Ebooki z serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej" są dostępne w Publio.pl >>
Policjantka z Trójmiasta przyjeżdża do Łodzi, by rozwikłać sprawę tajemniczych wybuchów i podpaleń. Po tym, jak jej poprzednie śledztwo zakończyło się klęską, a ona sama spodziewała się spektakularnego zakończenia swojej kariery, dostaje specjalną misję.
„Pomyślała, że ledwie wyjęła jedną nogę z błota, to wpadła po pas do bagna. Widać mają ją za specjalistkę od spalonych akcji. Potrzebują jej jako kozła ofiarnego i przy okazji woła roboczego. Teraz zrozumiała słowa pani generał: „My wiemy, jak cię najlepiej wykorzystać. Masz to, co niewielu posiada, ale i wielu zgubiło. Talent i narowistość. Uczciwość i nieustępliwość. Oto ja, 'żywa bomba' na ochotnika”.
W mieście Sasza Załuska zjawia się dzień przed Wigilią. Widoczna gołym okiem bieda, przestępczość, jak przystało na jedną z największych pod względem wielkości aglomeracji w kraju, menele ze złamanymi życiorysami, szukający zapomnienia w bramach i opuszczonych budynkach. Słowem, Łódź, która lata świetności ma już dawno za sobą, a dziś niczym zapomniana, upojona alkoholem gwiazda ledwo trzyma się na nogach.
Święta wojna
Śledczy obawiają się, że zbrodnie są bezpośrednio związane z działalnością islamskich ekstremistów. Spiralę zdarzeń uruchamia nieudany samobójczy zamach w okolicy lotniska. Co dziwniejsze, ładunek wybuchowy nosiła kobieta, której córka była jedną z ofiar listopadowego zamachu w Paryżu. Dochodzenie odbywa się w utajonym trybie, by nie wzbudzać paniki wśród ludzi i nie dawać pożywki dziennikarskim hienom.
„Na szczęście” nie ma dnia, by któraś z łódzkich kamienic nie stała w ogniu. Policja może więc zajmować się dwiema sprawami, jedną z nich nieoficjalnie. Szybko okazuje się, że sprawy podpaleń i wybuchów się ze sobą łączą. Na zgliszczach podpalonych kamienic śledczy znajdują nietypową rzecz - plastikowe samochodziki. Mają odgrywać główną rolę podczas eksplozji i zamiast zgodnie z przeznaczeniem nieść zabawę i radość, niosą śmierć.
Łódź miastem meneli?
- Nie spotkałem jeszcze ch**a z Łodzi. Cwaniaka, zakapiora - tak. Prezesa pijaka. Kilku je***ów też. Ale żadnego tchórza. Nie dygacza (...). Mają swój rozbójnicki honor - mówi jeden z bohaterów "Lampionów".
Bonda sięga w „Lampionach” do historii i tradycji łódzkich podpaleń z XIX w. Fabrykanci ratowali się tak przed bankructwem, a kamienicznicy pozbywali w ten sposób niechcianych lokatorów. Miasto w naturalny sposób odradzało się. Tak jest i teraz... zabójca, który podkłada ogień, głęboko wierzy w sens swoich działań. Robi to z miłości. Między innymi.
Jeśli ktoś Łodzi nie zna lub zna ją tylko z opowieści, po przeczytaniu „Lampionów” z pewnością poczuje się zachęcony do odwiedzin - zachęcony, albo co najmniej zaintrygowany. Znana z dokładnej dokumentacji Bonda odrobiła lekcję. Na scenie pojawiają się zarówno nawiązania do literatury i kultury (Jan Karski, Julian Tuwim, David Lynch, "Ziemia obiecana"), jak i historii miasta. Tragedia żydowskich mieszkańców, historia podziemnych kanałów, legenda podpaleń – wszystko to stanowi intrygujące tło dla opisywanych wydarzeń.
Co ciekawe, Bonda sprytnie połączyła współczesne wątki z historii miasta. Słyszeliście o ataku "lokalsów" z ulicy Włókienniczej na Bogusława Lindę, który ochrzcił Łódź „miastem meneli”? Nie przez przypadek jeden z „menelskich” bohaterów „Lampionów” ma na imię Boguś. Podobnych smaczków odkryjemy w książce więcej, nie będę zdradzać, by nie psuć zabawy.
Nie, jeśli szukacie lekkiego kryminału
Jeśli chcecie sięgnąć po wciągający kryminał, „Lampiony” są dobrym wyborem. Przed jedną rzeczą chcę Was jednak przestrzec. Nie wyłączycie swojej czujności ani na chwilę. Bonda nie byłaby sobą, gdyby nie stworzyła fabuły nasyconej wątkami, wprost kipiącej od szczegółów. Bohaterowie pojawiają się na kartach książki i równie szybko znikają, by ustąpić pola kolejnym. Są dobrze rozpisani, wiarygodni, wyraźni - wręcz jaskrawi.
Autorka żongluje wątkami z niesamowitą sprawnością, ale czytelnik musi włożyć wysiłek i podążać za nią z uwagą. Albo sięgnąć po długopis i rozrysować sobie zawiłości fabuły, co - podejrzewam - część osób z ulgą uczyni (nie, nie ma się czego wstydzić, wszyscy to kiedyś robiliśmy). Ktoś, kto liczy na łatwą rozrywkę, prawdopodobnie nie dotrwa do końca książki.
Wszystkich, którzy nie czytali poprzednich części serii, chcę też uspokoić - nie obawiajcie się, że nie zrozumiecie wszystkich wątków. Książka z powodzeniem funkcjonuje jako osobna historia, a najważniejsze fakty z życia Saszy Załuskiej autorka dyskretnie przypomina na początku „Lampionów”. Jeśli więc szukacie kryminału, który zamiast dać się rozleniwić, będzie jak wyzwanie rzucone Waszej czujności i spostrzegawczości, zdecydowanie polecam.
Ebooki z serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej" są dostępne w Publio.pl >>