Wokalista KISS urodził się 25 sierpnia 1949 roku w Hajfie po tym, jak jego rodzice wyjechali po wojnie do Izraela. Kilka lat wcześniej jego matka, Flora Klein, była więźniarką obozu koncentracyjnego w Niemczech. Jej wojenne doświadczenia wpłynęły na całe życie Simmonsa.
Współzałożyciel hard rockowej grupy wielokrotnie podkreślał, że to matka jest osobą, która wywarła największy wpływ na jego życie. W czasie II wojny światowej mieszkała w Budapeszcie. Jako 14-latka z całą rodziną trafiła do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück, potem została przeniesiona do Mauthausen. Tylko ona przeżyła i opuściła obóz w wieku 19 lat, gdy żołnierze amerykańscy wyzwolili obóz na trzy dni przed zakończeniem wojny. Po powrocie do Węgier Flora starała się rozpocząć życie na nowo. Już w 1946 roku poślubiła stolarza Ferenca "Feriego" Yehiela Witza i rok później wyjechała z nim do Izraela.
Niestety, krótko po tym, gdy na świat przyszedł ich jedyny syn, małżeństwo się rozpadło. Jeszcze przez kilka lat kobieta i dziecko spędzili w Izraelu, który był bardzo młodym państwem pełnym biednych ludzi. - Mieliśmy piaskowe drogi, konie, osły i takie rzeczy. Nie było ani sił powietrznych, ani marynarki, nie było niczego - wspominał potem Simmons. - W domu nie było lodówki, radia, za toaletę służyła dziura w ziemi, wykopana za jednoizbowym domem, w którym mieszkaliśmy z mamą - opowiadał.
W 1958 roku Flora i jej syn opuścili Izrael i przenieśli się do Nowego Jorku. Simmons potem twierdził, że dzięki temu matka dała mu szansę osiągnąć to, o czym marzył. On sam, wiedząc o jej przeszłości i patrząc na to, jak obozowe doświadczenia wpłynęły na jej życie, postanowił sobie, że będzie dawał jej tyle szczęścia i uśmiechu, ile będzie w stanie. Dlatego w świecie rock and rolla starał się np. trzymać z daleka od używek, by nie przysparzać zmartwień matce. Nie pije, nie bierze narkotyków i nie pali - i do tego namawia też innych. Matka muzyka, która cieszyła się z sukcesów jedynaka, dożyła 93 lat, zmarła w 2018 roku.
W 2020 roku, w 75. rocznicę wyzwolenia obozu, w którym była więziona Flora, niemiecki "Bild" pokazał Simmonsowi dokumenty dotyczące tamtego czasu. - Była silna - skomentował wokalista. Simmons dodał też:
Jeśli ktoś twierdzi, że to wszystko jest przeszłością, to nieprawda. To było wczoraj. To wszystko wydarzyło się dopiero co. Kiedy spojrzy się na to, co ostatnio wydarzyło się w wielu wyborach, nie jest dobrze.
Simmons opowiedział także historię o tym, dlaczego jego matce udało się dożyć wyzwolenia obozu. - Mama powiedziała mi, dlaczego przeżyła - mówił. - W wieku 12 lat poszła do fryzjera i nauczyła się strzyżenia włosów. Żona dowódcy SS potrzebowała kogoś, kto zrobi jej fryzurę. Zapytała kilku dziewcząt: "Czy mówisz po niemiecku?". Dziewczyny podniosły ręce i powiedziały: "Tak". Ktokolwiek podniósł rękę, był wysyłany do komory gazowej. Moja mama mówiła trochę po niemiecku, ale się nie przyznała. To był powód, dla którego została wybrana. Gdy robiła fryzurę, żona komendanta myślała, że ona nic nie zrozumie - tłumaczył.