Przez wiele lat pracował w policji, teraz pisze kryminały. I dlatego są takie dobre

Lubisz wierzyć, że poza dobrą historią autor kryminałów sprzedaje ci bilet do prawdziwego świata śledczych, prawników i intryg? Jeśli tak, dobrze trafiłeś. W "Szumowinach" Jorn Lier Horst po raz kolejny odsłania kulisy zawodu policjanta.

"Szumowiny" i inne książki Horsta są dostępne w Publio.pl. Sprawdź >>

Stavern – piękne, nadmorskie miasteczko, 23 czerwca, noc świętojańska. Wieczorem fiordy zapełnią się od łodzi, na brzegu i przybrzeżnych wysepkach zbierają się ludzie. Wokół ogniska tańce, zabawy – jak co roku, kiedy przychodzi lato. Tymczasem morze wyrzuca na brzeg odciętą ludzką stopę w sportowym bucie. Lewą. A kolejnego dnia kolejną. Też lewą. I jeszcze jedną. Cztery lewe stopy wrzucone przez morze – i nie można mieć już żadnych wątpliwości, że to nie wypadek, ale morderstwo, i to w dodatku poczwórne.

Cztery lewe stopy

Mała furgonetka wjechała na trawiastą równinę z tyłu plaży i zatrzymała się obok radiowozu. Espen Mortensen wysiadł z samochodu, po czym wsunął głowę do szoferki i wyjął z niej torbę z aparatem fotograficznym. Wisting przywitał młodego technika skinieniem głowy. Ten odwzajemnił pozdrowienie i otworzył boczne drzwi ambulansu kryminalistycznego. Wyjął ze środka łopatę i białą plastikową miskę i zszedł na dół do kolegi.
– Jeszcze jedna? – spytał, odkładając łopatę.
– Jeszcze jedna – potwierdził komisarz i ukucnął obok makabrycznego znaleziska, podczas gdy Mortensen przygotowywał sprzęt fotograficzny.
Stopa wyglądała tak, jakby została oderwana lub odcięta od reszty ciała tuż nad stawem skokowym, ale wciąż siedziała mocno w bucie. Płaty grubej skóry rozchylały się na boki. Między resztkami szarobiałej tkanki tłuszczowej prześwitywały blade fragmenty kości. Część czegoś, co przypominało więzadło, leżało na napiętku.
Wisting widział to wszystko już wcześniej. To była druga odcięta stopa, którą morze wyrzuciło na ląd w jego okręgu policyjnym w ciągu ostatnich kilku dni. Podniósł się i zerknął na technika.
– Nie pasują do siebie – oznajmił stanowczym głosem.
Mortensen spojrzał sceptycznie na but kołyszący się na brzegu.
– Co masz na myśli? Moim zdaniem wygląda dokładnie tak samo jak poprzedni.
– I w tym cały problem – skinął głową komisarz. – To jest lewy but. Tak jak poprzedni. – Pochylił się i jeszcze raz przyjrzał się jego zawartości. – Poza tym w środku jest biała skarpetka tenisowa, a w poprzednim była czarna podkolanówka.
Mortensen zaklął i pochylił się nad butem.
– Masz rację – stwierdził. – Zresztą ten jest na oko ze dwa numery większy. A to oznacza...
Urwał w pół zdania. Obaj dobrze wiedzieli, co to oznacza.

Tak zaczynają się „Szumowiny” – nowy kryminał Jorna Liera Horsta ze słynnym komisarzem Wistingiem. Nowy, choć chronologicznie najstarszy z wydawanych do tej pory w Polsce jego tytułów (przyp.red. w Polsce ukazały się już: "Jaskiniowiec", "Psy gończe", "Poza sezonem" i „Ślepy trop”).

Martwy punkt

To chyba pierwsza taka sprawa komisarza Wistinga, która jest tak chaotyczna i nieprawdopodobna. Od czego zacząć? Na jaki tor skierować śledztwo? Za wszystkim musi stać człowiek o chorym umyśle, którego czynów nie można zrozumieć ani tym bardziej przewidzieć. Tym razem komisarz tkwi w miejscu – nie jest w stanie znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia sprawy, którą prowadzi. I to go przeraża. Zresztą sam o tym mówi – „ta sprawa przypomina morskie fale. Nie sposób jej uchwycić. Jest jak coś, co leży wśród przybrzeżnych kamieni, na moment zostaje wyrzucone na brzeg, by po chwili znów zniknąć wodzie”.

Pojawiają się też ograniczenia, na które zupełnie nie jest przygotowany – zawroty głowy, zmęczenie, osłabienie... Ostatnie, co chciałby teraz przeżywać, to męskie klimakterium. Sprawa, nad którą pracuje, wymaga od niego maksimum profesjonalizmu, a kiedy jest się przyzwyczajonym do życia na pełnych obrotach, chwilowa niedyspozycja potrafi pokrzyżować szyki.

Mocne strony

Co wyróżnia te kryminały i sprawia, że na kolejne „Horsty” czeka się z utęsknieniem? Przede wszystkim śledztwa opisane tak skrupulatnie i przekonująco, jakby rozgrywały się na naszych oczach. Dylematom komisarza Wistinga towarzyszy córka Line – dziennikarka, która pracuje akurat nad reportażem o pływie więzienia na osoby w nim osadzone. Horst opisuje intrygę powoli, ale precyzyjnie, panując nad każdym szczegółem historii – poszlaki Line, sprawa morderstwa sprzed lat, tajemnicze zaginięcia w pobliskim domu opieki.

Wątki, na pierwszy rzut oka pozornie zupełnie ze sobą niepowiązane, w pewnym momencie zaczynają się ze sobą łączyć, aż wreszcie tworzą misterną sieć motywów, w której wszystko doskonale wskakuje na swoje miejsce. Kryminalny standard? Niekoniecznie. Każdy z pewnością zna to uczucie, gdy lekturze książek tego typu towarzyszy dystans, rozczarowanie fabułą czy wręcz niedowierzanie. Uspokajam, tutaj nie ma mowy o podobnych wrażeniach.

Cała prawda

To prowadzi nas do kolejnej mocnej strony prozy Norwega – realizmu i wiarygodności. Jeszcze zanim Horst zaczął pisać powieści, przez wiele lat pracował w policji – był szefem wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold. Na sposób prowadzenia historii i jego styl ma to niebagatelny wpływ.

W książkach wyraźnie widać doskonałą znajomość procedur towarzyszących pracy śledczych, precyzję w opisie detali i bardzo realistyczne przedstawienie kulis codziennej pracy hermetycznego, policyjnego świata. Dajemy się więc porwać fabule, czujemy napływ adrenaliny, zagryzamy wargi, a jednocześnie, gdzieś zupełnie na drugim torze, chłoniemy informacje na temat kryminalistycznych i prawniczych zawiłości. Są tacy, którzy z utęsknieniem wypatrują podobnych połączeń literatury i faktu. Jeśli pójdą tropem Horsta, będą zachwyceni.

Książki Jorna Liera Horsta w formie ebooków są dostępne w Publio.pl. Sprawdź >>

Książki Horsta, które ukazały się w PolsceKsiążki Horsta, które ukazały się w Polsce mat. prasowe