Marek Sierocki jest legendą polskiego dziennikarstwa. W połowie lat 80. związał się z Telewizją Polską i zaczął występować w roli prezentera muzycznego w "Teleexpressie". Współpracował z wieloma stacjami radiowymi, był naczelnym redaktorem magazynu "Bravo" i kilkukrotnie obejmował stanowisko dyrektora artystycznego Festiwalu w Opolu. Prowadził kilka cieszących się popularnością programów, w tym m.in. autorski format "W rytmie disco". Od 2021 roku pojawia się na ekranie regularnie w jako gospodarz "Szansy na sukces".
Marek Sierocki od lat stroni od show-biznesu. Zwykle nie udziela wywiadów i rzadko wypowiada się na temat życia prywatnego w mediach. Tym razem zrobił jednak wyjątek. W rozmowie z Plejadą opowiedział o trudnych chwilach, które przeżywał półtora roku temu. Wyjawił, że lekarze wykryli u niego nowotwór prostaty. – Byłem w szoku, zwaliło mnie to z nóg. Regularnie się badałem i zawsze miałem dobre wyniki. Nie miałem żadnych objawów. Nic nie wskazywało na to, że jestem chory. Nawet poziom PSA miałem prawidłowy. Gdy usłyszałem diagnozę, całe życie przeleciało mi przed oczami. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego akurat mnie to spotkało i czy uda mi się pokonać tę chorobę – wspominał.
Szybko poddał się kolejnym badaniom, a specjaliści zgodnie stwierdzili, że w jego sytuacji najbardziej odpowiednią formą leczenia będzie operacja. Nikt nie mógł mu jednak dać gwarancji, że zabieg zakończy się pomyślnie. Z tego powodu na tydzień przed wejściem na salę operacyjną postanowił polecieć do Barcelony. Miasta, które od lat jest jednym z jego ulubionych. – Z tyłu głowy miałem myśl, że to może być mój ostatni wyjazd w życiu – mówił dziennikarz.
Pomimo licznych obaw i ryzyka, które niesie za sobą tak poważna ingerencja w organizm, operacja zakończyła się sukcesem. Z wyników badań laboratoryjnych guza wyszło, że nie był złośliwy, a wykrycie go na tak wczesnym stadium dawało znacznie większe szanse na szybkie wyleczenie. – Na szczęście trafiłem na bardzo dobrych lekarzy, którzy zapewnili mi świetną opiekę medyczną. Poza tym dzięki temu, że regularnie się badałem, nowotwór został wykryty we wczesnym stadium. Operacja się udała, a po trzech tygodniach okazało się, że nie był to nowotwór złośliwy – wspominał, dodając, że poczuł wtedy niewyobrażalną ulgę.
Diagnoza okazała się jednak nie bez znaczenia na jego podejście do życia. Zdecydował, że chce więcej czasu poświęcać rodzinie, dlatego zrezygnował z części zawodowych zobowiązań. Choć dziś jego sytuacja jest stabilna, to obawia się, że w przyszłości choroba może powrócić. – Na szczęście na razie wszystko jest w porządku. Ale trudno mi zupełnie nie myśleć o tym, co będzie, gdy choroba wróci – mówił, zachęcając tym samym mężczyzn, by dbali o siebie i nie ignorowali sygnałów, jakie daje im organizm. – Każdy facet po czterdziestce powinien pójść zbadać prostatę. Wiem, że jest to krępujące, ale to naprawdę może uratować życie. Dlatego gorąco zachęcam wszystkich, żeby regularnie się badali – rekomendował gospodarz "Szansy na sukces".