Na warszawskim osiedlu pojawia się chłopak, który wiele lat temu zaginął na wakacjach w Egipcie. Choć rodzice rozpoznają w nim syna, on twierdzi, że nie ma z zaginionym nic wspólnego. Na domiar złego, gdy wychodzi na jaw, że przeszedł na islam, sprawą zaczynają się interesować służby specjalne. Wybór prawnika jest dla niego oczywisty.
Chyłka niechętnie zgadza się na poprowadzenie sprawy - słynie bowiem nie tylko z ciętego języka, ale także z niechęci do obcych. W dodatku nie jest przekonana, czy jej nowy klient naprawdę nie planuje zamachu...
Co spotka ją w "Inwigilacji" - piątym thrillerze z głośnej serii prawniczej Remigiusza Mroza? Zobaczcie. Poniżej publikujemy fragment książki.
Nic w tej sprawie nie było w porządku, ale właściwie to samo Kordian mógł powiedzieć zarówno o sytuacji życiowej Chyłki, jak i swojej. Pomijając to, co działo się między nimi, każde z osobna miało swoje problemy.
Ona właściwie zakopała się w nich po uszy.
On zupełnie zaniedbał aplikację, w dodatku nadal w głowie rozbrzmiewały mu słowa Marcina Pruszki, prokuratora, z którym musiał zmierzyć się w batalii sądowej w sprawie Sendala. Oskarżyciel wydawał się przekonany, że Oryński znajdował się po złej stronie barykady.
I może coś w tym było. Starał się o tym nie myśleć, szczególnie w sytuacji, kiedy Chyłka właściwie straciła jedną z najważniejszych rzeczy w jej życiu, ale prokuratorska analiza wracała raz po raz.
Z Targówka na Argentyńską dostali się dzięki uberowi. Joanna zamówiła samochód, a potem z jakiegoś powodu uparła się, żeby płacić gotówką, a nie przez aplikację. Być może dlatego, że razem z iks piątką przepadł jej portfel.
Chcąc nie chcąc Oryński wysupłał zapłatę, nieco zdziwiony, że firma w ogóle dopuszcza taką formę płatności.
Potwierdzenie parszywej sytuacji osobistej, w której znajdowała się Joanna, czekało na nią na Argentyńskiej. Kiedy stanęli przed drzwiami jej mieszkania, Kordian kątem oka dostrzegł mężczyznę siedzącego na schodach.
Ten szybko wstał, a potem uniósł otwarte dłonie. Wydawało się to sprzężone z automatyczną reakcją Oryńskiego, który dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że zacisnął pięści.
– Chyba żartujesz… – mruknęła Joanna. – Tego mi tylko do szczęścia potrzeba.
Filip Obertał z trudem przełknął ślinę, patrząc na córkę i jej towarzysza. Nawet gdyby nie obecność Kordiana, miał wystarczająco dużo powodów, by trzymać się z daleka od Joanny. Po ich ostatniej scysji Oryński niewątpliwie był ostatnią osobą, którą chciałby widzieć. Filip nie miał już wprawdzie śladów po tamtym pobiciu, ale musiał liczyć się z możliwością, że pojawią się nowe siniaki.
Kordian zrobił krok w jego stronę.
– Spokojnie – jęknął Obertał. – Nie chcę żadnych…
– Wynoś się – uciął Kordian, wskazując prowadzące w dół schody. – W tej chwili.
Nie opuszczając rąk, Filip cofnął się nieznacznie. Nie wyglądało jednak na to, żeby miał zamiar odpuścić.
Oryński wbił wzrok w jego oczy, po raz kolejny starając się zrozumieć, jak na pozór zwyczajny człowiek mógł w przeszłości dopuścić się względem córki rzeczy, za które powinien trafić za kratki.
W idealnym świecie z pewnością tak by się stało. Ale ten nie miał z nim nic wspólnego.
– Na Boga, przyszedłem zobaczyć się z własną córką…
– Nie wiem nawet, czy masz prawo ją tak nazywać, skurwielu.
Oryński poczuł dłoń Chyłki na ramieniu. Obejrzał się, a ona posłała mu uspokajające spojrzenie. Nie spodziewał się tego. I może właśnie dlatego odniosło to zamierzony efekt.
– On doskonale zdaje sobie z tego sprawę, Zordon.
– Może jednak trzeba mu to wytłumaczyć.
– Już raz to zrobiłeś.
– I chętnie to powtórzę.
Zabrała rękę, a potem wyminęła go i stanęła przed ojcem. Kordiana nieraz zastanawiało, w którym momencie ich drogi ostatecznie się rozeszły. Jak długo żyli pod jednym dachem po tym, jak do Joanny dobierał się Adam? I czy był to jednostkowy przypadek?
Zapewne nie.
– Czego chcesz? – zapytała Chyłka. Przełknięcie śliny znów przyszło mu z trudem.
– Daj sobie spokój z tym teatrem – rzuciła. – Zapominasz, że dobrze cię znam.
– Jakim teatrem?
– Udajesz skołowanego, wystraszonego, grzecznego.
Rozejrzał się niepewnie, jakby oprócz Oryńskiego jeszcze gdzieś na korytarzu miało czekać na niego inne niebezpieczeństwo.
– Wiem, że masz to wszystko gdzieś – dodała prawniczka. – Nieraz oberwałeś po mordzie i nieraz jeszcze oberwiesz. Nie obawiasz się takich rzeczy.
– Jak już mówiłem, przez te lata…
– Zmieniłeś się? – wpadła mu w słowo. – Oszczędź mi tych bzdur.
Odwróciła się i ruszyła w stronę mieszkania. Nie miała klucza, ale pech lub szczęście chciały, że Kordian nadal miał w komórce numer do firmy, która niegdyś rozwiązała taki sam problem dla niego.
Jego myśli natychmiast popłynęły w kierunku Gorzyma, pobicia pod Warszawą i wizyty w szpitalu. W jakiś sposób sprawiły, że poczuł rosnącą agresję. Zamiast pójść za Chyłką, która właśnie przekroczyła próg, ruszył w kierunku Obertała.
– Zordon!
Oryński stanął przed nim na tyle blisko, że niemal ze- tknęli się czołami.
– Zostaw ją w spokoju – powiedział cicho Kordian. – Rozumiesz?
– Spokojnie…
– Wystarczająco dużo już spierdoliłeś w jej życiu.
Książka "Inwigilacja" i inne ebooki autora są dostępne w Publio.pl
A teraz zobacz: Tak wyglądają dziś bohaterowie kultowego serialu "Miasteczko Twin Peaks". Już niedługo znów ich zobaczysz