Trojanowska zaczęła zajmować się śpiewaniem na poważnie w latach 70. Szybko zgarnęła nagrodę za debiut na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu i podbiła listy przebojów. Potem odnosiła sukcesy także w aktorstwie.
Izabela Trojanowska zawsze otwarcie mówiła, że w jej życiu, poza sztuką, bardzo ważna jest wiara. Kiedy była nastolatką, rozważała nawet wstąpienie do zakonu. Wyjaśniła, że spędzała sporo czasu w kościele, bo tam czuła spokój i mogła się wyciszyć. "Ja właściwie z kościoła nie wychodziłam" - opowiadała Elżbiecie Jaworowicz.
W rozmowie z "Faktem" artystka wspomniała niegdyś o wyjątkowej dacie w swoim życiu, która okazała się przełomowa dla jej kariery. W maju 1971 roku Trojanowska wystąpiła na Festiwalu Pieśni Sakralnej Sacrosong w Chorzowie, na którym zdobyła nagrodę im. Maksymiliana Kolbego.
"Jako niespełna 16-letnia Izabela Schutz śpiewałam w kościele Świętego Ducha w Chorzowie. Dostałam tam pierwszą nagrodę za interpretację z rąk samego wówczas kardynała Wojtyły. Na sali był też kardynał Wyszyński" - wspominała artystka. Chociaż Trojanowska zdawała sobie sprawę ze swoich umiejętności, a nawet śpiewała w kościelnym chórze, nie wiązała przyszłości z muzyką. "Śpiewanie to nie jest zawód" - powtarzał jej ojciec, który nie chciał się zgodzić na to, żeby poszła do szkoły muzycznej i rozwijała talent.
Życie znanej dzisiaj w całej Polsce wokalistki zmieniło się właśnie w dniu, w którym spotkała przyszłego papieża. W niedawnej rozmowie z "Dobrym Tygodniem" artystka wróciła do tamtej chwili. "Kiedy uścisnął mi dłoń, poczułam się, jakbym otrzymała przepustkę do mojego przyszłego zawodu. (...) Uznałam, że te nagrody to glejt od Pana Boga. Od tej chwili wiedziałam, co mam robić w życiu" - podkreśliła w wywiadzie cytowanym przez Vivę.
Tamtego dnia Izabela Trojanowska przewartościowała swoje życie i podjęła decyzję o rozwoju kariery muzycznej. Artystka zaznaczyła, że po spotkaniu z Janem Pawłem II również podejście jej ojca uległo zmianie.