Lekarze zabronili Annie German zachodzić w ciążę. Nie posłuchała. Zmarła, gdy jej syn miał 7 lat

W latach 70. Anna German miała już spektakularną karierę i miłość, ale do pełni szczęścia brakowało dziecka. Po wypadku samochodowym, z którego cudem uszła z życiem, lekarze zabronili jej zachodzić w ciążę. Nie posłuchała i 8 lat później powitała na świecie syna. Nie było jej jednak dane długo cieszyć się macierzyństwem.

Mówili o niej "Biały Anioł polskiej piosenki". Głosem Anny German zachwycano się również poza granicami kraju. Mimo że osiągnęła spektakularną karierę, to rodzina była dla niej priorytetem. Z radością wracała do domu po koncertach m.in. we Włoszech, Francji, Australii, Stanach Zjednoczonych i ZSRR. W drodze powrotnej z jednego z nich uległa wypadkowi, który na zawsze odmienił jej życie.

Zobacz wideo Stachursky, Wiśniewski, Kowalska, czyli najpopularniejsze covery polskiej muzyki [MOTP]

Cudem przeżyła tragiczny wypadek. Lekarze nie dawali jej nadziei na powrót na scenę

W 1966 roku Anna German wystąpiła na scenie paryskiej Olimpii. To właśnie wtedy została dostrzeżona przez przedstawicieli włoskiego studia fonograficznego Company Discografica Italiana. Wówczas zaproponowano jej trzyletni kontakt, który ostatecznie podpisała. Tym sposobem jako pierwsza i jedyna w historii polska artystka zaśpiewała na XVII Festiwalu w San Remo, a także jako pierwsza cudzoziemka zaprezentowała swoje utwory podczas XV Festiwalu Piosenki Neapolitańskiej. Czekało ją również tournée, o jakim inni ówcześni artyści mogliby tylko pomarzyć, lecz plany przerwał tragiczny wypadek.

W 1967 roku podczas drogi powrotnej z koncertu w Forli samochód prowadzony przez kompozytora Renato Serio wjechał w barierki na Autostradzie Słońca pod Bolonią. Wokalistka wypadła przez przednią szybę, w wyniku czego trafiła do szpitala z 49 złamaniami kości. Lekarze za cud uważali, że w ogóle żyje. Po tygodniu wybudziła się ze śpiączki, lecz jej stan wciąż określano jako krytyczny. Nie mogła się ruszać ani nawet mówić. Nie było pewne czy kiedykolwiek stanie na nogi, o powrocie na scenie nie wspominając. Cały czas wspierał ją narzeczony, Zbigniew Tucholski. Rehabilitacja zajęła jej 3 lata i choć nie odzyskała pełni sprawności, to cieszyła się z małych sukcesów i możliwości powrotu do muzyki.

Macierzyństwo było jej największym marzeniem. Mimo sprzeciwu lekarzy, postanowiła je spełnić

German nigdy nie ukrywała, że rodzina jest jej największym marzeniem, lecz po wypadku lekarze kategorycznie zabronili jej zachodzić w ciążę. Twierdzili, że jej organizm nie będzie w stanie znieść takiego obciążenia. – Zabroniono mi mieć dzieci, a ja marzę o dzieckumówiła z goryczą. W 1972 roku w Zakopanem po 13 latach znajomości poślubiła Zbigniewa Tucholskiego. Niemal od razu chciała rozpocząć starania o potomstwo, ale ukochany był temu przeciwny, obawiał się bowiem o jej życie. Pragnienie macierzyństwa było jednak silniejsze. 3 lata później ogłosiła, że spodziewa się dziecka.

Ciążę znosiła nad wyraz dobrze. Wciąż dokuczały jej problemy zdrowotne, z którymi zmagała się od czasu wypadku, zaczęła też odczuwać bóle nóg. Miała jednak siłę, by odbyć tournée po ZSRR, co bliscy jej odradzali. Upragnionego syna, Zbyszka, powitała na świecie w listopadzie 1975 roku. Miała wówczas 39 lat. By w pełni poświęcić się opiece nad nim, na rok zawiesiła karierę. – Macierzyństwo wypełniło mój czas bez reszty. Maleńkie dziecko jest ogromnie absorbujące – opowiadała w wywiadzie dla "Gospodyni". Sielanka nie trwała jednak długo. Dokuczliwe bóle kończyn sprawiały, że nie mogła chodzić. W końcu usłyszała szokującą diagnozę - mięsak kości. Wierzyła, że pokona nowotwór, w końcu miała dla kogo żyć. Los chciał jednak inaczej. Anna German zmarła 25 sierpnia 1982 roku w warszawskim szpitalu na Szaserów, osieracając niespełna 7-letniego syna.

Więcej o: