Sanah jest pierwszą Polką w historii, która zagrała solowy koncert na stadionie oraz wyprzedała PGE Narodowy. Artystka otworzyła wyjątkową trasę występem na Stadionie Śląskim w Chorzowie, gdzie jeszcze niedawno ziemią zatrząsł Rammstein. Widowisko wokalistki, chociaż przygotowane z prawdziwym rozmachem, było znacznie subtelniejsze i bardziej romantyczne.
Na "uczcie" u Sanah nie zabrakło niespodzianek. Wokalistka wykonała swoje największe hity, a także premierowe utwory, które nie znalazły się jeszcze na jej żadnym oficjalnym wydawnictwie. Na scenie pojawili się goście, artystka dosłownie fruwała nad publicznością i zapewniła fanom niezapomniane show. Atmosfera na stadionie była tak gorąca, że Sanah musiała kilka razy przerwać występ, gdy fani omdlewali pod sceną. Artystka podzieliła się ze słuchaczami także bardzo prywatnymi nagraniami.
Chociaż Sanah słynie z opowiadania podczas koncertów zabawnych anegdotek ze swojego życia, artystka dba o prywatność. Mimo to zdecydowała się pokazać zebranej w Chorzowie publiczności fragmenty swojego wesela.
W pewnym momencie artystka przebrała się w suknię ślubną i wykonała utwór "Ten Stan". Kiedy Sanah bujała się w rytm znanej melodii, za nią wyświetlono na telebimach urywki z jej własnego wesela. Na nagraniach widzimy tańczącą artystkę i szampańską zabawę, w której uczestniczyli jej podekscytowani goście. We fragmentach pojawił się także imponujący tort młodej pary, a kamery uchwyciły nawet moment, w którym Sanah jest wyraźnie wzruszona słowami jej ukochanego.
Nagrania z koncertu Sanah szybko trafiły na media społecznościowe. Większość fanów artystki nie kryje wzruszenia faktem, że wokalistka podzieliła się z nimi tak ważnymi dla siebie chwilami. "To było urocze", "inny wymiar koncertu", "miło z jej strony, że się podzieliła tymi nagraniami", "coś pięknego", "najlepszy koncert na świecie" - czytamy w komentarzach.
Jednak dzielenie się z fanami osobistym szczęściem nie spodobało się wszystkim. Jedna ze sceptyczek stwierdziła, że nagrania z wesela nie pasują do "subtelnej i delikatnej" piosenki. Padły też złośliwe przytyki, że może nie każdy chciał oglądać te nagrania. "Wrzucenie na ekran jakichś spoconych gości tańczących Makarene - totalnie i bezpowrotnie zniszczyło w moich oczach tę piosenkę" - czytamy. Komentarze dziwią szczególnie tych, którzy znają oryginalny teledysk do utworu, w którym również wykorzystano archiwalne nagrania z wesela, a koncert wyraźnie do tego nawiązywał.