy zaświadczą o swoich pozytywnych doświadczeniach" - zapewnia.

Więcej o: