Sanah udało się zdobyć tytuł pierwszej Polki, która wyprzedała PGE Narodowy. Na znaną artystkę wierni fani czekali pod obiektem nawet kilkanaście godzin, jednak raczej się nie zawiedli. Artystka przygotowała na koncert pełen zestaw atrakcji.
Wokalistka zaprezentowała fanom przekrój dobrze znanych przebojów, jednak nie obyło się bez niespodzianek. Koncert rozpoczęło przemówienie Roberta Makłowicza, a niedługo potem na scenie pojawił się Tomasz Kot w charakteryzacji Pana Kleksa.
Goście na trasie "Uczta nad ucztami" to obowiązkowy punkt programu. Do listy tych, którzy pojawili się u boku Sanah w Warszawie, dołączył także Muniek Staszczyk. Tego fani artystki na pewno się nie spodziewali - duet wykonał przebój T.Love "Chłopaki nie płaczą".
Jeśli ktokolwiek ze stojących pod sceną spodziewał się, że limit wrażeń na jeden wieczór właśnie się wyczerpał, był w błędzie. Na scenie obok wokalistki pojawił się także Vito Bambino, Grzegorz Turnau oraz Dawid Podsiadło - drugi stadionowy rekordzista. Artysta na swoim koncercie na PGE Narodowym zebrał pod sceną około 80 tysięcy fanów. Razem z gwiazdą wieczoru autor płyty "Małomiasteczkowy" zaśpiewał utwór "Ostatnia nadzieja" z albumu Sanah "Uczta" zrealizowanego w 2022 roku.
Zachwyceni fani śpiewali utwór z artystami tak głośno, że na nagraniach z koncertu momentami ich nie słychać. Słuchacze zgodnie przyznali, że obecność Dawida Podsiadły to najlepsza niespodzianka, jaką mogła przygotować Sanah. Jednak znaleźli się też niezadowoleni. W dyskusji wzięły udział osoby, które pojawiły się na koncercie wokalistki w Chorzowie. Ubolewają, że Podsiadło nie pojawił się również tam.