Kim jest Troye Sivan? Jeśli nie wiesz, to pewnie jesteś stary (albo zwyczajnie niezorientowany)

"Timothee Chalamet sparodiował go w 'Saturday Night Live' i internet wybuchł" - podsumowała mi uczynnie koleżanka, kiedy ją zapytałam o wielki "boom" na Troye'a Sivana. Latami prześlizgiwał się do mainstreamu, ale ten skecz w SNL sprawił, że teraz wszyscy chcą wiedzieć, kto to jest.

- W sekundę mój TikTok zalały filmiki z nim, o nim i dla niego. Troye reaguje na skecz Chalameta, jego fani reagują na ten sam skecz, fani reagują na jego reakcję na skecz itd. - fachowo relacjonuje zaprzyjaźniona wydawczyni specjalizująca się w mediach społecznościowych. Faktycznie, skecz z SNL to doskonały wstęp do tego, żeby zapoznać się z fenomenem kariery tego sympatycznego i jeszcze młodego piosenkarza z wielomilionowym fanklubem. 

Zobacz wideo Kiedy Polska najechała na ZSRR? SNL a sprawa polska

Przez ten skecz wszyscy chcą wiedzieć, kim jest Troye Sivan

Kiedy parodiuje cię w kultowym i jak na historię telewizji długowiecznym ("Saturday Night Live" nadawany jest w USA od 1975 roku, a więc 48 lat) programie nominowany do Oscara i uwielbiany aktor (dokładnie tak jest, 27-letni Timothee Chalamet to absolutne bożyszcze), wiedz, że coś się dzieje. Troye Sivan po emisji skeczu wrzucił na TikToka nagranie, w którym mówi: "O borze liściasty, co się teraz dzieje?! To jak się teraz czuję, mogę porównać tylko do cholernie dziwnego snu. Wyobraźcie sobie, to jakby Timothee Chalamet był w moim śnie, ale jako mem, i w dodatku nosił moje ubrania i kopiował mój taniec". Na Instagramie Sivan napisał w ramach komentarza: Dlaczego moje życie jest teraz takie dziwne, o w mordę, padłem". 

Trzeba przyznać, że skecz z SNL faktycznie całkiem nieźle obrazuje fenomen Sivana. Wygląda to tak: pacjentka kliniki snu opowiada swojemu lekarzowi, jakie sny ją prześladują, kiedy dopada ją paraliż senny. Jak się okazuje, widzi tajemniczą męską postać, która przed nią tańczy charakterystyczny taniec. W trakcie badań lekarz wykorzystuje komputer, by zwizualizować sylwetkę. Wtedy też na scenie pojawia się Timothee Chalamet w dokładnie takich samych ubraniach jak Troye Sovan w teledysku: luźne, granatowe spodnie jakby od piżamy, biała koszulka bez rękawów i z wycięciem, a także czerwone bokserki.

 

Lekarz prosi pacjentkę, by opisała, co widzi: "To koleś, ale jakby gej". Wtedy też Chalamet tłumaczy: "Nie jestem zwykłym gejem dziewczyno. To ja, Troye Sivan" i tańczy układ z klipu. Ten zakłada, że w pewnym momencie odchyla gumkę od spodni i pokazuje, że nosi ciasne czerwone majtki. 

Kiedy zestresowana pacjentka pyta, czy jest demonem sennym, wyjaśnia jej: "Niezupełnie. Jestem australijskim młodym homoseksualistą o chłopięcym wyglądzie, który stał się gwiazdą indie-popu i modelem, który został aktorem HBO Troyem Sivanem, granym przez amerykańskiego aktora, który nie potrafi udawać australijskiego akcentu. Pa, divo" i znika. 

Poinformowany o tym lekarz stwierdza: Tego się bałem. I dopytuje, jak wyglądał. "Koszulka tak mała, jak się tylko da, spodnie tak wielkie, jak to możliwe?" - opisuje. "Spotykam się z takimi przypadkami coraz częściej, od kiedy ten chłopiec wkrada się do mainstreamu. Jesteś czwartą pacjentką w tym tygodniu, która widzi tańczącego Troya Sivana jako swojego demona sennego" - objaśnia. Nie jest w stanie wytłumaczyć dlaczego, bo "mało jeszcze wiemy o nauce snu i wiele ciągle nie wiemy o Troye'u Sivanie". Pacjentka pyta, "czy on nie jest jakby sławny" i w odpowiedzi słyszy: Nie, on jest słynny "w środowisku", to zupełnie coś innego. Po tak postawionej diagnozie lekarz proponuje, że przepisze coś "tak heteroseksualnego, że wysuszy Troye'a z organizmu". Początkowo przerażona pacjentka dochodzi do wniosku, że polubiła swojego "demona" i nie chce się z niego leczyć. Wtedy pojawia się jeszcze więcej Sivanów: w tej roli wystąpili przebrani w ten sam kostium co Chalamet członkowie grupy Boygenuius (Phoebe Bridgers, Julien Baker, Lucy Dacus). Całość kończy się ponownym odtańczeniem układu z "Got Me Started".  

 

Pod skeczem w komentarzach widać jak najbardziej trafne spostrzeżenia: "Jako ktoś, kto jest fanem Troye'a Sivana od ponad dekady, z rosnącym rozbawieniem obserwuję to, że nagle zrobił się na tyle mainstreamowy, że aż go parodiują w SNL-u", "To niesamowite, że w przeciągu jednego tygodnia Troye dostał dwie nominacje do Grammy i został sparodiowany przez Timothee Chalameta", "Troye naprawdę powoli przebijał się do mainstreamu. Jego muzyka jest niesamowita i on zasługuje na całą sławę i fortunę, które go spotykają. Kocham go i kocham SNL za to, że zauważyli gorączkę na Troye'a Sivana", "TA linijka o byciu sławnym wśród gejów mnie rozwaliła, bo jest tak prawdziwa". A sam skecz jest tym sympatyczniejszy, że Troye w jednym z wywiadów przyznał, iż jest fanem Timothee Chalameta.  

 

Kim jest Troye Sivan i dlaczego go wszyscy kochają?

W ramach formalnego uzupełnienia danych faktograficznych: Troye Sivan Mellet urodził się 5 czerwca 1995 w Johannesburgu. Jego rodzina należała tam do białej mniejszości żydowskiej, a matka jest czynną wyznawczynią judaizmu. Troye jest środkowym dzieckiem i ma jeszcze trójkę rodzeństwa: siostrę Sage oraz dwóch braci, Steele'a i Tyde'a. Rodzina przeprowadziła się z RPA do Perth w 1997 roku z powodu narastającej po upadku apartheidu przestępczości. Troye wychował się więc już na antypodach i to właśnie tam rozpoczął w bardzo młodym wieku karierę medialną. Ale był do tego przygotowany, bo lekcje śpiewu pobierał już jako dziewięciolatek. 

Dziś ma na koncie już 10 mln sprzedanych płyt i na etapie promocji najnowszego, trzeciego albumu "Something to Give Each Other", w amerykańskich programach typu late night show jest już stałym bywalcem. Premiera nowego krążka pozwoliła na refleksję o tym, jaką życiową ścieżkę wybrał. 

- Czy kiedy dorastałeś, mówiłeś sobie: Tak, oto kim chcę być: gigantyczną gwiazdą popu? - zapytał go w październiku 2023 roku w swoim programie Jimmy Fallon. Troye nie miał problemu z odpowiedzią: Dosłownie to jedyna rzecz, której pragnąłem całe swoje życie, od kiedy tylko pamiętam. Moje najwcześniejsze wspomnienia dotyczą tego, jak występowałem przed rodzicami. Najpierw chowałem się za zasłonami, a oni musieli mnie przedstawić. Wtedy im śpiewałem - opowiedział Fallonowi. A co jako kilkulatek miał w repertuarze? Sivan wyliczył: "Backstreet's Back", "Barbie Girl" zespołu Aqua, "Like a Prayer" Madonny, czyli piosenki wyjątkowo lubiane przez społeczność LGBT+. Dodał też, że jego rodzice pewnie już wtedy wiedzieli, że ich syn nie jest zwykłym chłopcem. 

 

No bo tak: w telewizji debiutował jako śpiewający rozkosznie 11-latek, sam się teraz śmieje, że wyglądał wtedy na sześciolatka, a występ uznawał za udany, jeśli udało mu się wzruszyć mamy na widowni na tyle, że płakały. Niedługo potem zagrał u boku Hugh Jackmana młodego Wolverine'a i zaczął prowadzić nielicho popularny kanał na YouTubie, na którym opowiadał o sobie, swoim życiu i pasji do muzyki. W międzyczasie został jeszcze modelem, zaczął wydawać muzykę, podpisał umowę z wytwórnią muzyczną, a potem m.in. zagrał w nominowanym do Złotych Globów głośnym filmie "Wymazać siebie" z 2018 roku (w Polsce produkcja o nastoletnim geju, który został przez rodziców wysłany na terapię konwersyjną, nie trafiła do szerokiej dystrybucji filmowej) czy niezwykle kontrowersyjnym i szeroko dyskutowanym serialu HBO "Idol", gdzie pojawił się u boku Lily Rose Depp i The Weeknd'a.

Troye Sivan ma teraz 15,2 mln obserwujących na Instagramie, 85,6 mln polubień i 3,3 mln obserwujących na TikToku, kolejne 3,8 mln osób śledzi go na Facebooku, a 8,6 mln zaobserwowało jego konto na X. Dalej: na YouTubie jego profil śledzi 8,09 mln subskrybentów, a tegoroczny singiel "Rush" ma na samym Spotify 163 717 973 odtworzeń. Dla kontrastu powiedzmy sobie, że wypuszczona w 2018 roku piosenka na tej samej platformie została odtworzona 606 640 748 razy (dane na 16.11.23 r.). Jeszcze w 2015 roku w programie "60 Minutes Australia" reporterka Allison Langdon wyliczała, ile milionów osób śledzi różne profile Troya i zauważyła: A jednak większość ludzi nigdy o tobie nie słyszała. Troye dyplomatycznie wtedy odparł: Tak, to dziwne biorąc pod uwagę, że niemal każda osoba z łączem internetowym może wybrać swoje przeznaczenie.

 

Zdaniem ekspertów Troye Sivan już w 2015 roku na samym kanale na YouTubie zarabiał pół miliona dolarów rocznie, on skromnie komentował, że jest w stanie utrzymać się z tej działalności. Niemniej to wtedy "Times" dał mu tytuł drugiej najbardziej wpływowej młodej osoby świata (zaraz za Malalą Yousafzai, pakistańską działaczką na rzecz praw kobiet, skupiającą się zwłaszcza na kwestii ich prawa do nauki, a przede wszystkim laureatką Pokojowej Nagrody Nobla). Jeszcze przed dwudziestką był zatem na dobrej drodze to tego, żeby zostać multimilionerem. Oczywiście bez udziału mainstreamowych, tradycyjnych mediów. Troye od dawna radzi sobie sam: kiedy pod koniec października 2015 roku wypuścił mini album "Wild" (zapowiadający pierwszą płytę "Blue Neighbourhood"), bez żadnej promocji w radiu wydawnictwo wskoczyło na pierwsze miejsce w 61 krajach, w tym oczywiście w Australii.  

W wieku 15 lat dokonał coming outu. Najpierw przed rodziną, a dopiero trzy lata później w internecie. Przyznawał, że na początku się obawiał tego, jak zareagują jego subskrybentki, bo jednak dużą grupą jego publiczności były właśnie dziewczyny. Nie zmieniło się absolutnie nic.

Rewolucyjny w pewien sposób był jego teledysk do singla "Wild", bo Troye pokazał w nim bowiem historię miłości dwóch nastoletnich chłopców. A to coś, co bałaby się pokazać większość mainstreamowych muzyków. "Czułem się trochę zapędzony w kąt. To historia miłosna, co miałem zrobić, pokazać w klipie dziewczynę? Najbardziej logiczne wydawało mi się to, żeby być szczerym. (...) Nie chcę nikogo szokować, chcę tylko pokazać ten słodki i niewinny związek dwóch gejów. Myślę, że pokazywanie tego jest bardzo pomocne. Myślę, że kiedy miałem 14 lat, coś takiego sprawiłoby, że mój dzień stałby się lepszy i dobrze bym się ze sobą czuł" - tłumaczył wtedy w wywiadzie z Allison Langdon. 

 

Jaki jest Troye Sivan, niech każdy widzi

Nie da się nazwać go inaczej niż "słodziak". Kiedy Troye rozmawia z dziennikarzami, wydaje się ujmująco szczery i po prostu sympatyczny. Nawet podpuszczony i postawiony w ogniu tendencyjnych pytań, tak jak to się dzieje np. w serii wywiadów "Variety" z wykrywaczem kłamstw, nie jest ani trochę złośliwy i z gracją udziela nader dyplomatycznych odpowiedzi, choć otwarcie przyznaje, że lubi sobie czasem pożartować i potrollować ludzi w sieci. Ale nawet za to trudno byłoby się na niego gniewać. Troye wychodząc z gruntu mediów społecznościowych i prowadzenia codziennych niemal vlogów doskonale też umie dbać o dobry kontakt ze swoimi obserwatorami. W nagraniach często podkreśla, że część z nich wydaje mu się prawdziwymi przyjaciółmi od serca. Oni doceniają u niego właśnie tę szczerość i otwartość, że jest blisko nich i nie stawia się na celebryckim piedestale. 

Co nie znaczy, że ten cukiereczek nie ma trochę za uszami i nie potrafi być trochę niegrzeczny. Ostatnio np. podpadł TikTokowi, bo w jego teledysku do "Rush" pojawiły się odsłonięte (kilka razy do połowy, a kilka całościowo) gołe pośladki. Nagranie z golizną kosztowało piosenkarza blokadę na platformie za "naruszenie regulaminu społeczności". Poważnie, męskich (damskich zresztą też) mięśni z grupy gluteus maximus tam nie brakuje. Nawet Lenny Kravitz ze swoim klipem do "TK421" wydaje się chwilami zachowawczy pod względem ekspozycji i ekscytacji męską muskulaturą. 

Podkreślmy też, że Troye w pięknym duchu kultywuje tradycję wypasionych układów tanecznych jak z najlepszych czasów Britney Spears. Ba, w teledysku do kawałka "1999" nawet upodobnił się do jej byłego partnera, Justina Timberlake'a z czasów N'Sync i sławetnej fryzury w stylu "blond makaron z vifona". Nie wiem, jak Sivan to robi, że z jednej strony dzieje się u niego w choreografii nader lubieżnie, a z drugiej nie jest niesmacznie, bo czuć w tym jednak młodzieńczą jeszcze bardzo witalność, radość i zmysłową lekkość. Chalamet próbował w skeczu go w tańcu naśladować, ale ewidentnie brakuje mu takich kocich ruchów, przez co parodia wyszła w sumie jeszcze śmieszniejsza. 

Troye Sivan ma jeszcze tę zaletę, że w jakimś sensie jest ponadkulturowym obywatelem świata. Nie tylko dlatego, że z RPA przeniósł się do Australii i od dzieciństwa gra w amerykańskich filmach czy serialach. Jeśli przeanalizować jego sceniczny wizerunek i repertuar taneczno-muzyczny, można zauważyć, że trudno wśród zachodnich artystów znaleźć kogoś, kto tak bardzo wpisywałby się w estetykę k-popowych boysbandów (oczywiście to niepoparta żadnymi statystycznymi obliczeniami moja osobista opinia i być może efekt myślenia życzeniowego). Troye zresztą nie kryje, że jest ich fanem. Żeby było ciekawiej, jednym z najczęściej oglądanych na jego profilu filmików jest ten, w którym publicznie przyznaje się, że jego "celebrity crushem" jest Hwang Hyunjin z zespołu Stray Kids. Reakcje fanów i fanek były tak intensywne, że biedak umieścił kolejne nagranie z informacją, że po raz ostatni przyznał się do tego typu sympatii, bo prawie został zamordowany. Poprosił też ludzi, żeby się uspokoili. Ale biorąc pod uwagę to, co się dzieje ostatnio, trudno będzie mu to osiągnąć.

Więcej o: