"Posłuszna żona" Kerry Fisher - przeczytaj fragment wakacyjnego bestselleru

Życie drugich żon nie jest łatwe. Szczególnie jeśli córka z pierwszego małżeństwa nie chce zaakceptować niechcianej zastępczyni ukochanej matki, a teściowa - w perfidny i zakłamany sposób - stawia na piedestale byłą synową i szuka tylko okazji do zwady.

Maggie i Lara odczuły to na własnej skórze. Wychodząc za mąż za braci Farinellich, stały się częścią bogatej angielskiej rodziny o włoskich korzeniach, ale oprócz pięknych domów i spełnionego marzenia o wielkiej miłości, otrzymały od życia cios, jakiego się nie spodziewały.

Nowe życie u boku ukochanych mężczyzn dalekie jest od bajki. Domowa dyktatura Anny, nestorki rodu, i jej wiecznie krytyczne oko, taksujące każdą, najmniejszą choćby, wpadkę Maggie i Lary, umiejętnie tuszowana przemoc domowa, kłopoty z dziećmi i pewien sekret odkryty nieopatrznie w papierach na strychu, każą młodym kobietom inaczej spojrzeć na małżeństwo.

Świetnie napisana i mocno angażująca emocjonalnie powieść o przyjaźni i solidarności "drugich żon", lojalności, zdradzie i przebaczeniu... Miłośniczki powieści Jojo Moyes i Diane Chamberlain, w "Posłusznej żonie" Kerry Fisher znajdą swój ulubiony świat.

Książka jest dostępna w formie ebooka w Publio.pl >>

Przeczytaj fragment:

Nawet nie licząc perspektywy wizyty Anny i Massima, którzy mieli przyjść omówić plany na słynne wakacje Farinellich, wieczór zaczął się kiepsko. Francesca zrobiła jakąś biżuterię na zajęciach plastycznych w szkole i chciała ją zaprezentować w złotej szkatułce ze strychu.

Zawahałam się.

- Nie jestem pewna, gdzie ją wsadziłam. Poza tym uważam, że jest zbyt cenna, żeby zabierać ją do szkoły.

Francesca stała nade mną z rękami na biodrach, oczekując, jak to nastolatka, że natychmiast rzucę się szukać kasetki. Trzeba przyznać, że za każdym razem, kiedy czegokolwiek ode mnie chciała, od razu starałam się spełnić jej życzenie. Pewnie nie mogła teraz zrozumieć, dlaczego dalej obierałam ziemniaki, podczas gdy normalnie rzuciłabym nóż i zasuwała jak nakręcana zabawka, dozgonnie wdzięczna za tę drobną obietnicę porozumienia. Nie przychodziło mi do głowy, jak się jej pozbyć.

- Tylko skończę robić obiad i zobaczę, czy uda mi się ją znaleźć.

Kroiłam warzywa i gorączkowo myślałam, co powinnam zrobić. Powiedzieć jej, że przypadkiem wyrzuciłam szkatułkę? Że gdzieś ją zapodziałam? Może wyjąć ze środka wszystkie pamiątki, wcisnąć mocno aksamitną poduszeczkę w dno i mieć nadzieję, że Francesca nigdy nie odkryje inskrypcji?

Przez ostatnie dwa miesiące panował między nami względny spokój. Francesca jeszcze nie przytulała się do mnie na dobranoc, ale czasami siadała na stołku w kuchni, nawet kiedy Nico był jeszcze w pracy, i opowiadała mi o czymś, co się zdarzyło w szkole, albo pokazywała jakiś filmik na YouTubie, który ją rozśmieszył.

Przynajmniej wydawało się, że tupanie i trzaskanie drzwiami odeszło już w przeszłość, a ja byłam zdeterminowana, żeby zniknięcie cholernej szkatułki mi tego nie schrzaniło.

Wciąż rozpaczliwie szukałam rozwiązania, kiedy do drzwi zadzwonili Anna i Massimo. Jeszcze na długo przed naszym ślubem, na etapie, gdy czekałam, aż Nico odkryje, że chociaż go rozśmieszam, to nie jestem materiałem na partnerkę życiową, opowiedział mi o rodzinnej wakacyjnej tradycji: co roku wynajmowali ten sam zamek w Toskanii na dwa pierwsze tygodnie sierpnia.

Zazdrościłam mu. Bliskość, wesołe kolacje pod gwiazdami, przekomarzanie się na leżakach, hałaśliwe wyścigi w basenie. Wstydziłam się porównania z czterema dniami, na które udało mi się wyrwać z mamą i Samem dwa lata temu, w przyczepie kempingowej na wyspie Sheppey, gdzie spaliśmy na pryczach niewiele szerszych od półek i włączaliśmy kuchenkę gazową, żeby się ogrzać.

Teraz jednak perspektywa pozostawania pod mikroskopem teściowej przez pełnych czternaście dni napawała mnie przerażeniem. Anna usiadła na kanapie, niczym królowa pszczół brylująca wśród dworzan i perorująca o tym, jak to będziemy na zmianę gotować, robić zakupy, pilnować dzieci w basenie.

- No i ktoś będzie musiał codziennie wycierać podłogę w kuchni. W zeszłym roku była obrzydliwie brudna, bo wszyscy łazili w tę i z powrotem z mokrymi nogami. Nico, będziesz musiał na zakupy chodzić z Maggie. Szkoda, że nie mówi po włosku tak jak Caitlin.

Lara da sobie radę, dosyć dobrze podłapała podstawy przez te wszystkie lata.

Nico wyciągnął rękę, żeby ścisnąć moją dłoń.

- Daj Maggie szansę, mamo. Nigdy wcześniej nie była we Włoszech. Wszyscy pozostali jeżdżą już od lat. - Westchnął. - Tak czy inaczej, chętnie będę się dzielił z Maggie wszystkimi obowiązkami.

Odwrócił się do mnie.

- Zakupy spożywcze we Włoszech to świetna zabawa, wiesz, świeża bazylia, pachnące słońcem pomidory. Zawsze kupujemy wielki krąg parmezanu i sukcesywnie odkrawamy po kawałku. Nie mogę się doczekać, żeby cię oprowadzić i wszystko pokazać.

Nico był kochany, że mnie bronił. Spróbowałam zrekompensować swój status piątego koła u wozu, proponując, że będę codziennie machać mopem. Może uda mi się zrównoważyć brak zdolności językowych umiejętnościami w zakresie konserwacji powierzchni płaskich. Przynajmniej nie będę musiała prowadzić pogaduszek z teściową nad basenem, kiedy będę robić za Kopciuszka w kuchni. Na twarzy Anny mignęła frustracja, jakby szpila, którą chciała mi wbić, nie trafiła w czuły punkt.

Nico uśmiechnął się i poszedł po wino.

Massimo mrugnął do mnie.

- Będziesz zachwycona, Maggie. We wszystkich okolicznych wioskach wieczorami organizują małe fiesty i koncerty na świeżym powietrzu. Zabierzemy cię na mury zamkowe. Niezrównany widok na winnice i pola słoneczników, ciągnące się kilometrami. Sandro będzie przeszczęśliwy, bawiąc się w basenie z Samem. Zorganizujemy sobie zawody pływackie.

 

Kiedy tak mi opowiadał o wszystkich czekających na nas atrakcjach, miałam ochotę go uściskać za to, że dzięki niemu poczułam się choć trochę milej widziana, a nie jak nieporęczna walizka, za którą trzeba było dodatkowo dopłacić, żeby zmieściła się w luku.

- Super, że Sam będzie miał towarzystwo - powiedziałam.

- Z mamą i ze mną na wakacjach trochę się nudzi.

Wrócił Nico z tacą z napojami.

- Uważaj, na co się decydujesz. Massimo jest wielkim planistą wakacyjnych aktywności. Zapomnij o pluskaniu się w basenie, on nam zrobi olimpiadę. Wiesz, że mój brat był w reprezentacji pływackiej hrabstwa, nie? Będzie musiał dać nam fory, bo normalnie zrobi pięć długości w czasie, w którym ja przepływam jedną.

- A właśnie, słyszałem, że Francesce całkiem nieźle ostatnio idzie w kwalifikacjach do mistrzostw hrabstwa - powiedział Massimo.

- Owszem, ma twoją żyłkę zabójczej rywalizacji.

Massimo się skrzywił.

- Tylko Sandro jakoś tego nie odziedziczył, na razie.

Nico pociągnął łyk wina.

- Stary, może powinieneś pogodzić się z tym, że ma po mnie geny artystyczne, a nie twoje Supermana.

Massimo zmarszczył brwi.

- To nie ma nic wspólnego z genami, chodzi o to, żeby chcieć i być gotowym poświęcić na to czas. - Odwrócił się do mnie. - Wszystkich was wytrenuję w te wakacje. Nie wiedziałaś, że jedziesz na obóz przetrwania Farinellich, co, Maggie?

Chociaż żartował, żołądek mi się zacisnął na myśl, że będę tą grubaską, która wlecze się w ogonie. Nico klepnął Massima w ramię.

- Nie pozwolę ci tyranizować mojej oblubienicy. - Ścisnął mnie za kolano. - Jeśli Massimo cokolwiek ci zaproponuje, odmów. Będziesz myślała, że idziecie na spacerek, a tu się okaże, że masz zasuwać po najbliższych górach. I nawet nie myśl o zabieraniu talii kart. Nigdy nie widziałaś tak zaciętej rywalizacji podczas gry w wojnę.

Massimo spojrzał na Nico, unosząc brwi.

- Nie ma sensu grać, jak się nie zamierza wygrać. Po co być miernym, jak można być najlepszym?

- Nie emocjonuje mnie gra w wojnę - odparł Nico.Pokręcił głową, patrząc na mnie. - Massimo nie  potrafi nawet przegrywać z Sandrem, nie może znieść, że mógłby pokonać go siedmiolatek.

- A żebyś wiedział. Wygrywanie to stan umysłu, drogi bracie. Dlatego ty jeździsz volvo, a ja BMW.

Nico się roześmiał.

- Nie ma sensu niszczyć ekskluzywnego samochodu błotem z centrum ogrodniczego. Przynajmniej nie jestem taki skąpy, żeby żałować żonie na kurs prawa jazdy.

Massimo podniósł ręce w geście udawanej rozpaczy.

- Maggie, pomóż mi wytłumaczyć. Czy to moja wina, że mam tak świadomą ekologicznie żonę, że nie chce się nauczyć prowadzić? Byłbym zachwycony, gdyby miała samochód, ale ona kategorycznie odmawia.

Poczułam przypływ podziwu dla Lary za jej postępową postawę, chociaż nie byłam pewna, jak godzi ze swoimi przekonaniami grzejniki na patio i piecyk Aga. Głównie jednak zazdrościłam jej, że ma czas, żeby wszędzie chodzić pieszo, a nie jeździć po mieście to tu, to tam w obłędnym pośpiechu, jak ja.

Massimo mrugnął do mnie porozumiewawczo.

- A skoro już mowa o skąpiradłach, to czy nie pora, żeby Nico kupił ci jakąś lepszą furę?

Zerknęłam na Nico, żeby sprawdzić, czy te przytyki - które najwyraźniej w rodzinie Farinellich uchodziły za żarty - mu dopiekły, ale wyglądało na to, że

spływają po nim jak woda po kaczce, bo był człowiekiem o niewzruszonej pogodzie ducha.

- Nie chcę mieć nowego samochodu - odparłam czym prędzej. -Uwielbiam moją starą fiestę, bo nie muszę się o nią martwić. Nikt sobie nie będzie zawracał głowy, żeby ukraść taką kupę złomu, jeśli zamiast niej może podprowadzić jakąś porządną brykę.

- Szkoda strzępić języka, moja droga żono - powiedział Nico. - Massimo nie rozumie, co to znaczy być zadowolonym z tego, co się ma, musi być najlepszy i mieć to, co najlepsze.

Chciałam, żeby Nico wiedział, że jestem po jego stronie.

- Dobrze, że nie byłeś w mojej drużynie na wuefie, Massimo. Byłam tym dzieckiem, które na dniu sportu zaczyna machać do mamy i zapomina, że ma wystartować w sprincie.

Roześmiał się.

- Ale ty jesteś dziewczyną, Maggie. Tobie może to ujść na sucho.

Jezu. Farinelli naprawdę uwielbiali te brednie o przystojnym księciu i biednej księżniczce uwięzionej w wieży. Dwa tygodnie słuchania, że „mój ptaszek jest większy niż twój” mogą być dosyć męczące. Miałam nadzieję, że uda mi się na wakacjach spędzić trochę czasu sam na sam z Nico. Zastanawiałam się, czy to byłoby świętokradztwo, gdybym zaproponowała, że wymkniemy się kiedyś wieczorem na kolację tylko we dwoje. Wypuściłam balon próbny.

- Gdybyście z Larą chcieli któregoś dnia pójść sami na kolację, chętnie zajmę się Sandrem.

Massimo się uśmiechnął.

- Byłoby świetnie, Maggie. Zobaczę, czy uda mi się przekonać Larę, nie lubi się z nim rozstawać.

Tu wtrąciła się Anna.

- Sandro jednak jeszcze cię za dobrze nie zna, prawda?

- Nie, ale gdyby to było pod koniec wyjazdu, jest nadzieja, że zdążymy już się lepiej poznać. Poza tym bardzo dobrze czuje się z Nico, prawda?

Tej kobiecie chyba za rzadko się w życiu sprzeciwiano. Opadła na oparcie z pełnym zdziwienia westchnieniem, że ktoś oprócz niej ma jakieś zdanie. Milczała przez chwilę, jakby układała sobie strategię mającą pokazać mi, gdzie moje miejsce, po czym wzięła swoją torebkę.

- No dobrze, Massimo, zbierajmy się.

Na razie mogę obchodzić się z nią jak z jajkiem, ale rozwodząc się nad tym, że Farinelli robią to, tamto czy owamto, Anna zapominała o jednym: nadal czułam się Parkerówną, a Parkerówny nigdy nie były specjalnie dobre w staniu karnie w szeregu.

Kiedy wyszli, Nico przyciągnął mnie do siebie.

- Będzie fajnie, obiecuję. Mama się uspokoi, kiedy już będzie na miejscu.

Opadłam na fotel, specjalnie przewieszając nogi przez poręcz w dziecinnym odruchu buntu przeciwko

Annie, która zawsze kazała Sandrowi usiąść prosto, Samowi zdjąć buty, a nawet czepiała się Nico, że zostawia kurtkę na oparciu krzesła - w swoim własnym domu, do cholery, w wieku lat czterdziestu.

Nico nalał mi kieliszek wina i pomasował barki.

- Jesteś spięta.

- Przepraszam. Nie chcę wyjść na niewdzięcznicę.

Nie jestem przyzwyczajona do wszystkich tych rodzinnych komplikacji jako jedynaczka i mama jedynaka. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, ale nie zdawałam sobie sprawy, że może pojawiać się w nim taka rywalizacja.

- Massimo jest w porządku, po prostu lubi być szefem. W dzieciństwie to był koszmar. Zawsze chciał mieć to, co ja miałem - mój rower, mojego Action Mana, moich kolegów. Nawet jeśli mieliśmy dokładnie to samo, on i tak chciał tę moją rzecz.

- Tobie to nie przeszkadza?

- Przyzwyczaiłem się. Poza tym on tak tylko gada. Teraz dbamy o siebie nawzajem. Naprawdę nim wstrząsnęło, kiedy Dawn od niego odeszła, bo nie mogli się dogadać w kwestii posiadania dzieci. Nikt mu chyba wcześniej niczego nie odmówił. Był wtedy trochę taką zbłąkaną duszą, więc często zapraszaliśmy go do siebie. Ta pierwsza osoba liczby mnogiej sprawiła, że się skrzywił.

Posłałam mu uśmiech, próbując zachować się jak przystało na dorosłą.

- Daj spokój. W końcu wiem, że byłeś wcześniej żonaty.

Przytulił mnie mocniej do siebie.

- Oczywiście, po prostu niezręcznie się czuję. Nie chcę, żebyś uważała, że cię nie kocham, no wiesz, równie mocno…

- Wcale tak nie uważam - odparłam, lekko się rumieniąc, bo tak trafnie odczytał moje myśli.

Nico pomilczał przez chwilę, po czym podjął:

- W każdym razie Massimo dużo zrobił dla Franceski, naprawdę ją zdopingował do pływania. Oczywiście ja też interesuję się tym, jak ona sobie radzi, ale nie rozumiem całego programu treningowego tak jak on.

Nie mogłam się powstrzymać, chociaż wiedziałam, że zabrzmi to wrednie.

- Super, że może pomóc Francesce, ale nic by mu nie zaszkodziło, gdyby poświęcił trochę więcej uwagi Sandrowi. Mają tam u siebie prawdziwy koszmar.

Opowiedziałam Nico o psiej aferze, o tym, że Lara nie chciała powiedzieć Massimowi, co się stało, i o moim planie wytresowania Lupo.

- Tylko uważaj. Lara nie powinna narażać nikogo na pogryzienie. Nie wiem, dlaczego zachowuje się tak, jakbyśmy ją krytykowali. W ogóle często trudno powiedzieć, co sobie właściwie myśli. Dawn była znacznie bardziej otwarta. Lara jest strasznie drażliwa na punkcie wszystkiego.

Potargał mi włosy.

- Ty byś nie zmagała się z czymś takim sama, co? Bardzo bym nie chciał, żebyś miała poczucie, że musisz dusić coś w sobie, bo boisz się mojej reakcji.

Nie patrzyłam mu w oczy. Pomyślałam o tej szkatułce na strychu. Problem nie polegał na tym, co Nico pomyślałby sobie o mnie. Teraz, dzięki Caitlin, musiałam zdecydować, która z żon będzie tą złą.

Książka 'Posłuszna żona', Kerry FisherKsiążka 'Posłuszna żona', Kerry Fisher Wydawnictwo Literackie

Fragment książki Kerry Fisher "Posłuszna żona", przeł. Agnieszka Sobolewska, Wydawnictwo Literackie 2018

Książka dostępna jest w formie ebooka w Publio.pl >>

Więcej o: