Ledwo 214 subskrypcji na YouTubie, połowę mniej obserwatorów na Instagramie. Na Spotify liczbę odtworzeń jego utworów można policzyć bez kalkulatora (będzie około 300 tysięcy, ale 80 proc. z tego "zjadają" dwa utwory). Jak na razie Brooks Aleksander wyprodukował aż siedem ścieżek dźwiękowych w gatunku techno pod własnym imieniem i nazwiskiem. Czy to brzmi jak przepis na sukces? Raczej nie bardzo. A jednak to jego kawałek "Erase" z kwietnia tego roku znalazł się w najnowszej części przygód Ethana Hunta - "Mission: Impossible - Dead Reckoning", czyli siódmym filmie z tej serii. W rozmowie z Marcinem Kozłowskim z Gazeta.pl opowiedział, jak do tego doszło.
Jeśli byliście już w kinie na "Mission Impossible 7", to na pewno pamiętacie scenę w Wenecji. Ethan Hunt i Ilsa Faust spotykają się tam z Alanną Mitsopolis i Gabrielem. Spotkaniu towarzyszy w tle rytmiczna muzyka techno. Jeden z granych wśród weneckich zabytków kawałków należy właśnie do bardzo mało znanego DJ-a - Brooksa Aleksander.
Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówi nam Brooks. - Wypuściłem ten kawałek na początku kwietnia. Trzy tygodnie później dostałem maila od jednej z osób odpowiedzialnych za muzykę w Paramount Pictures. Pisano, że znaleźli moją muzykę na Spotify i chcieliby ją zamieścić w filmie. Najpierw nie dowierzałem, ale po wymianie kilku maili okazało się, że to naprawdę się stanie. To było całkowicie surrealistyczne, słyszeć swoją muzykę w takim filmie. Cała ta sytuacja to jak dar od Boga czy Kosmosu
Dodał również, że choć zajmuje się muzyką już kilka lat, rzadko kiedy jest zadowolony ze swojej pracy. Do pokazania szerszemu światu "Erase" namówili go koledzy. Gdyby nie ich interwencja, "Erase" nie ujrzałoby światła dziennego, a Aleksander nie mógłby się teraz chwalić w mediach społecznościowych, że jego kawałek grany jest w "Mission Impossible".
Jeśli czegoś się nauczyłem z tej sytuacji, to tego, że trzeba pokazywać światu to, co się robi, bo wszystko może się zdarzyć. A jeśli nie będziemy wychodzić do ludzi ze swoją sztuką, to wtedy gwarantuję - nie wydarzy się nic. Ja podzieliłem się swoją - i trafiła ona do "Mission Impossible"!