Kiedy jury tegorocznej Nagrody Bookera ogłosiło nazwiska laureatek, zaskoczona Margaret Atwood wyznała, że nie tylko nie spodziewała się nagrody, lecz także jest na nią za stara. Uznano jednak inaczej, nagradzając kanadyjską pisarkę razem z Brytyjką Bernardine Evaristo – wbrew regulaminowi, ponieważ jego członkowie nie potrafili wybrać jednej z nich.
Czy jednak nagroda dla Atwood naprawdę była takim zaskoczeniem? Pierwszy raz do Bookera pisarka była nominowana w 1986 r. za kultową „Opowieść podręcznej”. Kultową nie tylko z powodu nakręconego trzy dekady później serialu, lecz także z powodu coraz bardziej aktualnej treści. Drugi raz – w 1989 r. za powieść „Kocie oko”. Do nagrody nominowane były także jej powieści „Grace i Grace” (1996), „Oryks i Derkacz” (2003), a Bookera przyniosły jej powieści „Ślepy zabójca” (2000) i właśnie „Testamenty” – kontynuacja „Opowieści podręcznej”, na której polskie wydanie musimy poczekać do lutego. W międzyczasie możemy jednak przeczytać opowiadania Atwood z tomu „Kamienne posłanie”, w którym znalazło się dziewięć niepublikowanych u nas dotąd tekstów.
Odbierając Nagrodę Bookera Margaret Atwood powiedziała, że nie potrzebuje już zainteresowania. Faktycznie w ostatnich latach sława Kanadyjki ciągle rośnie. I to nie tylko dlatego że wciąż pojawia się wśród kandydatów do Nobla. A nawet mimo tego… Nazwisko Atwood umieszczane na liście tych, którym należy przyznać najpoważniejszą literacką nagrodę, stało się równie znane w świecie popkultury. Wydawnictwo publikujące „Testamenty”, bojąc się wycieku fragmentów książki, zastosowało środki ostrożności przypominające to, co działo się przed publikacją „Inferna” Dana Browna. Gdyby tak hakerzy zawsze pożądali powieści z wyższej półki…
Książka dostępna jest w formie e-booka w Publio.pl >>
Książka 'Kamienne posłanie' w formie e-booka Publio.pl
Ludowe opowieści o aktualnych tematach
W podziękowaniach zamieszczonych w „Kamiennym posłaniu” Margaret Atwood zaznacza, że na książkę składa się dziewięć opowieści (tales), pozwalających autorce na większą swobodę – w przeciwieństwie do opowiadań. Atwood, jak bajarka, czerpie z ludowych opowieści, w których do rzeczywistości przenika inny wymiar. To, co nierealne, staje się nie tylko możliwe, ale nawet zwyczajne. Rozmowy z duchami nie budzą zdziwienia. Ostrzegawcze sny, zdrada, zemsta i sprawiedliwość nadchodzące po latach, ucieczka, przemiana to motywy znane z ludowych podań. Tak jak nastrój tajemnicy lub lekkiej grozy przenikający większość tych tekstów.
Co nie znaczy, że w opowieściach z „Kamiennego posłania” nie przewijają się tematy charakterystyczne dla całej twórczości Margaret Atwood, łącznie z najnowszymi „Testamentami”. Pisarka jak zwykle z uwagą przygląda się wykluczonym – w „Kamiennym posłaniu” najczęściej ze względu na wiek, lecz także płeć czy chorobę. I pyta, do czego takie wykluczenie prowadzi: wypchniętą poza nawias jednostkę i całe społeczeństwo (wizja podpalania domów starców z kończącego w tom „Wypalania kotów z kurzu” nie napawa bynajmniej optymizmem).
Starość jest przerażająca
Skomplikowane i niejednoznaczne relacje między bohaterami, ich niechętnie akceptowana wzajemna zależność, kolejny znak rozpoznawczy Atwood, zostają nakreślone także w tych krótkich formach. Najlepiej chyba w trzech pierwszych opowieściach z „Kamiennego posłania” tworzących historię pewnego romansu opowiedzianą z trzech perspektyw. Kto tak naprawdę zdradził kogo? Kto został zraniony najbardziej? Czyją przyszłość zmieniła zdrada? Jak długo można żyć przeszłością? Bardzo długo, w zasadzie całe życie. Bohaterowie większości opowiadań Atwood to ludzie starzy, zranieni i uparcie rozdrapujący swoje rany. Jak bohaterka tytułowego „Kamiennego posłania”:
„Verna patrzy w dół jego oczami i widzi starą kobietę – bo, spójrzmy prawdzie w oczy, jest już starą kobietą – która za chwilę zabije jeszcze starszego mężczyznę z powodu gniewu, który znika w oddali zużytego czasu. Jakież to miałkie. Jakie nikczemne. Zupełnie normalna rzecz. Takie jest życie”.
Ukojenia spodziewają się w konfrontacji z wrogami i zemście. Pytanie, czy to odpowiednie lekarstwo na „mieszaninę tęsknoty, smutku i niemego żalu” jaką jest starość w opowieściach Atwood? Jak sobie z nimi poradzić, skoro uznanemu poecie ze „Zjawy” trudno znaleźć odpowiedź na dużo prostsze pytanie: „Dropbox. Cóż to takiego? Do głowy przychodzi mu jedynie kocia kuweta”?
Zabawnie o mrocznej stronie
Tak jak i w innych książkach Atwood, tak i w „Kamiennym posłaniu” nie brak humoru – co prawda, na ogół czarnego. Co może znajdować się w wylicytowanym na aukcji schowku? W „Liofilizowanym panu młodym” pisarka przewrotnie wykorzystuje motyw znany z programów w rodzaju „Wojny magazynowe”. W „Martwa dłoń cię kocha” dostajemy gratis horror klasy B albo i niższej.
Niepostrzeżenie powaga zamienia się w groteskę. To, co nas bawi, za chwilę zaś jeszcze bardziej przeraża. Margaret Atwood nie waha się ciągle przypominać, że: „Piękno jest złudzeniem, ale także przestrogą: ma mroczną stronę, jak jadowite motyle”. A właśnie ta mroczna strona naszej osobowości interesuje pisarkę najbardziej.
Książka dostępna jest w formie e-booka w Publio.pl >>
Okładka książki 'Kamienne posłanie' autorstwa Margaret Atwood Wydawnictwo Wielka Litera
Kamienne posłanie, Margaret Atwood, przeł. Paweł Lipszyc, Wielka Litera 2019.