Olga Tokarczuk została uhonorowana literacką nagrodą Nobla za 2018 rok. Akademia doceniła jej "narracyjną wyobraźnię, która wraz z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic jako formę życia". Pisarka na konferencji prasowej w Dusseldorfie odpowiadała na pytania dziennikarzy z całego świata. Padło m.in. pytanie o to, czy jest wstanie wskazać kogoś, kto specjalnie przyczynił się do tego, że dostała tę prestiżową nagrodę literacką. Tokarczuk zaczęła:
Właściwie ludzie, których spotykam na mojej drodze, są w jakimś sensie autorami moich książek. Czasami stają się inspiracją do jakiejś postaci, czy do jakiegoś problemu. Ale czasami, bardzo dosłownie, po spotkaniach autorskich opowiadają mi swoje historie, albo opowiadają mi swój los, który potem umieszczam w swoich książkach, więc bez tych wszystkich ludzi spotkanych na mojej drodze nie ma pisania.
Potem wskazała szczególnie zasłużonych:
Ale tak naprawdę chciałabym wspomnieć szczególnie o tłumaczach.
Dlaczego? Wyjaśniła:
Ponieważ wiem, że to jest okropny zawód - słabo opłacany i niedoceniany. A wiem, ile tłumacze robią - to jest jakaś taka praca trochę niewidoczna, ale jednocześni oni są takimi komiwojażerami literatury, którzy cierpliwie, słowo po słowie, przenoszą literaturę z jednego języka na drugi.
Skwitowała:
Naturalną rodziną pisarzy są właśnie tłumacze.
Olga Tokarczuk zgromadzonym na konferencji dziennikarzom wyjaśniła także, dlaczego literatura jest dziś potrzebna:
Ja uważam, że powieść jest jednym z największych wynalazków człowieka, być może porównywalnym do wynalezienia koła albo maszyny parowej. Bo jest to bardzo wyrafinowany sposób komunikacji międzyludzkiej. Taki, który nie opiera się na przekazywaniu wprost informacji o jakichś faktach, ale komunikuje nas na dużo głębszym poziomie.
Co najważniejsze:
A przede wszystkim uczy nas empatii. Dzięki powieści możemy przez jakiś czas możemy w swoim życiu żyć życiami innych ludzi. Stać się po prostu kimś innym i popatrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy.
Nic dziwnego, że jej zdaniem powieści wcale nie odchodzą do lamusa:
I nie wierzę w koniec powieści, ja myślę, że powieść po prostu zmienia formę. Ta forma się dostosowuje do współczesnego czasu, do tempa życia, do wrażliwości. (...) Od kiedy wynaleźliśmy już tę powieść jako społeczeństwo czytające (...) to ona przetrwa, tylko musimy szukać nowych form powieści.
Zwróciła uwagę, że sama podjęła taką próbę:
Jedną z takich prób , na którą ja się odważyłam to byli właśnie "Bieguni", czyli szukanie opowiadania o tym, co nas otacza, o tym, jak my w tym istniejemy, ale na innych zasadach, w inny sposób. Wtedy wymyśliłam sobie tę powieść konstelacyjną i jeżeli mogę dobrze ocenić powodzenie tej powieści, to zdaje się, że ta forma działa.
Wróży też rozkwit dwóm innym gatunkom literackim - science-fiction i powieści historycznej. Jej zdaniem pisarze science-fiction doskonale wyczuwają obawy, jakie ludzie wiążą z przyszłością i sprawnie je opisują. Z kolei powieści historyczne - w jej rozumieniu - pomagają lepiej zrozumieć przeszłość i spojrzeć na nią z nowej perspektywy. Żartobliwie dodała też, że ma dowody na to, że literatura zmienia świat:
Dowiedziałam się, że prezydent Krakowa przeznaczył sporą działkę poza miastem, na której posadzi 25 tys. drzew i ten las będzie się nazywał "Prawiek" [Taki tytuł nosi jedna z powieści pisarki - przyp.red.]. To jest taka sytuacja, która odpowiada na pytanie, czy literatura zmienia świat. Tak, literatura zmienia świat.
Książki Olgi Tokarczuk dostępne są w formie e-booków w Publio.pl >>