Maja Kapłon zaśpiewała "Cheap Thrills" w przesłuchaniach w ciemno do "The Voice of Poland" tak, że jej dalsze losy nie mogły potoczyć się inaczej. Nie tylko przeszła dalej do programu - trafiła do drużyny Michała Szpaka a potem Marii Sadowskiej i z show odpadła dopiero przed ścisłym finałem.
Głos Mai Kapłon miał jej zapewnić karierę. Niestety, dały o sobie znać problemy z kręgosłupem, które na długie miesiące przykuły wokalistkę do łóżka. Kapłon od dzieciństwa choruje na skoliozę, która w 2019 roku ponownie, ze zdwojoną siłą, dała o sobie znać.
Maja Kapłon od dzieciństwa przeszła kilkanaście operacji, korygujących nieprawidłowe wygięcie kręgosłupa. Na Instagramie kilkukrotnie pokazywała blizny i zdjęcia rentgenowskie, na których było widać, że kręgosłup stabilizują specjalne pręty. Niestety, w 2019 roku jeden z nich pękł, co doprowadziło do ogromnych problemów ze zdrowiem wokalistki.
Maja Kapłon została unieruchomiona w łóżku, konieczne były kolejne operacje. Szybko też okazało się, że w Polsce nie znajdzie pomocy - musiała zebrać pieniądze na leczenie poza granicami naszego kraju. To udało się dzięki pomocy trenerów z "The Voice" i pomocy zwykłych ludzi, którzy wpłacili w sumie trzy miliony złotych na przelot i operację w Stanach Zjednoczonych.
Wokalistka pod koniec sierpnia wydała swój najnowszy album pod tytułem "Bestia". Zagraniczne operacje pozwoliły jej znowu na normalne funkcjonowanie, ale, jak mówiła w niedawnym "Dzień dobry TVN", nadal konieczna jest bolesna rehabilitacja:
Bóle występują na co dzień i powstają od blizn i zrostów. Muszę sobie rozmasowywać je widelcem - tak polecił mi fizjoterapeuta. Nakłuwam bliznę, żeby ona odpoczęła i była bardziej luźna do masowania. Jeżeli tego nie zrobię, czuję ból, on z kolei wyłącza mi prawą nogę - opowiadała na wizji.