Andrzej Saramonowicz chętnie wypowiada się na temat aktualnej sytuacji politycznej w naszym kraju. Reżyser otwarcie krytykuje działania polskiego rządu, w tym między innymi prezydenta Andrzeja Dudy, któremu nie spodobał się film Agnieszki Holland "Zielona Granica". W jednym z postów w mediach społecznościowych odniósł się także do ostatniego koncertu Sanah na Stadionie Narodowym w Warszawie.
"Jestem rozczarowany postawą Sanah. W Polsce dokonuje się gwałt na demokracji, a ta ma Stadion Narodowy i śpiewa oraz mówi o pierdołach" - napisał na Facebooku Andrzej Saramonowicz.
Zdania internautów w komentarzach były mocno podzielone. Część osób broniła Sanah wskazując na to, że nie jest ona zobowiązana do tego, by wypowiadać się na tematy polityczne. "A ja wczoraj na koncercie przez 3 godziny zapomniałam o tym bagnie na zewnątrz", "Nie wciągajmy artystów do polityki. Niech ich twórczość pozwoli nam odwrócić głowę od polityki i polityków, niech nas uwrażliwia, przenosi w inny świat, chociaż na chwilę" - możemy przeczytać pod postem reżysera.
Andrzej Saramonowicz postanowił odnieść się do komentarzy internautów:
"Wszystkich Państwa gotowych bronić Sanah jak Kmicic Jasnej Góry chcę zapewnić, że nikt nie stawia tu piosenkarce wielkich zarzutów. To raczej żal, że tak popularna artystka nie chce w swoim kraju pełnić tak ważnej roli jak Bob Dylan czy Nina Simone. Dzięki nim muzyka przełomu lat 60/70 była ważnym głosem w społecznej dyskusji. I została na wieczność" - dodał w komentarzu.