Zgodnie z przewidywaniami sprzedaż biletów na warszawskie koncerty Taylor Swift nie obyła się bez początkowych komplikacji. Mowa tu nie tylko o tym, że potencjalnie nie wszyscy chętni na wejściówki zostali pozytywnie zweryfikowani i dopuszczeni do możliwości zakupu. Akcja ruszyła 12 lipca o godzinie 12 i już wtedy trzeba było czekać około czterech-pięciu minut, żeby dostać się na stronę z wyborem miejsc.
O 12.14 ruch na ebilet.pl był tak duży, że system się zadławił i strona była zwyczajnie niedostępna. Niektórym nie wyświetlało się nic poza komunikatem awaryjnym przeglądarki, inni zobaczyli okienko z informacją o tym, że bilety są tymczasowo niedostępne, a inni zostali wyrzuceni z kolejki już na etapie finalizowania płatności. Konsekwencje w tym przypadku są bolesne, bo to dezaktywuje jednorazowy kod umożliwiający zakup maksymalnie czterech biletów. Co gorsza, ebilet.pl zastrzega, że kodów przysłanych w personalizowanych wiadomościach nie można przekazywać innym osobom, co formalnie uniemożliwia pomoc od osób, które kodów mają więcej, bo np. zarejestrowały się z przezorności dwa razy.
Są doniesienia także o tym, że niektórym zrywało się połączenie z serwerem, co uniemożliwiało np. wybór miejsc. Nam stronę położyło na tym etapie:
Miejsc szczęśliwe nie zabrakło od razu. Koncerty jednak są trzy (1, 2 i 3 sierpnia 2024 roku), a Stadion Narodowy w Warszawie ma około 58 tysięcy miejsc dla kibiców. Ale oczywiście należy pamiętać o tym, że w przypadku koncertu część miejscówek na trybunach nie jest dostępna, bo zasłania je scena. Tym razem organizatorzy nie wpadli na pomysł, żeby sprzedawać bilety bez widoku, jak to się stało w przypadku sierpniowego występu The Weeknd.
Jeśli coś tu było zaporowego poza błędami systemu, który po stresującej dla wielu melomanów czkawce jednak się podniósł, to jednak ceny wejściówek. Najtańsze może i kosztują tylko 199 zł, ale to wstęp na górne trybuny, czyli w miejsca, gdzie echo na Narodowym niesie się najgorzej. Poza tym sektory są podzielone na różne strefy, które też różnią się wysokością cen. Następna opcja to bilety za 379 zł i 449 zł - siedzieć trzeba ciągle na górnych trybunach, także tych bocznych, ale mniej oddalonych od płyty stadionu.
12.07.23 Sprzedaż biletów na koncerty Taylor Swift w Warszawie
Za to, żeby usiąść na dolnej trybunie na wprost od sceny i Taylor Swift albo z boku, trzeba już zapłacić minimum 599 zł. Boczne miejsca w sektorze K to pułap cenowy zaczynający się od 549 zł. Jeśli ktoś kupuje dwa bilety albo maksymalną liczbę czterech, to i tak będzie płacić blisko trzy tysiące zł, wszak są jeszcze opłaty serwisowe.
Najfajniejsze miejsca stojące, czyli te pod sceną po lewej i prawej stronie, kosztują 669 zł. Ale jeśli ktoś chce mieć pewność, że na pewno będzie blisko artystki, to zostaje mu opcja VIP z Early entrace czyli wczesnym wejściem za 1749 zł. Nie musimy chyba dodawać, że głównie zostały już tylko takie kosztowne wejściówki, bo na te w "normalnych cenach" popyt był taki, że rozeszły się jako pierwsze. Tymczasem za miejsce na płycie w drugiej części stadionu to wydatek w wysokości 519 zł - w wersji z wcześniejszym wejściem 1249 zł.
Ceny biletów na koncerty Taylor Swift ebilet.pl / 12.07.23
Poza tym są jeszcze pakiety vipowskie. Opcja "hospitality" poza bardziej luksusową trybuną daje m.in. dostęp do napojów i przekąsek - tu trzeba zapłacić 2099 zł, a jeśli komuś zależy an tym, żeby na koncert Taylor przyjechać własnym autem, to musi dołożyć jeszcze 100 zł na parking. Miejsca na trybunach w strefie VIP 1 zaczynają się od 2249 zł, VIP 2 to 1999 zł, VIP 4 kosztuje 1499 zł, a VIP 6 w górnej strefie wymaga opłaty w wysokości 1049 zł. VIP 3 to wcześniejsze wejście pod scenę, a VIP 5 na płytę.
Mimo wysokich cen w ciągu pierwszej godziny i tak sprzedało się sporo biletów, a wejście na stronę sprzedaży ciągle wymaga dłuższego oczekiwania. Taylor Swift jest też pierwszą artystką, która na Narodowym zagra aż trzy koncerty w jednym paśmie. Co więcej, naprawdę jest coraz bliżej pobicia rekordu wpływów z jednej trasy koncertowej. Już teraz wiadomo, że Eras Tour w samych Stanach przyniosła 600 mln dolarów wpływów, a prognozy mówią o tym, że przekroczy pułap dwóch miliardów.