Judith Krantz, jedna z najpopularniejszych autorek best-sellerowych romansów, zmarła z przyczyn naturalnych w swoim własnym domu w Bel Air w USA. Miała 91 lat. Wiadomość o śmierci przekazał jej syn, Tony Krantz - informuje agencja AP.
Judith Krantz swoją pierwszą powieść napisała dopiero w wieku 50 lat, ale "Scruples" ("Dom mody" w polskim tłumaczeniu) było prawdziwą sensacją. Ukazało się na rynku w 1978 roku. Sama powiedziała w wywiadzie dla Los Angeles Times in 1990 roku - "Jeśli chcesz napisać dobrą scenę erotyczną, musisz wdać się w szczegóły". I tego się w swojej twórczości trzymała - jej romanse dotyczyły głównie luksusowego świata mody i zawierały liczne opisy seksu.
Pisarka zyskała sympatię czytelników - dziesięć jej powieści sprzedało się w 85 mln egzemplarzy na całym świecie, przetłumaczono je na ponad 50 różnych języków. Napisała także scenariusz do serialu "Secrets" z 1992 roku.
Judith Krantz z domu Tarcher urodziła się w 1928 roku w Nowym Jorku. Jej ojciec pracował w agencji reklamowej, matka była prawniczką - jak sama później mówiła, nie poświęcali jej zbyt wiele uwagi.
Karierę zaczynała jako dziennikarka, pracowała w magazynie "Good Housekeeping" i w "Cosmopolitanie". W 1954 roku wyszła za mąż za producenta telewizyjnego Stephena Krantza. To on zachęcił ją do pisania książek. Jej pierwsze opowiadanie powstało po tym, jak razem udali się na jego lekcję pilotażu samolotów, na co zdecydowała się mimo lęku przed lataniem. Zainspirowana przełamaniem tego lęku, zaczęła pisać. Mąż wiele z jej opowiadań zaadaptował na potrzeby telewizji.
Zekranizowano m.in. "Dom mody", "Dazzle", "Póki znów się nie spotkamy", "Tylko Manhattan", "Córkę Mistrela" i "Księżniczkę Daisy". Sam "Dom mody" adaptowano około trzech razy - po raz pierwszy już w 1980 roku, po raz ostatni w 2012 roku.
W swoich książkach nawiązywała do własnych doświadczeń - sporo czasu pisała przecież o modzie. Jednym z jej najpopularniejszych artykułów, który ukazał się na łamach "Cosmopolitana" to "Mit wielokrotnego orgazmu".
Bohaterki jej książek były co do zasady młode, piękne, asertywne w sypialni, a do tego odnosiły liczne sukcesy zawodowe, dzięki czemu mogły sobie pozwolić na garderobę składającą się z ubrań od najlepszych projektantów.
O scenach erotycznych w swoich książkach też powiedziała: "Nie wierzę w gromy z jasnego nieba i wybuchające fajerwerki. Myślę, że ludzie chcą wiedzieć, co się dzieje". Jak donosi BBC, Angela Carter porównała jej książki do jednoczesnego "Bycia zamkniętym w luksusowym centrum handlowym i obrzucanym pachnącymi poradnikami z opisem technik seksualnych".
Sama pisarka podkreślała, że pisze książki, żeby dać kobietą "dużą kąpiel z bąbelkami. To czekoladowa eklerka. To rodzaj powieści, jakie ludzie uwielbiają".
Pisarka zmarła we własnym domu, otoczona przez rodzinę, przyjaciół i jej cztery psy.