Fisz: Jestem odrobinę zmęczony każdą kolejną, 20., 24. wersją Dawida Podsiadły

- W Kim Nowak jesteśmy łobuzami na tych gitarach, bębnach i jesteśmy czteroosobowym zespołem z krwi i kości (...) Takiego grania trochę mi brakuje. Czuję to zwłaszcza kiedy jeżdżę samochodem i słucham radia. Przyznam, że jestem już odrobinę zmęczony każdą kolejną, 20. czy 24. wersją Dawida Podsiadły. Tzn. nie samego Dawida, tylko grzecznych chłopców, którzy śpiewają jak on. I tak, zrobiliśmy tę łobuzerską płytę trochę dla siebie (...) Jej sercem jest brud, przesterowane, popsute piosenki - opowiada w rozmowie z Gazeta.pl Bartosz "Fisz" Waglewski o trasie koncertowej i trzeciej płycie zespołu Kim Nowak. Na album "My" słuchacze musieli czekać 11 lat.

Bracia Emade i Fisz Waglewscy ze słuchaczami w ostatnich latach najczęściej spotykali się w ramach występów grupy Tworzywo. Niemniej po trwającej dwa lata i liczącej 200 koncertów trasie "Ballady i Protesty" za sprawą zaraźliwego entuzjazmu basisty Staszka Wróbla na tapet wróciła garażowa muzyka i apetyt na hałas. I tak też razem z gitarzystą Michałem Sobolewskim po 11 latach przerwy absolutnie spontanicznie nagrali trzecią płytę formacji Kim Nowak. Krążek "My" do sprzedaży trafił wraz z końcem października 2023 roku, a na początku listopada ruszyła ogólnopolska trasa koncertowa. Nam opowiedzieli m.in. o tym, jak i dlaczego album powstał, co o ich muzyce sądzi pan tata Wojciech Waglewski i dlaczego ich dzieci nie słuchają z nimi post punka.

Zobacz wideo 1983 był wyjątkowym rokiem dla muzyki [MUSIMY O TYM POGADAĆ]

Fisz i Emade: Nie chcemy mieszać garażowych fascynacji z tym, co robimy z Tworzywem

Justyna Bryczkowska: 11 lat między albumami to długa przerwa, a osobą, która sprawiła, że mamy trzecią płytą Kim Nowak "My", był Staszek Wróbel. Czym się nawzajem najbardziej zaskoczyliście przy nagrywaniu tego materiału?

Fisz / Bartosz Waglewski: Niespodzianką dla mnie było to, że tak prosta postpunkowa forma daje nam cały czas tyle energii. Zastanawiałem się, czy taką muzykę w wieku 45 lat można zrobić tak, że będzie autentyczna, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam. Tu był entuzjazm warty zarejestrowania, ale nie mam wątpliwości, że to muzyka do małych klubów. Jest w niej mnóstwo prostej witalności, która każe skakać na kanapie - tak sobie to wyobrażam. Bez koncertów jednak ten projekt przygaśnie, więc mam nadzieję, że spotkamy na trasie ludzi, którzy są głodni jeszcze takiego hałasu, jaki tu serwujemy.

Emade / Piotr Waglewski: Mnie zaskoczyła liczba piosenek, które udało się nam skomponować, bo jest ich aż 14. Jak powiedzieliśmy sobie, że spotkamy się na próbach, to nikt z nas nie miał zielonego pojęcia, co z tego wyniknie i czy uda się cokolwiek zrobić. A udało się zrobić kilkanaście kawałków. Nagraliśmy je w niecałe dwa tygodnie i myślę, że to było największym, pozytywnym zaskoczeniem.  

Coś wam jeszcze zostało na następną, potencjalną płytę?

Emade: No właśnie nie zostało nic, chyba wykorzystaliśmy wszystko.

Fisz: Jeden numer odpadł, bo był najbardziej heavy metalowy. Poczuliśmy, że już za dużo jest w nim koziej bródki z lat 90.

Doczytałam w jednym z waszych wywiadów, coś dla mnie wstrząsającego: że zastanawiacie się, czy w ogóle jest jeszcze sens w graniu muzyki gitarowej. 

Fisz: Nie, nie! Jest ogromny sens, tym bardziej że post punk wraca na świecie nawet na te największe festiwale. Zastanawiałem się po prostu, czy taka muzyka jeszcze interesuje młode pokolenie, a nie tylko takich łysiejących panów jak ja. Myślę, że taki czas jak najbardziej przyjdzie, tylko z rozbawieniem wspominam, że nawet kiedy ponad 10 lat temu kończyliśmy pracę nad drugą płytą Kim Nowak, słyszałem o powrocie muzyki gitarowej. Nasza scena jest bardzo niszowa, to nie jest czas punka i rocka. 

Czyli powrót z Kim Nowak to czysta zabawa?  

Fisz: Nie mieliśmy założenia, że odniesiemy z tą płytą taki sukces, jak wcześniej mieliśmy z Tworzywem. Właściwie w ogóle nie mieliśmy żadnych koncepcji - stąd płynie ta radość grania. Później przychodzi zderzenie z rzeczywistością: wiemy, że jest mało radiostacji, które chcą grać mocniejszą muzykę, a jeżeli to robią, to dzieje się w autorskich programach w godzinach mocno wieczornych. Natomiast to nie tylko zabawa, bo to też prawdziwe emocje.

Rynek się zmienił przez tych 20 lat i przyszło otrzeźwienie w kategoriach myślenia o muzyce post rockowej i punkowej - jak zwał tak zwał. Dla mnie to nie ma większego znaczenia, bo wszystko i tak prowadzi do korzeni bluesa, czyli np. Bo Diddleya czy Chucka Berry'ego. Nie ma lepszej formy do wykrzyczenia się i do zabawy samą energią, ale też zbudowania jakiegoś dystansu. Ta nasza nowa płyta to są rzeczy bardzo żywe i świetnie zagrane, bo mamy w tym składzie doskonałych muzyków. 

Co więc jest sercem płyty "My"?

Fisz: Kiedy się spotykaliśmy, żeby pracować nad tą płytą, odżyły różne sentymenty i wspomnienia tego, co kiedyś działo się u nas na dzielnicy. Bo Staszek Wróbel, jak i my, jest z Ursynowa, Michała Sobolewskiego, choć mieszka już gdzie indziej, też tam poznaliśmy. Dlatego Ursynów przewija się nam przez album: są np. wspomnienia pierwszych zespołów, które zakładaliśmy za młodu i z którymi graliśmy w piwnicach. 

Bracia Bartosz i Piotr (Fisz i Emade) Waglewscy w 1991 rokuBracia Bartosz i Piotr (Fisz i Emade) Waglewscy w 1991 roku fot. Archiwum rodzinne / Zdjęcie załączone do płyty 'My'

Nie mam przy tym poczucia, że to wszystko przez kryzys wieku średniego (śmiech), bo takie pytania też mi się w głowie rodziły. To tęsknota do tej pierwotnej energii i jej formy, która oczywiście jakoś jest już skostniała, bo rock swoją rewolucję zrobił dawno temu. Ale takiego grania trochę mi brakuje. Czuję to zwłaszcza, kiedy jeżdżę samochodem i słucham radia. Przyznam, że jestem już odrobinę zmęczony każdą kolejną, 20. czy 24. wersją Dawida Podsiadły. Tzn. nie samego Dawida, tylko grzecznych chłopców, którzy śpiewają jak on. I tak, zrobiliśmy tę łobuzerską płytę trochę dla siebie - z tęsknoty za brzmieniem, które, mam wrażenie, niestety nie istnieje już w świadomości młodych, ani nie robi już takiego zamieszania, jak wtedy, kiedy my muzycznie dorastaliśmy. W Anglii jest trochę inaczej - sukces zespołu the Idles, Amy and the Sniffers czy powrót The Hives dają nadzieję. Sercem płyty jest brud, przesterowane, popsute piosenki.

Opowiadaliście, że Tworzywo powstało dlatego, że z osiedlowych kapel wykruszali się wam koledzy i zostaliście ostatecznie we dwójkę. A tak było najłatwiej grać hip-hop. Tak przekornie: czy trochę nie jest wam żal, że nie zaczynaliście od tego garażowego hałasowania? 

Emade: Myślę, że wcale nie jest nam żal. Wręcz przeciwnie, bo konsekwencją tego, że wykruszali się nam ci poszczególni muzycy, był nasz pierwszy album wydany jako Fisz - "Polepione dźwięki". On otworzył nam drzwi do dalszej drogi. Zostaliśmy zauważeni.

Fisz: Poza tym kochaliśmy hip-hop.

Emade: Dokładnie. Zakochaliśmy się w tym hip-hopie gdzieś w połowie lat 90., słuchając głównie nowojorskiego nurtu, który był bardziej "conscious" czyli raczej świadomy, intelektualny. I to pozwoliło nam się kierunkować, dało siłę, by wypłynąć gdzieś na szersze wody.

Fisz:  Lata 90. były dla nas bardzo rewolucyjne, szukaliśmy własnego języka i znaleźliśmy go właśnie w formie elektronicznej i w tym, co robimy z Tworzywem. Bo dla nas wtedy przełomowy w sposobie robienia były właśnie hip-hop i muzyka elektroniczna. Takich brzmień wcześniej nie spotkaliśmy: mówię np. o Aphex Twinie, Portishead czy Trickym, choć jasne, wcześniej słuchałem Kraftwerka. Później te różne dźwięki się u nas przewijały. Słychać tam trochę sympatię dla Bad Brains czy Rage Against the Machine. Nasza pierwsza miłość do zespołu Beastie Boys wynikała też z prostej, a niespotykanej wcześniej w hip-hopie afroamerykańskim zasady, jaką było połączenie punkowego pazura z rapem. 

Nasze płyty, tak jak "Polepione dźwięki" czy "Na wylot", mieszały jazz, soul i hip-hop. Pamiętam, że klip do singla "30 cm" nagrywaliśmy w 100 proc. na żywo: odkładamy na nim gramofony, bierzemy gitary i wrzeszczymy "30 cm ponad chodnikami". Więc często bawiliśmy się w mocniejsze aranżacje koncertowe. I to też za sprawą m.in. Staszka Wróbla, który był w naszym pierwszym składzie. Oprócz tego, że świetnie gra funk i dub, i reggae, i hip-hop, jego obecność pozwalała nam też na aranżacje stricte punk rockowe. Na pewno nie byłoby tej nowej płyty, gdyby nie te ciągoty, które w nas nie umarły. Wręcz przeciwnie - odrodziły się po naszej płycie covidowej "Ballady i Protesty". 

 

Wyobrażacie sobie koncert, na którym gracie i Tworzywo i Kim Nowak, czy to zbyt oddzielne przegródki?  

Emade: Ja to sobie wyobrażam jak najbardziej, ale doświadczenie pokazało mi, że w dużej mierze publiczność Kim Nowak nie jest tą samą publicznością, co Tworzywa. Nie wiem więc, jaka byłaby reakcja słuchaczy. Aczkolwiek coś na tej zasadzie zdarzyło się nam zagrać. Parę razy wtrąciliśmy w koncertową setlistę kilka rzeczy z repertuaru drugiej grupy.

Fisz: Zrobiliśmy tak w Krakowie i wyszły z tego zaskakujące rzeczy.

Emade: Na pewno byłoby to łatwe o tyle, że zespół Kim Nowak składa się w zasadzie z tych samych muzyków, co Tworzywo. Jedynym wyjątkiem jest Mariusz Obijalski, który gra na klawiszach. Więc technicznie byłoby to jak absolutnie wykonywalne.

Fisz: Jak już mówiłem, przemycaliśmy pewne "brudniejsze" pomysły do muzyki Tworzywa, ale wydaje mi się, że ten nasz eklektyzm tworzywowy dotyczy muzyki elektronicznej i rapu, który ma jednak swoje granice. Też oprócz Rage Against the Machine nigdy nie lubiłem szczególnie połączenia rapu z muzyką rockową, tak samo miksu muzyki elektronicznej z rockiem. Te dwa światy, jak myślę, niechętnie się łączą - mówię o słuchaczach. Faktycznie, nie widzimy takiego płynnego przejścia. 

Też się temu do końca nie dziwię, bo pamiętam, że z drugiej strony środowisko związane ze sceną klubową i elektroniczną, które jakoś współtworzyliśmy, nie słuchało gitar. Wręcz uważało, że to pieśń przeszłości, że to zabawa wujaszków pijących piwsko. Stąd też pomysł, by założyć inny zespół, nie chcemy mieszać naszych garażowych fascynacji z tym, co robimy z Tworzywem.

Koncert Fisz EMade Tworzywo, Cieszanów Rock Festiwal 2017Koncert Fisz EMade Tworzywo, Cieszanów Rock Festiwal 2017 Fot. Grzegorz Bukała / Agencja Wyborcza.pl

Kiedy mówicie o nowej płycie, wspominacie czasem o swoich dzieciakach. Wiem, że tata nie nauczył was grać na gitarze, bo nie miał cierpliwości, a Piotrek podobnie poległ podczas prób nauki swoich dzieci na bębnach. Nie jest więc tak, że u was w rodzinie "starszyzna" narzuca jedyne słuszne brzmienia. Właśnie, co wasze dzieci mówią o muzyce Kim Nowak?

Fisz: U mnie jest szansa, że tylko najstarsza córka posłucha tej płyty. Dopytywała nawet o nią, bo słucha muzyki gitarowej. Syn z kolei uważa gitary za coś totalnie odrzucającego, więc żeby sobie posłuchać takich "hałasów", najczęściej czekam, aż będę godzinę czy dwie sam w domu. Wtedy mogę sobie na spokojnie poprzypominać Slayera czy zespół Quicksand. 

Nie ukrywam, czuję się trochę osamotniony ze swoją miłością do gitar. Aczkolwiek nie lubię też tego stereotypu, który ciąży na muzyce gitarowej, że to jest takie męskie brzmienie wściekłych facetów w czarnych glanach. Bo to nieprawda. Niedawno była np. rocznica chyba trzydziestolecia płyty The Breeders, zespołu basistki Pixies, Kim Deal. Świetny album.

Emade: Moje dzieci tej płyty na pewno nie posłuchają. Jestem o tym przekonany. Prędzej sięgną po płyty Tworzywa. Tak jak w przypadku Bartka i jego dzieciaków, nie do końca lubią brzmienie gitar, wolą te elektroniczne. Natomiast sama muzyka nie jest im obca, bo kiedy ich wożę do szkoły, słucham np. Misfits czy Fugazi, więc jak najbardziej trochę podprogowo docierają do nich takie brzmienia. Może kiedyś, jak będą starsi, dogrzebią do tej płyty i sobie jej posłuchają już tak świadomie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja jako ojciec sadzam ich na kanapie i puszczam im swoją płytę. To byłaby patologia. 

Fisz: Cały czas taką podstawową muzyką jest dla nich hip-hop. To jest pewien fenomen, bo pamiętam, że kiedy zaczynaliśmy z "Polepionymi dźwiękami", to starsze pokolenie muzyków było przerażone rewolucją hip-hopową i nie do końca było do niej przekonane. Reagowali raczej tak: "To zaraz zniknie, to kolejna chwilowa moda". No i ta chwilowa moda trwa już 30 lat, więc to jest olbrzymi fenomen. 

Pamiętam to straszne oburzenie, kiedy Kanye West, teraz Ye, powiedział, że hip-hopowcy są nowymi gwiazdami rocka. Co wynikało raczej z obserwacji, że raperzy przyjęli od rockowców pałeczkę...

Fisz: To prawda. Kiedyś rock niósł ze sobą taki bunt czysto estetyczny. To faktycznie była muzyka, której w większości przypadków nie można było słuchać z wujkiem, babcią i w rodzinie. Bo ich wkurzała. A później taki był hip-hop. My to poczuliśmy na własnej skórze. To była muzyka, która pozwoliła nam totalnie odciąć pępowinę od tego, czego nasłuchaliśmy się w domu.

A wasz tata bardziej lubi Kim Nowak czy właśnie Tworzywo? 

Fisz Emade Tworzywo / New Pop Festiwa 2022Fisz Emade Tworzywo / New Pop Festiwa 2022 Fot. Agnieszka Sadow, ska / Agencja Wyborcza.pl

Było o dźwiękach, to teraz zapytam, co u was jest pierwsze przy Kim Nowak: najpierw powstają teksty czy muzyka? 

Emade: Akurat w przypadku tej płyty - myślę, że poprzednich chyba też - pierwsza powstała muzyka. Najpierw spotkaliśmy się w sali prób na kilka dni i tam się zamknęliśmy. Komponowaliśmy utwory, a Bartek oczywiście też w tym uczestniczył, mimo że był bez instrumentu i nie miał jeszcze tekstów. Ale także poddawał swoje pomysły i mógł nas ukierunkować w jakąś stronę. Potem zarejestrowane na tej próbie demo trafiło do Bartka, a on dorobił do tego teksty. Podejrzewam, że na etapie komponowania jeszcze nie miał pomysłu, na to co miałby tam powiedzieć i czy w ogóle jakiś tekst do tej muzyki powstanie. Ale się udało. 

 

Fisz: Tak, dla mnie muzyka jest jednak pretekstem do tego, żeby usiąść nad materiałem na kilka dni i popisać. Właściwie nie piszę do szuflady - ewentualnie czasami coś sobie zapisuję w formie krótkich notatek. Ale w przypadku Tworzywa zawsze to, co Piotrek robi, wyzwala we mnie jakieś wspomnienia, obrazy czy emocje. Z Kim Nowak jest to zupełnie inne pisanie, bo to jest forma, w której nie mogę się rozgadać. Muszę się pilnować, właściwie kroić te teksty, więc właściwie to jest dla mnie bardzo trudne. Mam jednak swobodę tudzież tendencję - co dobrze słychać np. na "Balladach i Protestach" - do tworzenia wręcz krótkich opowiadań. Dla mnie to jest jakieś wyzwanie, by zamknąć w kilku wersjach to, co chciałem powiedzieć, czy żeby się tak pobawić z samym słowem i skojarzeniami. 

Nazwaliście płytę "My", bo to kolektywna twórczość. Mam przy okazji też takie wrażenie, że singiel "My" to jednak piosenka miłosna.

Fisz: Tak, ale dla mnie to też jest taki utwór o odpoczynku. O tym, żeby gdzieś sobie wyjechać i zapomnieć, by przewietrzyć umysł. Nie ukrywam, że po "Balladach i Protestach" cała sytuacja polityczno-społeczna nie napawała nas optymizmem. Później wybuchła wojna, którą też słychać na tej płycie, bo trudno od takich tematów uciec, skoro nasze dzieci codziennie rozmawiają z dzieciakami z Ukrainy i pytają się o wiele spraw, o których wcześniej uczyły się tylko na lekcjach historii. Ale "My" to jest utwór otwarcia się na spokój. Stąd ten wiatr, bieg, fale. 

Przeczytałam, że to jest najmniej depresyjny kawałek, który napisałeś od 10 lat. 

Fisz: Też tak mi się wydawało. To utwór w skali durowej, a my rzadko mamy takie "durowe" utwory, bo większość jest w smutnym "molu" (skali molowej). Ten tekst powstał jako jeden z pierwszych na płytę. Trochę tak jak śpiewam też w "Lajonelu", jest o tym, że czekasz aż stanie się coś, co pozwoli przewietrzyć głowę. A tych toksycznych spraw było naprawdę bardzo wiele. U mnie tymczasem pojawiła się kwestia dysonansów, bo wokół nas dzieją się bardzo dobre rzeczy. Trasa "Ballady i Protesty" był świetna. W dwa lata prawie 200 koncertów zagraliśmy, były bardzo dobrze przyjęte. 

Materiały promocyjneMateriały promocyjne Kim Nowak, 'My' (premiera 27.10.2023), wyd. MYSTIC PRODUCTION TYTUŁ PŁYTY: 'MY' PREMIERA: 27.10.2023 MYSTIC PRODUCTION

W jednej z waszych rozmów padło zdanie, które mnie zaintrygowało: "Nagrywanie tego albumu postawiło mnie na nogi". Jak to się stało? 

Fisz: O tym jest już ten utwór "My". Nie jestem aktorem, nie umiem grać / udawać na scenie, a zawsze jest takie niebezpieczeństwo, kiedy jesteśmy po dwóch latach trasy z Tworzywem, że wkradnie się rutyna. Zadaję sobie w takich momentach pytanie, czy czas nagrywać nową płytę, czy może chcemy od siebie odpocząć. Oczywiście bardzo lubimy utwory, które gramy na scenie i na pewno z wieloma z nich się nie rozstaniemy, ale wiedzieliśmy, że to nie jest jeszcze czas na nową płytę Tworzywa. W momencie, kiedy między tym koncertowaniem zaczęliśmy się spotykać na próbach, robiąc przy okazji jakieś rzeczy Tworzywa czy sprawdzania innych utworów, które będziemy grać ze Staszkiem, to było jakby nowe otwarcie. Dzięki tej rockowej energii jesteśmy w stanie odreagować wszystko to, co się działo na trasie. Takiej energii nam zawsze brakuje. Poza tym ten nasz garażowy rock ma w sobie też taki orzeźwiający dystans. Tworzywo to taka zamknięta opowieść na scenie - gramy też bardzo cicho miejscami. Więc dla muzyka zrobienie czegoś zupełnie w poprzek ostatnich swoich dokonań, jest odświeżające. 

To tak po prostu: macie jakieś ulubione piosenki z tej płyty? 

Emade: Ja lubię piosenki szybkie, czyli "Ludzie w biegu" i "Dzikie gęsi". Ale nie dlatego, że uważam, że są lepszymi kompozycjami niż inne utwory na tej płycie. Były - przynajmniej dla mnie jako perkusisty - pewnym wyzwaniem: trzeba było nie tylko zagrać szybko, ale w sposób rasowy, z poszanowaniem podziału perkusyjnego, który jest bardzo klasycznym, wręcz korzennym punkrockowym rytmem. W zasadzie na poprzednich płytach nie mieliśmy utworów w tak szybkich tempach, więc można powiedzieć, że to jest jakaś nowość w tym zespole. Więc dla mnie to pod tym względem są wyjątkowe dwa numery. 

Fisz: Też je bardzo lubię, są optymistyczne. "Dzikie gęsi" są o podróżach, a "Ludzie w biegu" wbrew pozorom opowiadają o dziwnej miłości, o powrocie z covidowej izolacji i pracy nad płytą na odległość. To opowieść o tym, że o dziwo do miasta i jego pędu dobrze nam się wracało. Bo choć na niego narzekamy i dobrze jest móc złapać oddech, to bez tego miasta nie potrafilibyśmy żyć. Dlatego ta nasza muzyka, podobnie jak w utworze "Za mało czasu" z Tworzywa, jest tu bardzo osadzona w realiach bloków, metra, dojazdów i szybkiego tempa życia, za którym paradoksalnie troszkę tęskniliśmy. 

Bardzo lubię utwór  "Apetyt", który dotyka sytuacji wojennej, ale mimo wszystko daje nadzieję. W ogóle trudno jest mi wyrywać te utwory, bo dla mnie tworzą spójną całość: jest głupkowaty "Lajonel", a potem poważny "Piasek". W tej czysto garażowej formie bardzo przypomina naszą pierwszą płytę właśnie "Garażowy pies", który jest też o moim dziadku. Później jest trudny, ale dla mnie cały czas przejmujący utwór "Sól". Lubię też bardzo "Pra świat", bo z dystansem opowiada o tym, jak bardzo nie lubię, kiedy ktoś mi nieproszony rewolucję robi i wchodzi z zabłoconymi buciorami na dywan. Przez to, że gra w nim Mariusz Obijalski, to jest to taki utwór, który mógłby spokojnie być grany na koncertach Tworzywa.

Fisz / Kim Nowak - MAteriały promocyjneFisz / Kim Nowak - MAteriały promocyjne fot. Bart Pogoda / Mystic Prod.

Wracając do tego grania w duecie w Tworzywie i kolektywie, jakim jest Kim Nowak, zastanawiałam się, jak te doświadczenia się dla was różnią?

Fisz: Niezwykle sobie cenię naszą braterską pracę nad każdą płytą Tworzywa, bo jest przyjemna, łatwa i nie popełniamy tak naprawdę żadnych kompromisów, a przynajmniej nie pamiętam ich zbyt wiele. Nie ukrywam jednak, że to bardzo przyjemne doświadczenie, kiedy mogę schować się troszkę pomiędzy innymi silnymi osobowościami i doświadczonymi muzykami. Postacią bardzo ważną dla Kim Nowak, jest gitarzysta Michał Sobolewski, który skąpany w takiej "hałaśliwej" muzyce. Myślę, że grając z nami w Tworzywie, troszkę cierpi, że musi na tych klawiszach plumkać, mimo że jest właśnie bardzo wszechstronnym gitarzystą. Bez niego Kim Nowak właściwie by nie było, zawsze był troszkę nieformalnym liderem tego naszego zespołu. Staszek Wróbel też grywał przeróżną muzykę i dołączył do nas po latach grania z Kasią Nosowską czy z zespołem Wilki i Barbarą Wrońską. Dzięki temu, że to są ludzie, których dobrze znamy od dawna, to się udaje. Jest to na pewno odświeżające. 

Emade: Myślę, że w przypadku Kim Nowak mam trochę mniej roboty niż przy Tworzywie, więc jest to dla mnie pewnego rodzaju oddech. Nie ingerowałem tutaj za dużo od strony producenckiej i kompozycyjnej, jak w przypadku Tworzywa, w którym  jestem głównym kompozytorem i producentem. Więc pod tym względem "odpoczywałem". Natomiast z drugiej strony było to też dla mnie wyzwanie jako muzyka. W Kim Nowak jestem głównie perkusistą, na tym się skupiam. Nagrywanie całej płyty na perkusji na tak zwaną setkę było dla mnie pewną próbą sił. Bo oznaczało, że nie zatrzymujemy się w połowie numeru, żeby coś dograć, tylko lecieliśmy z całą kompozycją od początku do końca, 

Właśnie, w listopadzie ruszyła trasa. Jak się czujecie po próbach?

Emade: Przygotowani, możemy grać nawet w tym momencie. 

Fisz: Odświeżyliśmy też kilka starszych numerów. Co ciekawe, okazało się, że takie kawałki jak "Pistolet" z pierwszej płyty świetnie współgrają z tymi nowymi. Tutaj też było widać różnicę między formacjami, bo to jest zupełnie inne przygotowywanie. Kiedy szykujemy się do grania Tworzywa, Piotrek przychodzi z już zaplanowanymi sekwencjami, jest sampler, klawisze, szukamy barw i tak dalej. Wtedy też poświęcam bardzo dużo czasu, żeby nauczyć się tych wszystkich tekstów. Chłopaki dostają coś, co oczywiście jest punktem wyjściowym, ale to my z Piotrkiem rządzimy. Tu, w Kim Nowak, jesteśmy łobuzami na tych gitarach, bębnach i jesteśmy czteroosobowym zespołem z krwi i kości. Stworzyliśmy coś bardzo organicznego. Ta spontaniczność nas niesie i mam nadzieję, że poniesie na koncertach ludzi, którzy kupią bilet. 

Więcej o: