Kiedy w mediach pojawia się temat Korei Północnej, najczęściej wspomina się o tym, że to jeden z najbardziej zamkniętych i odizolowanych krajów na świecie. Czytamy, że to państwo reżimowe trzymane twardą ręką przez Kim Dzong Una, przesycone propagandą, ale i niebezpieczne, bo posiadające broń nuklearną.
Mówimy o nieustannym łamaniu praw człowieka, karnych obozach pracy dla nieposłusznych obywateli i porwaniach zagranicznych turystów. Rzadko jednak trafia się rzetelna informacja na temat tego, jak wygląda codzienne życie obywateli tego szczególnego państwa. A właśnie to dostajemy od autorów książki "Tajemnice Korei Północnej". Przewodnik po tym, jak się żyje mieszkańcom Korei Północnej, oparty na relacjach samych Koreańczyków. To rzadka gratka.
Większość informacji o Korei Północnej, jakie przenikają do mediów to relacje turystów, którzy wybrali się na nadzorowane przez lokalnych opiekunów wycieczki. W ich trakcie każdy krok zagranicznego gościa jest ściśle nadzorowany, wszyscy starają się, żeby przyjeżdżający z zachodu ludzie zobaczyli tylko to, co widzieć mogą. Oczywiście zdarzają się małe przecieki, ale to ciągle za mało. Bo codzienne życie to nie tylko inspekcje Kim Dzong Una, propagandowe portrety, wojskowe pochody i święta narodowe.
Tymczasem James Pearson, reporter agencji Reuter, i Daniel Tudor, były korespondent zagraniczny "The Econommist", dotarli do licznych informatorów wewnętrznych i dowiedzieli się dużo, dużo więcej. Rozmawiali z dyplomatami, kupcami, przemytnikami, zwykłymi obywatelami Korei Północnej czy z nauczycielami. Z dużą ostrożnością sięgnęli do tekstów źródłowych po angielsku, koreańsku i chińsku. Z tego, czego się dowiedzieli ułożyli siedem wyczerpujących rozdziałów opowiadających o różnych aspektach codziennego funkcjonowania w Korei Północnej. To dość zaskakujący przewodnik po zmieniających się realiach najsłynniejszego reżimu świata.
Co wiemy o życiu w Korei Północnej? Oficjalna propaganda mówi, że to raj na ziemi. Media piszą o przymusowych obozach pracy, uciekających obywatelach i próbach broni nuklearnej.
Tymczasem autorzy książki skupili się na tych fundamentalnych aspektach funkcjonowania. Sporo opowiadają o mechanizmach ekonomicznych, handlu, o technologi (lub jej braku) wpływającej na zmianę stylu życia, na korupcji, codziennej modzie, formach spędzania czasu wolnego, podziałach społecznych czy też właśnie na obozach pracy i systemie więziennym w Korei Północnej. Dużo mniej interesowało ich wojsko i broń nuklearna, czy sama polityka i ideologia Dżucze.
Materiały prasowe
Książka w istocie jest socjologiczną analizą całego szeregu zjawisk społecznych, które razem tworzą wspólny obraz realiów codziennego życia Koreańczyków. Wszystko tam się ze sobą łączy, autorzy więc nie skupiali się na pojedynczych życiorysach. Nie starali się też na siłę grać na emocjach, dostarczyli czytelnikom ustrukturyzowany wywód pełen informacji zdobytych bezpośrednio u źródła.
Widać, że bardzo starali się uporządkować ogrom wiedzy, jaki posiedli na badany przez siebie temat. Dodatkowe informacje, które uzupełniają obraz sytuacji, ale zaburzałyby narrację, przekazali też w często pojawiających się przypisach.
W pierwszej kolejności dowiadujemy się od nich, że Korea Północna już od dawna nie jest w stanie wyżywić swoich obywateli, toteż w praktyce system gospodarczy już od dawna nie opiera się na centralnym sterowaniu i dystrybucji środków. Jak piszą sami autorzy:
„Komunistyczna” i „skolektywizowana” to już całkowicie nieaktualne określenia północnokoreańskiej gospodarki. Dziś opiera się ona w znacznej mierze na kwitnącej indywidualnej wymianie rynkowej, w ramach której mieszkańcy kupują i sprzedają prywatną własność w celu osiągnięcia zysku. Prywatny handel stał się w ostatnich latach tak powszechny, że przenika wszystkie szczeble społeczeństwa, od osób najuboższych aż po elity partyjne i wojskowe. Jednak z kapitalizmem w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej (KRLD) jest jak z seksem w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii: chociaż wszyscy się nim zajmują, mało kto publicznie przyzna się do jego uprawiania.
Po tym, jak w latach 90. Korę dotknęła dotkliwa klęska głodu, a państwo nie było w stanie zapewnić swoim obywatelom nawet podstawowych racji żywności, ludzie musieli zacząć sami sobie radzić. I tak powoli rozwinęła się bardzo sprawnie działająca szara strefa handlowa.
Teraz w efekcie niemal każdy mieszkaniec Korei w jakimś stopniu zajmuje się sprzedażą różnych towarów, nawet przedstawiciele uprzywilejowanych elit, które w praktyce powinny być wierne reżimowi. W obrocie znajduje się wiele chińskich i zachodnich towarów - w tym filmy czy muzyka.
Co więcej, prężnie działająca szara strefa handlowa doprowadziła też po cichu do pewnych zmian w strukturze społecznej - znacząco zmieniła się rola kobiet, które tradycyjnie miały zajmować się dziećmi i domem. Żywicielami mieli być mężowie. W związku z tym, że zamężne kobiety nie są zobowiązane do pracy w państwowych fabrykach, łatwiej im zająć się handlem, dzięki czemu to one faktycznie utrzymują całą rodzinę. To one też czasem wynajmują rodzinne domy i mieszkania na godziny zakochanym parom. Wszyscy wiedzą, że taka działalność jest oficjalnie nielegalna, więc jest nieformalna. Ale co najważniejsze, zaspokaja podstawowe potrzeby i tak naprawdę jest to proceder w pełni kapitalistyczny.
To tylko drobny ułamek tego, czego można dowiedzieć się z lektury. "Tajemnice Korei Północnej" z pewnością oferują rozległą i często zaskakującą wiedzę o tym tak niedostępnym kraju. Warto polecić ją każdemu, kto jest Koreą Północną zainteresowany, z całą pewnością znajdzie tam coś, czego wcześniej nie wiedział. To będzie także ciekawa lektura dla czytelnika, który nie wie o kraju zbyt wiele - tutaj dostarczono mu napisany w dostępny sposób całościowy wgląd w głąb reżimowej rzeczywistości, która nieustannie się zmienia.