"I cóż, że o Szwecji"? 7 faktów na temat Szwedów, których prawdopodobnie nie znałeś

Wydaje nam się, że wiemy o nich sporo, ale w praktyce różnie z tym bywa. Co to jest syndrom Bullerbyn? Czemu akurat w Szwecji pokochali Tindera? Zobaczcie.

Oglądamy ich seriale, czytamy książki, podróżujemy, wykorzystując dobrodziejstwa tanich linii (i nie tylko). Ale czy wiemy, czego potrzebują do szczęścia? Dlaczego Tinder akurat w Szwecji przebił pod względem liczby pobrań wszystkie inne aplikacje z kategorii lifestyle? Czy dzieli nas od nich coś więcej niż Bałtyk? Z książką „I cóż, że o Szwecji” zweryfikujemy niektóre prawdy i półprawdy. Z góry przepraszamy tych, którzy wyłamują się ze schematu - pamiętając o nich, niestety musimy dokonać tu pewnych generalizacji.

Wyprowadzić Szweda z równowagi? Możesz pomarzyć

Szwedzi są postrzegani jako wycofani, bierni, chłodni czy ogólnie rzecz biorąc, nudni. Podobno w internecie mnóstwo jest poradników podpowiadających, jak ich poderwać. Lepiej niż small talk wychodzi im podobno zostawianie tzw. wściekłych karteczek. Na psa, który załatwił się tam, gdzie nie powinien. Na współpracownika, który nie umył swojego kubka. Znamy to, w wersji made in Poland też mamy swoje spektakle codzienności rodem z "Dnia świra".

Szwedzi ostatnio wyłamali się z tego schematu i z okazji 250. rocznicy zniesienia cenzury uruchomili tzw. Swedish Number. Ludzie z całego świata mogli wykręcić kilka cyfr i połączyć się z przypadkowym mieszkańcem Göteborgu, Sztokholmu czy Malmö. Akcja miała promować kraj zagranicą i okazała się strzałem w dziesiątkę - wykonano prawie 200 tysięcy rozmów (najczęściej ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii).

SztokholmSztokholm Pixabay /CC0 Public Domain

Kto zjada ostatki, ten... jest zachłanny

Słyszeliście o kodeksie Hammurabiego czy kodeksie Bushido? O prawie Jante pewnie niekoniecznie. Nic dziwnego, jest to de facto wytwór szwedzkiej literatury z lat 30. XX wieku, który pojawił się na kartach powieści Aksela Sandemose „Uciekinier w labiryncie”. Jego zasady można ująć w kilku zdaniach: „Nie myśl sobie, że jesteś kimś”, „Nie myśl, że nam dorównujesz”, „Nie myśl, że jesteś lepszy/mądrzejszy/sprytniejszy od nas” i „Nie myśl, że komuś na tobie zależy”.

Tak. W czasach wyścigu szczurów i presji łowców talentów aż ciężko uwierzyć w istnienie tysięcy ludzi tak przywiązanych do idei skromności i pokory. Idźmy dalej. Podobnie rzecz się ma z ostatkami – ostatnim kawałkiem ciasta, ostatnim orzeszkiem, ostatnią kromką chleba. Jeśli po nią sięgniesz, nie świadczy to o Tobie dobrze. Lepiej, jeśli zeschnie się na talerzu, niż trafi do Twoich zachłannych ust.

Poznaj palacza po jego ustach

Szwecja jest krajem, w którym według Eurobarometru papierosy pali najniższy w Europie odsetek mieszkańców. Być może dlatego, że nikotynowi fani znaleźli alternatywny sposób zażywania tytoniu zaraz po tym, jak w 2005 r. zakazano im palenia w miejscach publicznych. Potrzeba matką wynalazku? Owszem. Od tego momentu podczas rozmowy ze Szwedem można zauważyć dziwnie wybrzuszoną górną wargą. Zasługą tego jest snus – wilgotnawy, drobno zmielony tytoń, którzy w specjalnym woreczku wsuwa się do ust. Snus jest wyjątkowo popularnym objawem kreatywności mieszkańców Północy.

Zbudować dom, posadzić drzewo, spłodzić syna... to nie tutaj

Wypożyczalnia rowerów w GöteborguWypożyczalnia rowerów w Göteborgu Pixabay /CC0 Public Domain

Znana triada męskich powinności w Szwecji wygląda nieco inaczej. W spadku po socjaldemokratach odziedziczyli zasadę „volvo, villa, vovve”, a więc „volvo, willa i psiak”. Sami Szwedzi przestali już przykładać wagę do tych słów, uznając je za nieco anachroniczne i nieprzystające do współczesności, w której do pracy często dojeżdża się bardziej ekologiczną komunikacją miejską lub rowerem. Niektórzy z kolei śmieją się, że do trzech słów zaczynających się na „v” można by dodać czwarte - „valium”.

Czerwień z historią

Ten kolor zapamięta każdy, kto choć raz odwiedzi Szwecję. Czerwień faluńska zwana faluröd zawdzięcza swoją nazwę kopalni miedzi w Falun, skąd pochodzi ten czerwony pigment. Podobno w XVII wieku drewniane domy niezamożnej szlachty były malowane na czerwono, by z daleka przypominały budynki budowane z cegły. Fakt jest jeden - Szwedzi kochają swój czerwony kolor i potrafią bronić go do upadłego. Czasem nawet nieco przesadnie i na wyrost.

Gdy jesienią 2015 roku mieszkaniec Skänninge pomalował swój dom w czerwono-żółte modne ombre, władze gminy zarzuciły mu „nieszwedzką kolorystykę”. Sprawa urosła do rangi narodowego skandalu, dzieląc Szwedów na tradycjonalistów pod flagą w kolorze faluńskiej czerwieni i nowoczesnych amatorów odcieni zachodu słońca.

Szwecja, w centrum dom pomalowany w kolorze faluńskiej czerwieniSzwecja, w centrum dom pomalowany w kolorze faluńskiej czerwieni Pixabay /CC0 Public Domain

Paracetamol i alkohol

O prohibicji w Skandynawii wiedzą chyba wszyscy. Nie bez powodu walizki Polaków wybierających się na północną stronę Bałtyku dość często bulgoczą i stukają. W całym prawie dziesięciomilionowym kraju jest tylko 436 sklepów, w których kupić można alkohol. Dla porównania – w samym tylko Poznaniu działa ich około 1020.

Kiedy się to zaczęło? W 1921 r. przeprowadzono pierwsze referendum w sprawie wprowadzenia zakazu produkcji i sprzedaży napojów alkoholowych. Prohibicja, nie ma się co dziwić, zaowocowała wykwitem kreatywnych pomysłów na zdobycie alkoholu. Z pomocą przychodzą tu internet, znajomi czy... statki pływające po Bałtyku. Tam procenty są znacznie tańsze i znacznie bardziej dostępne.

Na alkoholu drażliwe kwestie zdrowotne w Szwecji się nie kończą. W 2015 r. w wyniku większej liczby zatruć tą substancją wycofano z marketów i kiosków tabletki zawierające paracetamol i ograniczono ich sprzedaż do aptek. Okazało się, że młodzi niemający 20 lat, niemogący zadośćuczynić swoim alkoholowym potrzebom, zaczęli popijać żele do dezynfekcji rąk zawierające zwiększoną ilość substancji. Żele, jak pisze Natalia Kołaczek w książce "I cóż że o Szwecji", również stały się produktem zakazanym i trafiły „pod ladę” oraz czujne oko farmaceutów.

Segregowanie śmieci

Śmieci w Szwecji to nie przelewki. Na tutejszych wysypiskach zalega dziś jedynie 1% śmieci (to samo w sobie brzmi świetnie, ale przy porównaniu z Polską, w której jest to 87%, brzmi wręcz kosmicznie). Co dzieje się z resztą? Przede wszystkim z powodzeniem praktykuje się ponowne wykorzystywanie surowców wtórnych: papier, metal czy plastik.

By zmotywować mieszkańców do recyclingu, wprowadzono specjalne kaucje na napoje w puszkach i plastikowych butelkach, uzależnione od wielkości pojemnika. Wystarczy wrzucić puste butelki do automatu znajdującego się na przykład w osiedlowym sklepie spożywczym, by odzyskać resztę.

Latarnia morska - GäveskärLatarnia morska - Gäveskär Pixabay /CC0 Public Domain

Jeśli nie po dobroci, to z przymusu. Od 2001 roku w Szwecji działają emerytowani policjanci czy ochroniarze, tzw. sopspioner (pol. śmieciowi szpiedzy). Nie są co prawda wcieleniem Jamesa Bonda, ale ich władza sięga dość daleko. Kiedy widzą, że ktoś pozbywa się śmierci w sposób sprzeczny ze szwedzką ideologią, mogą udokumentować ten proceder, a w efekcie pociągnąć obywatela do odpowiedzialności i zmusić go do opłaty wysokiej grzywny.

Niektóre przypadki wydają się równie skrajne co wspomniany powyżej "skandal ombre". Znany adwokat, współwłaściciel jednej z największych szwedzkich kancelarii, został złapany na gorącym uczynku, kiedy próbował obok kontenerów zostawić stary fotelik dziecięcy, nienadający się do recyklingu. Musiał zapłacić grzywnę w wysokości 18 500 koron.

Książka "I cóż, że o Szwecji" jest dostępna w formie ebooka w Publio.pl

Więcej o: